Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wszyscy boją się ogórka: Spadła sprzedaż na targach w Lublinie

Od początku tego tygodnia na giełdzie w podlubelskiej Elizówce sprzedaje się mniej ogórków. Niektórzy hurtownicy wyliczają, że sprzedaż spadła im nawet o 50 procent. Spadek zainteresowania tym warzywem odnotowują również inni handlowcy. Tymczasem rolnicy z Hiszpanii żądają odszkodowań za milionowe straty.
Środa, 1 czerwca br., Targowisko Bazar w Lublinie. – Bardzo słabo sprzedają się ogórki – żali się Dariusz Waleszkiewicz, właściciel jednego ze stoisk. – Pierwsze pytanie, jakie zadają klienci, to czy warzywa nie są z Hiszpanii. Jeśli już kupują, to raczej jest to ogórek gruntowy, bo jest dodatkowa pewność, że jest on z Polski. Niepokój na rynku potwierdza jednak z klientek, którą spotkaliśmy na lubelskim targowisku. – Nie kupuję ogórków, bo mam pewne obawy – stwierdza pani Teresa. – Sama pracuję w sklepie spożywczym i widzę, jak ludzie reagują na wiadomości z Niemiec. Boją się jeść ogórki. – Lepiej być ostrożnym – dodaje pani Elżbieta, kolejna z kupujących na targu osób. – W tym sezonie zatrułam się już sałatą. Swoje już odchorowałam. Nie będą ryzykować kolejny raz. Szczep EHEC W środę, 25 maja, Berliński Instytut im. Roberta Kocha ostrzegł, że sałata, ogórki i surowe pomidory pochodzące z północy kraju mogą być źródłem fali groźnych zatruć pokarmowych w Niemczech. U naszych zachodnich sąsiadów odnotowano kilkaset przypadków zatruć, w tym śmiertelne. Zostały one wywołane przez jeden ze szczepów pałeczki okrężnicy – bakterii Escherichia coli. Szczep EHEC powoduje krwawe biegunki, często o ciężkim przebiegu i może prowadzić do uszkodzenia nerek. W Niemczech liczba chorych rośnie z dnia na dzień. Według agencji dpa we wtorek (24 maja) było 460 przypadków infekcji, zaś w środę już 600, najwięcej w północnych krajach związkowych Niemiec. To więcej, niż zwykle odnotowuje się w Niemczech w ciągu całego roku. – Trudno wyobrazić sobie, żeby do Polski sprowadzano sałatę z północnych Niemiec – komentował te informacje Jan Olgerbrand, zastępca głównego inspektora sanitarnego. – Nie ma żadnego zagrożenia zatruciami pokarmowymi powiązanymi z zatruciami, które wystąpiły u naszych sąsiadów. Ogórek niepopularny We wtorek, 31 maja, pojechaliśmy na Lubelski Rynek Hurtowy w Elizówce koło Lublina. Hurtownicy mówią zgodnie, że spadła sprzedaż ogórków. – Psychoza na pewno jest – zauważa Paweł Sławiński, właściciel jednego ze stoisk. – Mieliśmy zamówienie ze szkoły gastronomicznej na 10 kg ogórków. W poniedziałek jednak zamawiający zmienili zdanie i już ich nie kupują. Kompletnie nie rozumiem takiego zachowania. – Od początku tygodnia jest taka sytuacja – żali się Robert Strzałkowski, pracownik jednego ze stoisk na giełdzie niedaleko Lublina. – Sprzedaż spadła u nas o jakieś 50 procent. Ludzie chyba nie wiedzą, że o tej porze roku nikt nie sprowadza ogórków z zagranicy. Jeśli już jakieś warzywa są na naszym rynku to będą to pomidory, ale nie z Hiszpanii tylko w Holandii. A zapasów jest dużo. – Już teraz na placu zalega taka ilość ogórków, że chyba nie uda się tego wszystkiego sprzedać. Sam mam ok. 80 kg ogórków – dodaje Sławiński. Z mizerią czy bez? W związku z niepokojącymi doniesieniami z Niemiec niektóre lubelskie firmy cateringowe zrezygnowały nawet ze sprzedaży surówek z ogórkiem. – Jeszcze w ubiegłym tygodniu podawaliśmy mizerię, w tym tygodniu nie ma jej w naszym menu – mówi Anna Bończewska z firmy Gaster. – Pewnie nie byłoby zainteresowania. Inni niczego nie zmieniają. – U nas dzikiej paniki nie ma – wyjaśnia Anna Szymańska-Tyburek z MC\' Catering. – Nie spotkałam się z taką sytuacją, żeby klienci chcieli wyłączyć ze składu potraw ogórki. Mimo to mam jednak nadzieję, że sytuacja, która jest u naszych sąsiadów, szybko się wyjaśni. – W menu mamy mizerię. Codziennie do obiadów serwujemy też sałatki i surówki z ogórkiem czy pomidorem – tłumaczy Tomasz Wróblewski z firmy Andra z Konopnicy. – Klienci żadnych zastrzeżeń nie mają. Zatrucia nie stwierdzono – Do tej pory nie stwierdziliśmy przypadku zatrucia skażonymi warzywami w województwie lubelskim. Na bieżąco jednak kontrolujemy hurtownie z warzywami. Sprawdzamy pochodzenie ogórków, sałaty, pomidorów i cukinii. Zwłaszcza w magazynach, w których przechowywane są warzywa i owoce sprowadzane z Europy – mówi Janusz Słodziński, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. Jak uniknąć zarażenia bakterią E-coli? Należy nie tylko dokładnie umyć warzywa, ale także je ugotować. Prof. dr hab. Anna Skorupska z Zakładu Genetyki i Mikrobiologii UMCS uważa, że strach wywołany skażonymi warzywami z Niemiec i Hiszpanii jest uzasadniony. – Te produkty mają w sobie szczep bakterii coli, który nabrał zupełnie nowych możliwości. Mogą okazać się dla człowieka śmiertelne. Bakterie mają zupełnie inne działanie niż te, które każdy z nas ma w swoim organizmie. Naukowcy twierdzą, że bakterie E-coli najlepiej rozwijają się w temperaturze 37 stopni Celsjusza, a mrożenie skażonych warzyw jedynie pozwala przechować truciznę. Rolnicy z Hiszpanii żądają odszkodowań Tymczasem Hiszpania domaga się odszkodowania za milionowe straty, jakie ponieśli tutejsi rolnicy z powodu kryzysu związanego z zakażeniami pałeczką okrężnicy EHEC. Niemieckie władze podejrzewały, że jej źródłem są sprowadzane z Hiszpanii ogórki. Madryt nie wyklucza też kroków prawnych przeciwko władzom w Hamburgu – oświadczył 1 czerwca wicepremier i minister spraw wewnętrznych Hiszpanii Alfredo Perez Rubalcaba. Według niego, od początku było jasne, że Hiszpania nie mogła być źródłem zakażeń EHEC. – Bakteria tego typu nie została jeszcze wykryta w Hiszpanii – przekonywał Rubalcaba w rozmowie z radiem Cadena SER. – Oznacza to, że takiej bakterii tu, w Hiszpanii, nie ma. A skoro jej tu nie ma, to i choroba nie rozprzestrzeniła się z Hiszpanii. Hiszpańscy rolnicy szacują swoje straty na 200 mln euro tygodniowo.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama