Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wojciech Kaproń: O trudnej sztuce leżenia

Rozmowa z Wojciechem Kaproniem, tancerzem Lubelskiego Teatru Tańca m.in. najnowszym spektaklu Łukasza Witta Michałowskiego \"Śmierć szczęśliwa\".
• W sześcioosobowej obsadzie \"Śmierci szczęśliwej”, nowego spektaklu lubelskiej Sceny Prapremier InVitro jest pan i pięciu artystów z Wrocławia. Reżyser Łukasz Witt-Michałowski robił casting? – Chyba miał w głowie wizję postaci i pasowałem. Zaproponował mi rolę, dostałem kartkę z tekstem Alberta Sumaka i od razu się zgodziłem. • Specjalista od tańca współczesnego gra w sztuce teatralnej? Długiej roli musiał się pan uczyć? – Reżyser wykorzystał mnie i pięciu członków Wrocławskiego Teatru Pantomimy jako postacie. Jest w spektaklu warstwa tekstowa, ale z offu. W \"Śmierci szczęśliwej” jest stary kaleka na wózku, który chce umrzeć i młody przystojny, którego stary namawia by dokonał eutanazji. • Ten młody i przystojny to pan? – Tak. • To znaczy, że jest pan główna postacią w sztuce? Można o niej coś opowiedzieć, oprócz tego, że nie mówi? – Bohater mówi. Ja nie mówię. Ale nie chcę opowiadać o sztuce, jeszcze nad nią pracujemy (rozmawiamy we wtorek, premiera jest w sobotę – przyp. red.). • Dlaczego tancerz nie zastanawia się nad przyjęciem roli w eksperymentującym teatrze? – Ja ciągle szukam, a dzięki takim sytuacjom mam możliwość pracy z różnymi osobami. Z Łukaszem już pracowałem przy \"Głodzie Knuta Hamsuna”, ale wówczas podział na sferę tańca i teatru był wyraźniejszy. Tam razem z kolegami z Lubelskiego Teatru Tańca tworzyliśmy coś równoległego do roli Jacka Brzezińskiego. Tu jest inaczej, bardziej się wszystko miesza, przenika. Po tylu tanecznych projektach, warsztatach i spektaklach teatru tańca ciągnie mnie do teatru dramatycznego. • To teraz, co? Propozycja z Teatru Osterwy? – Nie, nie tej bym nie przyjął. Teatr mieszczański – zdecydowanie nie, choć choreografem w \"Śmierci” jest Zbigniew Szymczyk (dyrektor Wrocławskiego Teatru Pantomimy – przyp. red.), który pracował także z aktorami w Osterwie. Na razie nie pojawiła się tam produkcja, w której bym wziął udział. Ale gdyby taka sytuacja powstała… Poza tym ciekawe, czy moja osoba jest interesującą postacią dla tego rodzaju twórczej działalności. • Ale tak na papierze to jest pan magistrem animacji kultury? – Tak i to na dodatek absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego i proszę napisać, że tam mają ciekawsze studia tego typu niż w Lublinie. Więcej rzeczy się nauczyłem, na przykład z teatru alternatywnego. • I szermierki? – Nie, szermierki nie, ale wiele rzeczy ze studiów i własnych doświadczeń przydało mi się w spektaklu \"Trzej muszkieterowie” Teatru Andersena. A udział w tym przedsięwzięciu był świetną przygodą i pracą z grupą przyjaciół i znajomych. • Nie miewa pan napadów wątpliwości \"rany w co ja się wpakowałem”? Leży pan w jakiejś scenie na scenie i żałuje? – Czasami mam fizycznie gorszy dzień i mam dość. Ale po tylu tysiącach godzin na sali prób człowiek się umie zebrać. A leżenie faktycznie jest męczące. Więcej – jest najgorsze. W \"Śmierci” jest scena, kiedy reżyser wymaga ode mnie absolutnego bezruchu. Trwa bodaj 14 minut. • E, to prawie pół spektaklu pan nic nie robi… – Nie, nie całość trwa około półtorej godziny, ale ten bezruch jest niesamowity. • Trzeba rozluźnić mięśnie i nie myśleć o niczym? – Ból mięśni czy kręgosłupa to jedno, ale trzeba wyłączyć myślenie, bo nie może nic zaswędzieć, ani nic załaskotać. Ale na szczęście więcej jest dynamicznych, szybkich scen, które bardziej mi odpowiadają. • Lubi pan być wykonawcą, choreografem i reżyserem jednocześnie? Będzie kontynuacja autorskiego \"Kosmosu”? – Ze sobą samym najlepiej się pracuje. Bez dyskusji, w swoim rytmie, no i ma się do siebie zaufanie. Mam nadzieję, że Szymonowi Pietrasiewiczowi uda się zdobyć pieniądze na międzynarodowy projekt \"Bio-obiekt”, który będzie okazją do takiej pracy solo. Szymon zaprosił mnie do udziału w przedsięwzięciu, które polega na stworzeniu mobilnej sceny (projektu Roberta Kuśmirowskiego). Na niej będę występować i mam zupełną swobodę twórczą. Nie pamiętam czy widzów ma być 16 czy 18, każdy z nich będzie miał swoje okienko do oglądania i słuchawki. Będziemy z tym jeździć po różnych miastach Europy. • To coś między fotoplastykonem a peep-show? – Rozbierających się panienek nie będzie. Mam pomysł na spektakl dotykający problemu wojny w Afganistanie. Samego początku konfliktu, postaci prezydenta Busha, armii amerykańskiej. Mam dwa miesiące na myślenie i pracę nad tym projektem. • Artysta-tancerz się bierze za wojskowe klimaty? – Raczej chodzi o problem. Wierzę w inteligencję widza i w przestrzeń do interpretacji. Widz nie musi wszystkiego widzieć. Na grudzień planuję swój spektakl pokazujący przemoc obozu koncentracyjnego. Jest tekst pary Żydów, dziś bodaj 88-letnich, którzy przeżyli 4 lata w obozie i to opisali. Ale tu już bym chciał zaprosić ludzi do współpracy. Będzie mi potrzebna grupa wykonawców, wojskowych. W jednej z ról widzę Beatę Mysiak z naszego teatru (Lubelski Teatr Tańca – przyp. red.). Jeszcze nie wiem czy to będzie kobieta w męskiej roli, ale taka zamiana może być dobra. Albo postać-hermafrodyta, bo chodzi mi o dwoistość postrzegania tragedii w sensie subiektywnym: kobiety i mężczyzny. Dlatego uzasadnione by było – w moim subiektywnym odczuciu – stworzenie hybrydy dwóch postaci w jednej. • Takie zło bez płci? – Może tak? • Tancerka o tym pomyśle obsadowym wie? – Nie, jeszcze nie. Dowie się z gazety. • Wojna, Żydzi w obozie śmierci. To nie są rozrywkowe tematy… – Jestem zafascynowany historią, zwłaszcza współczesną, może dlatego takie pomysły mi przychodzą do głowy. I chyba w ogóle interesują mnie poważne tematy. • To tak poważnie: proszę coś powiedzieć o swoim bohaterze z jutrzejszej premiery… – Z jednej strony to postać w konkretnej przestrzeni, z konkretnego dramatu. Podczas trwania spektaklu przeistacza się w bezosobową formę ludzkiej egzystencji.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama