Robert Wagner, napastnik Victorii Żmudź: Tworzyliśmy wyrównany zespół
Beniaminek ze Żmudzi zaliczy zakończony sezon do udanych. Ekipa trenera Piotra Molińskiego, na kolejkę przed końcem, wygrywając aż 10:1 na wyjeździe z Agrosem Suchawa, wywalczyła historyczny awans do IV ligi. W dwa lata Victoria przebyła drogę z chełmskiej klasy A na zaplecze III ligi.
- 24.06.2012 23:53

• Przed rozpoczęciem sezonu nieliczni wymieniali wasz zespół w gronie ekip, które mogą namieszać w chełmskiej okręgówce?
– Cieszymy się, że były takie opinie i że w końcu to my zakończyliśmy ligę na pierwszym miejscu. Choć jesienią nie graliśmy jeszcze tak dobrze jak na wiosnę.
• Po pierwszej rundzie byliście na trzecim miejscu, tracąc do prowadzącej Granicy Dorohusk tylko trzy punkty. Zimowe roszady w kadrze Victorii sprawiły, że wiosną już nie było na was mocnych?
– Początek nie był udany. Już w pierwszym spotkaniu, na otwarcie, wróciliśmy z bagażem aż pięciu straconych bramek z boiska Pławanic Kamień. To mogło podciąć skrzydła, ale na szczęście tak się nie stało. Każdy z nas wiedział co potrafi, na co go stać. Zespół się też wzmocnił. W bramce pozyskaliśmy doświadczonego bramkarza Łukasza Szlichtynga z Chełmianki. Doszedł też obrońca Michał Kostecki z Vitrumu Wola Uhruska i bracia Szczepan i Kamil Sawa ze Startu Krasnystaw. Kamil występował za napastnikami, Szczepan z Michałem trzymali naszą defensywę. Z powodu kary nałożonej przez Chełmski Okręgowy Związek Piłki Nożnej nie mógł grać Tomasz Wikło, ale Łukasz Szlichtyng doskonale go zastąpił.
• Z pomocą w przedostatniej kolejce przyszedł wam też Hetman Żółkiewka, ówczesny wicelider, który stracił punkty na boisku Kłosa Chełm, przegrywając zaskakująco 1:2.
– Drużyna z Żółkiewki wiele razy mnie zaskakiwała. Do końca toczyliśmy bój o zwycięstwo właśnie z Hetmanem. W gronie kandy-datów do awansu na poważnie traktowaliśmy także Granicę Dorohusk i Brata Cukrownika Siennica Nadolna. Konkurenci odpadli przed finiszem i zostaliśmy sami na placu boju.
• Co złożyło się na końcowy sukces Victorii?
– Naszą siłą była przede wszystkim zespołowość. W niezmienionym składzie występujemy już kilka sezonów. Graliśmy tak na bo-iskach klasy A, gdzie przed rokiem wywalczyliśmy historyczny awans do okręgówki. Po 23 latach istnienia klubu przyszła pora na kolejny sportowy sukces. Kolejnym ważnym czynnikiem jest fakt, że tworzymy monolit. Mamy bardzo wyrównaną drużynę. Nie możemy także zapomnieć o naszym trenerze Piotrze Molińskim oraz władzach klubu i sponsorach.
• Pan ma dodatkowy powód do radości. Na kolejkę przed końcem był pan liderem klasyfikacji strzelców. Po 27 rozegranych spotkaniach miał pan na koncie 32 strzelone bramki.
– Ta klasyfikacja schodzi na dalszy plan. Najważniejsze jest dobro drużyny. Sportowa rywalizacja wyzwala dodatkową adrenalinę. Grupę pościgową otwiera mój kolega z drużyny Kamil Olęder, który ma tylko cztery gole mniej.
• Zostaje pan w Victorii na sezon 2012/2013, pierwszy w historii na poziomie IV-ligowym?
– Nigdzie nie zamierzam odchodzić. Moi koledzy z zespołu też deklarowali pozostanie w Żmudzi.
Reklama













Komentarze