Pasze tanie, bo modyfikowane. Ceny żywności wzrosną?
Polskie rośliny strączkowe zamiast genetycznie modyfikowanej soi z eksportu. – Jeśli tak będą karmione zwierzęta na polskich fermach, to ceny mięsa, jaj i mleka znacznie wzrosną – alarmują eksperci.
- 23.01.2012 19:45
Śruta sojowa to podstawa żywienia na fermach drobiu, trzody i bydła. Co roku Polska importuje (głównie z Argentyny) od 1,8 do 2 mln ton. Rzecz w tym, że to surowiec genetycznie modyfikowany, a w Polsce wkrótce zacznie obowiązywać zakaz stosowania pasz GMO. Zakaz został wprowadzony ustawą o paszach z 2006 r. Miał obowiązywać od połowy 2008 r., ale w międzyczasie ustawę znowelizowano i termin zawieszenia zakazu przedłużono do końca 2012 roku.
Jak zapowiada wiceminister rolnictwa Andrzej Butra, Polska zmierza do zastąpienia śruty GMO roślinami strączkowymi. Według ministra, jest to możliwe przynajmniej w połowie potrzeb.
Tymczasem eksperci z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej biją na alarm. Ich zdaniem, zastąpienie śruty GMO innymi komponentami jest trudne i bardzo nieopłacalne.
– Z punktu widzenia wartości żywieniowej w paszach dla brojlerów oraz prosiąt i warchlaków nie ma możliwości zastąpienia śruty sojowej innymi śrutami (roślin strączkowych, rzepakową i słonecznikową) – czytamy w \"Raporcie o sytuacji na światowym rynku pasz wysokobiałkowych ze szczególnym uwzględnieniem produkcji roślin GMO”.
Według ekspertów z instytutu, takimi substytutami mogą być tylko gluten i pasze pochodzenia zwierzęcego (mączka rybna, mleko w proszku lub serwatka suszona). Rzecz w tym, że białko w nich zawarte, jest 2–2,5-krotnie droższe niż w śrucie sojowej. Drugi problem to ich mała dostępność na rynku.
Autorzy raportu, Wiesław Dzwonkowski i Krzysztof Hryszko alarmują, że rezygnacja ze śruty sojowej znacznie podniesie koszty produkcji. Mięso, jaja czy mleko zwierząt karmionych inaczej, będzie droższe. A co za tym idzie, ceny polskiej żywności na światowym rynku nie będą już tak konkurencyjne.
– Przy założeniu, że różnica w cenach między śrutą GMO i non GMO wynosi ponad 20 proc., to koszt paszy zwiększy się o 10-13,5 proc. – wyliczają eksperci.
Jeszcze droższe jest karmienie zwierząt innymi surowcami wysokobiałkowymi. Jeżeli soję zastąpi się np. glutenem kukurydzianym i mączką rybną, to koszty paszy rosną o ponad 20 proc.
Eksperci przewidują, że zakaz stosowania pasz GMO najbardziej uderzy w producentów drobiu. Prognozują bankructwo części ferm produkujących brojlery i jaja. Ich zdaniem, aby do tego nie dopuścić, minimalny import śruty sojowej do Polski powinien być na poziomie ok. 1,5 mln ton.
Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach wspólnie z Instytutem Zootechniki w Krakowie od kilku lat bada pasze zawierające modyfikowaną genetycznie soję i kukurydzę. Naukowcy sprawdzają, jak szybko zwierzęta rosną, czy prawidłowo się rozmnażają, ich odporność na choroby, jakość mięsa, a także możliwość transferu modyfikowanego DNA do organizmu zwierząt, czy flory bakteryjnej. Jak dotąd naukowcy nie doszukali się żadnych negatywnych następstw karmienia zwierząt takimi paszami.
Reklama













Komentarze