Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jerzy Pilch \"Dziennik”

Z okładki patrzy autor. Chyba jest zły. Podobno tak reaguje na opinie, że jego książka się podoba, że znalazła uznanie krytyki i czytelników. A przecież jeśli decyduje się na upublicznienie swoich przemyśleń, musi liczyć się z tym, że będzie miał pecha i rzecz stanie się bestsellerem. Z okładki patrzy autor. Chyba jest zły. Podobno tak reaguje na opinie, że jego książka się podoba, że znalazła uznanie krytyki i czytelników. A przecież jeśli decyduje się na upublicznienie swoich przemyśleń, musi liczyć się z tym, że będzie miał pecha i rzecz stanie się bestsellerem.
 Jerzy Pilch \"Dziennik”
Jerzy Pilch, \"Dziennik”, wydawnictwo Wielka Litera
Oczywiście to tak pół żartem, gdyż \"Dziennik” Pilcha istotnie się czyta świetnie, a w dodatku – jakiż to dziennik, kiedy na kolejnych stronicach daty przeskakują jak chcą, albo wcale ich nie ma. Jednak, na pewno to nikomu nie robi, bo ostatecznie nie idzie o to, żeby śledzić codzienne śniadania autora, a o to, żeby smakować tę jego prozę, te krótkie formy w których zawiera tak wiele i mówi tak wspaniałym językiem. Zaczyna 21 grudnia 2009. \"W Wiśle, jak Pan Bóg przykazał: minus czternaście stopni mrozu, plus czternaście centymetrów śniegu. Można powiedzieć: zatrważająca luterska równowaga. W dzisiejszych czasach mało co poza meteorologią Panu Bogu zostało”. Wydaje się być nie ważne to, co nazajutrz. Ma własną cezurę, wedle której zaznacza kartki kalendarza i odnotowuje sprawy ważne, wspomnienia, wydarzenia, opinie, żarty. \"Dziennik” drukowany był w odcinkach, w \"Przekroju”. Teraz dostajemy zbiór, który czyta się jak opowieść o życiu w jego codzienności i odświętności. Pilch wraca pamięcią do tego, co było dla niego ważne, ale także do wielu wydarzeń, którymi żyło wielu z nas. Czytamy nie tylko o jego sprawach osobistych – rodzinie, wierze, dniach czarnych i przyjemnościach, lecz także o pisarzach, polityce i wreszcie – o piłce nożnej, o sprawach egzystencjalnych, zwyczajnych i ostatecznych. Jakże on o tym opowiada! Odnosi się do sprawy smoleńskiej, jaka wciąż jest przyczyną narodowego fermentu, ale na swój sposób ocenia postawy ludzi. Można z ulgą stwierdzić, że te jego zdania zanotowane 18 kwietnia 2010 są balsamem dla zdrowego rozsądku. Ktoś zauważył, że ten \"Dziennik” jest odtrutką na nasze narodowe, monstrualne brednie. To prawda i warto po tę odtrutkę sięgnąć. Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama