Martha Marcy May Marlene, reż. Sean Durkin (recenzja)
Film reklamowany jest jako psychologiczny dreszczowiec, choć to myląca etykieta. \"Martha Marcy May Marlene\" to owszem psychologiczny, ale dramat. Dramatycznych zwrotów akcji i suspensu przykuwającego nas do fotela tutaj nie ma. Mimo to film ze wszech miar wart jest polecenia.
- 03.09.2012 14:18

Młoda dziewczyna Martha (Elizabeth Olsen) ucieka z komuny - bardzo przypominającej sektę - do siostry mieszkającej z mężem. Jest kompletnie rozbita i nieprzystosowana do \"normalnego\" życia. Przerażona i pogrążająca się w paranoi nie powie siostrze o tym, że była w komunie. Co tam się działo i dlaczego uciekła dowiemy się z retrospekcji. Choć do końca brak pewności czy jej wspomnienia - seksualne inicjacje i usługi dla lidera grupy czy niby hipisowski styl życia komuny - nie są wytworem poobijanej psychiki Marthy.
Aż trudno uwierzyć, że film jest debiutem Seana Durkina. Głęboki, świetnie wyreżyserowany, wiele mówiący o mechanizmach życia w sektach/komunach (reżyser mówi, że pełno ich w Stanach Zjednoczonych), ale i o mieliznach funkcjonowania \"normalnych\" rodzin.
Brawa na stojąco należą się Elizabeth Olsen - uciekinierkę z sekty zagrała koncertowo. Dawno nie widziałem tak przekonująco oddanej roli.
\"Martha Marcy May Marlene\" jest już do kupienia na DVD.
Reklama













Komentarze