Mamy coraz większe kłopoty ze spłacaniem rat
Przeciętny dłużnik z naszego województwa ma do spłacenia ponad 4300 zł zaległych rat. Pod tym względem jesteśmy w krajowej czołówce. Rekordzista musi oddać ponad 5 mln zł.
- 04.03.2011 19:14

Takie dane przynosi najnowszy raport firmy KRUK. W Lubelskiem obsługuje ona ponad 108 tys. dłużników. Ich zobowiązania wynoszą 476 mln zł. W porównaniu do innych regionów jesteśmy poniżej średniej. Okazuje się jednak, że przeciętny dłużnik z Lubelskiego zalega ze spłatą ponad 4300 zł. To stawia nas na piątym miejscu w kraju. W samym Lublinie sytuacja przedstawia się gorzej. Windykatorzy próbują tu odzyskać 177 mln zł. Średnia wartość długu w przeliczeniu na osobę przekracza 5500 zł.
– Zadłużenie Polaków stale rośnie – mówi Piotr Krupa, prezes zarządu KRUK SA. – W porównaniu z danymi sprzed roku, średni dług konsumentów zwiększył się o około 400 zł.
Kryzys nie oznacza, że pożyczaliśmy mniej. Tylko w ubiegłym roku, w Krajowym Rejestrze Długów przybyło 970 tys. dłużników. Trafia tam lwia część wierzytelności konsumenckich. Wystarczą dwa miesiące opóźnienia w spłacie rachunku na ponad 200 zł.
Przeciętny dłużnik z naszego województwa ma nieco ponad 41 lat. Zalega ze spłatą rat pożyczek i kredytów gotówkowych, zadłużenia na kartach kredytowych, rat za sprzęt RTV czy AGD. Nie płaci na czas rachunków za telefon lub kablówkę.
– Kilka razy miałem z tego powodu nieprzyjemności – przyznaje Grzegorz, 30-latek z Lublina. – Kiedy zbierze się kilka rachunków i drobnych rat, to zawsze jakiś termin spłaty się przegapi.
Fachowcy przyznają, że wiele spraw skierowanych do windykacji wynika z niefrasobliwości.
– Ludzie mają dużo małych rat i tracą nad nimi kontrolę – mówi Robert Pawlik z Domu Kredytowego Notus w Lublinie. – Nasi klienci mają zwykle kilka pożyczek i kilkanaście tys. zł długu. To zwykle osoby w wieku ok. 40 lat. Jest wśród nich wielu nauczycieli. Zgłaszają się po kredyt konsolidacyjny. Dzięki temu można zebrać kilka pożyczek w jedną, uzyskać dłuższy termin spłaty i niższą miesięczną ratę.
– Takie kredyty są dziś znacznie tańsze, niż jeszcze kilka miesięcy temu – dodaje Pawlik. – Ich realne oprocentowanie to 7–8 proc. rocznie.
Z badań wynika, że najsolidniejsi pożyczkobiorcy to emeryci. Stanowią zaledwie 3 proc. zalegających z płatnościami. Największe kłopoty z regulowaniem zobowiązań mają 30-latkowie.
Na co pożyczamy?
Polacy pożyczają przede wszystkim z banku. Co trzecia osoba prosiła o pożyczkę rodzinę lub znajomych. Jako najczęstszy powód zaciągania kredytów ankietowani wskazują ogólnie życie (36 proc.). Na kolejnych miejscach są remont domu lub mieszkania (32 proc.), zakup nowego sprzętu RTV/AGD (29 proc.) bądź samochodu (17 proc.). Tylko 3 proc. ankietowanych pieniędzmi z kredytu opłaca rodzinne wakacje. Jednocześnie aż 17 proc. Polaków na comiesięczne rachunki wydaje ponad połowę swoich dochodów. To oznacza zagrożenie bankructwem.
(Dane: TNS OBOP)
Reklama













Komentarze