Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

26 tys. kilometrów w dwa miesiące. Wielka wyprawa Piotra Masicza

Przed nimi droga dla najtwardszych. Chcą dotrzeć na brzeg Morza Ochockiego pokonując Drogę Śmierci latem. Piotr Masicz z Lublina już rozpoczął przygotowania do kolejnej eskapady
26 tys. kilometrów w dwa miesiące. Wielka wyprawa Piotra Masicza
Pamir, Egipt, Islandia, Jordania, Gruzja - lista wypraw Piotra Masicza jest długa. Przed nim jednak najtrudniejsze wyzwanie w jego karierze podróżnika - Magadan i przejazd przez Drogę Śmierci. - Już ruszyły przygotowania. W minioną sobotę spotkaliśmy się na naradzie wojennej. Jedziemy w trzy auta. Poza moim nissanem patrolem pojadą także załogi z Kielc i Bielska-Białej. Ruszamy na początku lipca - mówi Piotr Masicz.

Logistycznie jest to wielkie wyzwanie. Podróżnicy spędzą dwa miesiące w drodze, przejadą przez kilka stref czasowych. Będą żyć przeważnie w trudnych, jak nie ekstremalnych warunkach, szczególnie podczas ostatniego etapu.

- Wyprawę podzieliliśmy na trzy części - z Polski do Moskwy, z Moskwy do Irkucka i najtrudniejsza: z Irkucka na Magadan, czyli ponad 2000 kilometrów po Drodze Śmierci - mówi Masicz.

Droga śmierci, w rosyjskiej nomenklaturze oznaczona numerem R504, powstała w latach 40. minionego wieku na polecenie Józefa Stalina. Przy budowie zmarły tysiące ludzi - jeńców, więźniów politycznych, "wrogów ludu”. W tym wielu z 14 tysięcy Polaków zesłanych na Magadan przez sowiecki reżim. Ponieważ Droga Śmieci biegnie przez wieczną zmarzlinę, to nikt nie chował zwłok w grobach, lecz bezpośrednio w drodze. Stąd też i inna nazwa tego traktu - droga po kościach.
Przed podróżnikami wyzwanie nie lada.

- Latem Droga Śmierci zamienia się w wielkie bajoro. Zapewne nieraz będziemy korzystać z pomocy kierowców ciężarowych krazów czy kamazów. Na ich grzbietach pokonamy głębsze brody - dodaje Masicz.

Ale nie tylko woda jest wyzwaniem. - Meszki i niedźwiedzie to kolejne problemy, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć. Na meszki przyszykowaliśmy podwójne moskitiery zrobione z siateczki do cedzenia lakierów samochodów. Są niezwykle gęste. Natomiast z niedźwiedziami będzie kłopot. Pozostanie chyba tylko duży zapas gazu pieprzowego - dodaje z uśmiechem podróżnik.

Koszt tej wyprawy, wbrew pozorom, nie jest olbrzymi. - Główny wydatek to paliwo. W każdym samochodzie jadą 4 osoby, a każda z nich musi przygotować po 3,5 tysiąca złotych plus opłaty za rosyjskie wizy - dodaje Masicz. - Na razie sprzyja nam szczęście, bo rubel w tym roku jest wyjątkowo słaby.

Nie bez powodu lubelski podróżnik wspomina o kosztach, bo jest jeszcze jedno wolne miejsce. Poza gotówką trzeba mieć jeszcze dwa miesiące urlopu.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama