Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Zwyciężczyni MasterChefa: W kuchni zawsze jest pasja

Moja mama reprezentuje pokolenie, w którym zawód kucharza nie był poważany i doceniany. Nie dziwiłam się nigdy, że nie podobają jej się moje zamiary porzucenia zawodu i zostania kucharką. Sama miałam wątpliwości, czy to może jest moja fanaberia, może mama ma rację... Osiągając tak wiele na pewno rozwiałam swoje wątpliwości. Rozmowa z Dominiką Wójciak, zwyciężczynią III edycji MasterChefa
Zwyciężczyni MasterChefa: W kuchni zawsze jest pasja
(Natalia Nowak-Bratek)
Kiedy oglądała pani dwie poprzednie edycje MasterChefa przeszło pani przez głowę: To mogę być ja?

- Muszę przyznać, że nie oglądałam programu regularnie, czasami widziałam fragment jakiegoś odcinka. Kiedy myślałam o uczestnikach, uważałam, że muszą być bardzo odważni i podziwiałam ich za to, że zdecydowali się na taki krok.

• Co ostatecznie spowodowało, że zdecydowała się pani na udział w programie?

- Przypadek. Nie wiedziałabym nawet o terminie castingów, gdyby nie występ Michela Morana w Dzień Dobry TVN, który przypadkowo obejrzałam. Pomyślałam, że może warto spróbować, potem wszystko potoczyło się już bardzo szybko.

• Skromna, wrażliwa, nie bardzo wierząca w siebie - taki obraz pani zapamiętam z programu. To nie są cechy zwycięzcy. Nie było łatwo?

- Nie było, ale chyba nigdy nie jest łatwo pokonywać swoje słabości, szczególnie, gdy na ręce patrzy ci tyle osób. Nie podejrzewałam, że mam w sobie tyle siły.

• Czy w MasterChefie można się zaprzyjaźnić? Czy jednak rywalizacja bierze górę?

- Myślę, że można. Mnie zostało kilka ciekawych relacji. Jesteśmy grupą czternastu skrajnie innych osób i przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę sprawiało, że musieliśmy się dogadywać i całkiem nieźle nam to wychodziło.

• Które zadanie, potrawę wspomina pani najlepiej, a co było prawdziwym koszmarem?

- Miło pamiętam wiele konkurencji, ale zwycięstwo, kiedy jurorem był Gordon Ramsay, jest chyba największym osiągnięciem razem z konkurencją finałową. Najlepiej bawiłam się w konkurencji z tortem i wtedy, kiedy pomagali nam nasi bliscy. Cudownie gotowało się na Sycylii, zarówno dla mieszkańców Poliny, jak i dla Szefa Cicio Sultano. Koszmaru nie było.

• Kogo obstawiała pani na zwycięzcę? Komu pani kibicowała?

- Karina jest świetna w Kuchni, ma cechy lidera i fantastycznie prezentuje dania i oczywiście dobrze gotuje. Trudno było nie obstawiać jej jako zwycięzcy. Mariusz jako ekspert w kwestii dziczyzny też był mocnym konkurentem. Dawida, który cały czas zaskakiwał niezwykłymi umiejętnościami, też traktowałam jako godnego przeciwnika.

• Niezwykle ujęła mnie pasja, z jaką podchodziła pani do każdego zadania. W życiu też tak pani ma?

- W kuchni zawsze jest pasja. Sama rozmowa o jedzeniu sprawia, że dostaję wypieków na twarzy i mam iskry w oczach. Kiedy robi się rzeczy, które się kocha, pasja zawsze bierze górę. Podobnie jest u mnie z podróżowaniem.

• Szczerze opowiadała pani, że mama, która pracuje w kuchni, nie bardzo akceptuje pani gotowanie, bo chciałaby, żeby miała pani normalną pracę. To jak to jest z tą pracą? I czy mama zmieniła zdanie po pani wygranej?

- Moja mama reprezentuje pokolenie, w którym zawód kucharza nie był poważany i doceniany. Nie dziwiłam się nigdy, że nie podobają jej się moje zamiary porzucenia zawodu i zostania kucharką. Sama miałam wątpliwości, czy to może jest moja fanaberia, może mama ma rację... Osiągając tak wiele na pewno rozwiałam swoje wątpliwości. Teraz z mamą łatwiej mi się rozmawia na temat mojej kulinarnej przyszłości.

• Jaki był udział mamy w początkach pani gotowania?

- Bardzo duży. Wyrosłam w domu, w którym gotowało się zawsze. W ogóle wiele produktów mama przygotowywała sama. Latem robiła przetwory, kisiła kapustę w beczce, robiła kwaśnie mleko i ser. Z domu wyniosłam zasadę, że to co domowe jest najlepsze. Trzymam się jej do dziś.

• Wymieniacie się z mamą przepisami? Kto jest czyim mistrzem?

- Mama ma większe doświadczenie niż ja. Piecze mistrzowskie ciasta i robi to w mgnieniu oka. Dla mojej mamy sto pierogów to pestka, dla mnie duże przedsięwzięcie. Ja biorę od mamy przepisy na klasyki, mama podpytuje mnie o kulinarne nowinki.

• Jedną z nagród dla MasterChefa było wydanie książki kulinarnej. Książkę można już kupić. Co w niej znajdziemy?

- \"Kulinarne Opowieści” to mój kulinarny pamiętnik. Książka podzielona jest na rozdziały, które po zebraniu tworzą moje kulinarne portfolio. Pokazałam w niej, że każde życiowe doświadczenie jest w kuchni bezcenne. Dzieciństwo na wsi nauczyło mnie szacunku do tego, co nas otacza i wykorzystania tego w kuchni. Podróże odkryły przede mną nowe przyprawy, aromaty i połączenia… Każda potrawa ma swoją historię, dlatego tę książkę można po prostu przeczytać.

• Najprostsze i równocześnie pyszne danie MasterChefa. Poproszę o pani autorski przepis specjalnie dla czytelników.

- Bardzo proszę.
Pasztet z soczewicy i dyni z chili i imbirem:
1 szklanka ugotowanej, czerwonej soczewicy
2 szklanki dyni, startej na tarce o grubych oczkach
1 cebula
1 papryczka chili
2 cm korzeń imbiru
2 łyżeczki indyjskiego curry
4 łyżki masła lub oliwy
3 jajka
sól

Na maśle lub oliwie zeszklij posiekane drobno cebulę i chili. Dodaj imbir i dynię, smaż na wolnym ogniu aż dynia zmięknie. Dopraw warzywa solą, curry i wymieszaj z soczewicą. Gdy warzywa lekko przestygną, wmieszaj łyżką jajka i powstałą masę (będzie miała dosyć rzadką konsystencję) przelej do keksówki wysmarowanej masłem i obsypanej bułka tartą (jeśli chcesz, by pasztet był bezglutenowy, formę obsyp mąką ryżową lub inną bezglutenową). Piecz 30 minut w piekarniku rozgrzanym do 180ºC.

• Jest tytuł MasterChefa, własna książka... Co dalej? Własna restauracja, program?

- Siebie chętniej widzę w kuchni niż w mediach, choć nie wykluczam, że gdyby pojawił się pomysł na ciekawy program, pewnie podjęłabym wyzwanie. Na razie chcę trochę się pouczyć, podpatrzeć jak funkcjonuje profesjonalna kuchnia. O własnym miejscu, w którym będę mogła karmić swoich gości, wciąż marzę.

• MasterChef zmienia życie? Czy właściwie wszystko jest po staremu: gotuje pani tak, jak gotowała?

- MasterChef to nie tylko sukces ale i odpowiedzialność. Chciałabym dobrze wykorzystać daną mi szansę. MasterChef to też kolejne, cenne doświadczenie, które także w kuchni wykorzystuję.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama