Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kobieta detektyw: Śledzę opiekunki i niewiernych mężów

Imię i nazwisko: Ewa Gabryel, wiek: 29 lat, miejsce zamieszkania: Lublin, wykształcenie: magister resocjalizacji, zawód: detektyw
Kobieta detektyw: Śledzę opiekunki i niewiernych mężów
Ewa Gabryel (Jacek Świerczyński)
Rozmowa z Ewą Gabryel, właścicielką agencji detektywistycznej \"Dyskrecja” • Przyjechała pani prosto z nocnej akcji. Co to było? – Mogę tylko zdradzić, że chodzi o dużą sprawę gospodarczą i przedmioty znacznej wartości. Ponieważ akcja wciąż trwa, więcej powiedzieć nie mogę. Zresztą dyskrecja to podstawowa zasada mojej działalności. I tak nazwałam swoją agencję: \"Dyskrecja”. • Skąd pomysł, żeby założyć agencję detektywistyczną? Lubi pani nietypowe wyzwania? – Od dziecka byłam niespokojnym duchem. Wchodziłam na najwyższe drzewa, wciskałam się w różne zakazane miejsca. Wszystkiego musiałam dotknąć i spróbować, co nie zawsze kończyło się dla mnie dobrze. Oczywiście uwielbiałam też różne sporty. • Odważna? – Kiedyś aż za bardzo. Trochę tych ran na ciele było… Teraz jestem ostrożniejsza, ponieważ biorę odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale również za innych. Więc rozsądek idzie w parze z odwagą. Nie ryzykuję, nie szarżuję, choć odwaga na pewno pomaga w mojej pracy. • Studiowała pani pedagogikę. Od tego raczej daleka droga do zawodu detektywa. – Pedagogika szybko mnie znudziła, więc wyjechałam do Norwegii, żeby poznać ten kraj, nauczyć się języka. Wróciłam po 3 latach i zaczęłam szukać pracy. Trafiłam do lubelskiej agencji detektywistycznej. • Spodobało się? – Bardzo! Znalazłam pracę, która mnie fascynowała, w której się nie nudziłam. I mogłam się wiele nauczyć. To było niezwykłe doświadczenie: nie tylko zawodowe, ale i życiowe. • Co pani robiła? – Na początku byłam agentem. Jeździłam na obserwacje, ustalałam fakty, zbierałam dokumentację. Byłam jedyną kobietą w agencji i okazało się, że się sprawdzam. Zaczęłam awansować: zostałam kierownikiem, potem weszłam do zarządu. Przełamałam stereotyp, że kobieta nie nadaje się do tej pracy. Od tego czasu agencja zaczęła zatrudniać kobiety. • Kobiety są dobrymi detektywami? – Świetnie sprawdzają się w tej roli. Nie wzbudzają podejrzeń, budzą zaufanie. Mają świetną intuicję i anielską cierpliwość. Są konsekwentne i krok po kroku dążą do celu. Dlatego odnoszą w tej pracy sukcesy. • Pani pamięta jakiś swój sukces? A może pierwszą sprawę? – Pamiętam satysfakcję po pierwszej zakończonej sprawie. Zbierałam dokumentację do sądu w sprawie rozwodowej. Chodziło konkretnie o dowody niewierności męża. Sprawa była trudna, ponieważ mężczyzna był, jak to określamy w branży, \"elektryczny”. Prowadził agresywnie samochód, zachowywał się niepewnie. Tak, jakby miał coś na sumieniu i czegoś się obawiał. • Trzeba było go złapać z kochanką? – Udało się to dopiero po kilku tygodniach. Musiałam wejść na wysokie rusztowanie, żeby zrobić zdjęcia. Panowie pytali zdziwieni, po co to robię, a ja tłumaczyłam, że obserwuję ptaki. To było dość zabawne i raczej nietypowe. Dziś nie działamy już w taki sposób. Technika poszła bardzo do przodu i nasze metody są zdecydowanie bardziej profesjonalne. Mamy do dyspozycji szereg nowoczesnych technik wywiadowczo-operacyjnych. Nie zostawiamy sobie miejsca na improwizację. Choć oczywiście są sytuacje, które mogą nas zaskoczyć. • Kiedy postanowiła pani zacząć działać na własny rachunek? – Rok temu. To było moje wielkie marzenie: mieć własną agencję detektywistyczną. Czułam, że dojrzałam do tego, że jestem dobrze przygotowana do samodzielnej działalności. I postanowiłam spróbować. • Od razu posypały się zlecenia? – Po kilku miesiącach było ich już naprawdę sporo. Byłam pierwszą w Lublinie kobiecą agencją detektywistyczną. I okazało się, że jest dla mnie miejsce na tym rynku. • Z jakimi sprawami przychodzą do pani klienci? – Ze wszystkimi. Począwszy od cywilnych, na gospodarczych skończywszy. • A których jest najwięcej? – W ostatnim czasie prowadzimy sporo spraw związanych z opiekunkami do dzieci. Chodzi tu zarówno o sprawdzenie referencji, jak i obserwację pracy niani w domu klienta. Mamy chcą po prostu wiedzieć, czy ich dzieci są bezpieczne pod opieką niani. • I są? – W 3-4 przypadkach na 10 nie wszystko jest w porządku. Chodzi o podstawowe zaniedbania; niania ogląda telewizje i nie interesuje się dzieckiem, zostawia je bez opieki, nie zwraca uwagi, że maluch kręci się koło włączonej kuchenki. Krótko mówiąc: nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Rodzice mają prawo wiedzieć, co dzieje się z dzieckiem podczas ich nieobecności i dlatego zawsze zachęcam, żeby nawet na własną rękę zainstalować monitoring. To zgodne z prawem i skuteczne. A tam gdzie chodzi o bezpieczeństwo dzieci, zawsze lepiej dmuchać na zimne. • Klasyczne sprawy rozwodowe też pani prowadzi? – Oczywiście. To mniej więcej połowa wszystkich zleceń. Co ciekawsze, coraz częściej to mężczyźni się do nas zgłaszają i proszą o obserwację swoich żon. • Zbierają dowody na ich niewierność? – Niekoniecznie. Często chodzi o winę innego rodzaju, np. zaniedbywanie rodziny, nadużywanie alkoholu, przemoc psychiczną i fizyczną wobec dziecka i współmałżonka. Bywa, że mężczyzna domyśla się i czuje, że czeka go rozwód i chce uniknąć orzekania o jego winie. Więc zbiera dowody o winie żony. Co mnie w takich sprawach najbardziej porusza to to, że dzieci traktowane są w sposób instrumentalny. Stają się kartą przetargową w rękach rodziców i najbardziej na tym cierpią. • A los maltretowanych lub zdradzanych przez mężów kobiet pani nie porusza? – Również. Ale różnica jest taka, że kobiety są dorosłe i w przeciwieństwie do dzieci nie są bezradne. Mają możliwość obrony. • I pani agencja im w tej obronie pomaga? – To dla mnie wciąż wielka zagadka: Czemu fajne, inteligentne kobiety latami godzą się na to, by być ofiarą. Musi naprawdę stać się coś dramatycznego, żeby poprosiły o pomoc. Wtedy rzeczywiście tej pomocy szukają u nas. • A czemu nie na policji? – Ponieważ się wstydzą, boją i są przekonane, że policja nie będzie im w stanie pomóc. Często śladów przemocy nie widać na ich ciele, a psychicznie są sponiewierane. Potrzebują czasu, żeby odbudować poczucie własnej wartości, stanąć na własnych nogach. Znam wiele takich kobiet, były moimi klientkami. Z wieloma jestem w kontakcie, z niektórymi się nawet przyjaźnię. To dziś są inne kobiety. Uciekły z toksycznego związku i zaczęły nowe życie. • Jak pani im w tym pomaga? – Mam do wykonania konkretną pracę. Ustalam fakty i gromadzę dowody, które ostatecznie rozwiewają ich złudzenia. Często też mówię im, co same mogą zrobić, jakie mają prawa. • Detektyw-psycholog? – To nieodłączna część naszej pracy. Ludzie powierzają nam najbardziej delikatne, intymne sprawy ze swojego życia. Początek naszej współpracy to długa, szczegółowa rozmowa. Poroszę w niej o absolutną szczerość. Muszę znać prawdę. • A intencje? Bywają nieczyste? – Moją rolą nie jest analiza intencji klienta. Ja muszę ustalić stan faktyczny i rzetelnie go udokumentować. W pracy działam profesjonalnie i prywatne odczucia odkładam na bok. Na szczęście jednak nie zdarzyło mi się, żebym dostała zlecenie, przy którym miałam wątpliwości natury etycznej. • Dużo ma pani pracy? – Tak. Cały czas rozwijam działalność, zatrudniam ludzi. • Kobiety pracują w pani agencji? – Oczywiście! Większość osób, z którymi współpracuję to kobiety. • Dobrze sobie radzą? – Znakomicie. Są spostrzegawcze, konsekwentne, uważne. Świetnie sprawdzają się w wywiadzie środowiskowym, rewelacyjnie wyciągają informacje. • Jaką jest pani szefową? – Szanuję swoich pracowników, bo wiem, jak ciężka jest to praca. Wymaga dużej odporności psychicznej i fizycznej, elastyczności i ciągłego pogłębiania wiedzy. W gotowości jest się właściwie całą dobę. • Młoda, ładna, w dodatku blondynka. Jak mężczyźni reagują na kobietę detektywa? – Nie jestem typem słodkiej blondynki i nie spotkałam się z takim odbiorem. Ale jeśli by się tak zdarzyło, to chętnie wyprowadzę taką osobę z błędu.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama