Nie udał się juniorom starszym z Łęcznej pierwszy mecz ćwierćfinałowy mistrzostw Polski. Arka była zdecydowanie lepsza i pokonała ekipę Sławomira Pogonowskiego 4:1.
(lukisz)
18.06.2012 00:24
Tomasz Tymosiak, który ma na koncie kilka meczów w I lidze nie pomógł GKS Bogdanka w pokonaniu Arki
Co ciekawe do przerwy gospodarze tylko raz wpisali się na listę strzelców. Dwie dobre okazje na początku zawodów zmarnował jednak Fabian Słowiński.
Ten sam zawodnik w 35 minucie wreszcie otworzył wynik. Po dobrym dośrodkowaniu jednego z kolegów najpierw z najbliższej odległości trafił prosto w Mateusza Budzyńskiego, szybko się jednak zrehabilitował i dobitka znalazła już drogę do siatki. GKS też mógł się pokusić o bramkę. Szkoda zwłaszcza sytuacji Pawła Pisarczyka, który przymierzył w poprzeczkę.
Po przerwie Słowiński podwyższył na 2:0 w 55 minucie po świetnej indywidualnej akcji, w której minął czterech rywali. Dwa kolejne gole dla gdynian zdobył Krystian Patok i w końcówce miejscowi prowadzili już 4:0. Honor łęcznian uratował Patryk Stopa. Zawodnik „zielono-czarnych” w doliczonym czasie gry przerzucił piłkę nad bramkarzem rywali z około... 40 metrów.
– Do 15 minuty wszystko wyglądało przyzwoicie, byliśmy nawet równorzędnym rywalem. Później jednak były takie momenty, w których bałem się, że mecz zakończy się naprawdę strasznym pogromem. Problemy pojawiły się od momentu, kiedy straciliśmy pierwszego gola. Po tym trafieniu wszystko się posypało. Mogliśmy jednak uniknąć starty gola, ale moi obrońcy zaspali.
Ogólnie trzeba jednak przyznać, że rywale byli po prostu od nas lepsi. Mają bardzo ciekawą i silną drużynę – mówi trener Sławomir Pogonowski.
Spotkanie rewanżowe zostanie rozegrane w najbliższą środę o godz. 11 w Łęcznej.
Arka Gdynia – GKS Bogdanka Łęczna 4:1 (1:0)
Bramki: Słowiński (35, 55), Patok (76, 85) – Stopa (90).
GKS: Budzyński – Wiązowski, Siegieda, Walaszek (46 Stopa), Świech, Gawrylak, Pisarczyk (73 Mroczek), Tymosiak, Pokrywka, Paluch, Dubicki (84 Osiecki).
Wisła w ćwierćfinale mistrzostw Polski juniorów młodszych trafiła na silną Lechię Gdańsk. O tym, jak mocna jest ekipa znad morza podopieczni Roberta Złotnika przekonali się wczoraj, bo polegli na własnym boisku aż 0:7.
Do przerwy goście zaaplikowali „Dumie Powiśla” trzy bramki, ale wszystko mogło się potoczyć nieco inaczej, gdyby nie dwie kontuzje podstawowych zawodników gospodarzy: Konrada Szczotki i Mateusza Jakubca. Obaj doznali urazów stawu skokowego i wygląda na to, że nie będą mogli pomóc kolegom także w spotkaniu rewanżowym, które odbędzie się w najbliższy czwartek o godz. 11 w Malborku.
– Słabo to wyglądało z naszej strony. Moi piłkarze podeszli do zawodów bardzo spięci i na pewno nie pokazali tego, co potrafią, bo stać ich zdecydowanie na więcej. Szkoda też kontuzji Konrada i Mateusza, bo bez nich nie mieliśmy zbyt wielu atutów w grze ofensywnej. Mimo wszystko końcowy wynik nie musiał być aż tak okazały dla Lechii – mówi Robert Złotnik.
Wisła miała kilka szans do zdobycia bramki, a najlepszą Konrad Kalita, który jednak przymierzył w poprzeczkę. Szkoda też sytuacji Jacka Niezgody, który dobrze zagrał piłkę wzdłuż pola karnego przeciwników, ale niestety nikt nie zdołał sfinalizować tej akcji.
– Jaki mamy plan na rewanż? Po prostu chciałbym, żeby chłopaki podeszli do spotkania na większym luzie. Mam nadzieję, że będzie to dużo lepszy mecz w naszym wykonaniu. A plan jest prosty, chcemy powalczyć o lepszy wynik – dodaje szkoleniowiec Wisły.
Wisła Puławy – Lechia Gdańsk 0:7 (0:3)
Wisła: Kędzierski – Czarnecki (70 Bieniek), Łakomy, Kurlapski, Rodzik, Jakubiec, Giziński, Wiejak, Jezierski (41 Prządka), Szczotka (25 Kalita), Niezgoda.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze