AMSPN Hetman złapał zadyszkę
Strata czterech punktów w dwóch meczach to nie wypadek przy pracy, a dowód na mały kryzys w zespole z Zamościa.
- 30.09.2012 20:10

Zamościanie, którzy są głównym faworytem do awansu, szli od początku jak burza i potwierdzali swoje III-ligowe aspiracje. Po siedmiu kolejkach zespół trenera Roberta Wieczerzaka zwolnił jednak tempo.
Najpierw zremisował z Janowianką, potem z Opolaninem. W efekcie AMSPN po raz pierwszy w tym sezonie musiał oddać fotel lidera.
– Wiadomo było, że dobra passa kiedyś się skończy – mówi Marcin Łyś, prezes klubu z Zamościa.
– Przystępując do sezonu ściągnęliśmy kilku doświadczonych zawodników, którzy grali nie tylko w IV lidze, ale i wyżej. Ale ten skład musi się jeszcze dotrzeć. Dopadł nas teraz lekki kryzys, ale mam nadzieję, że szybko go przezwyciężymy – dodaje.
Na pewno jednak o złapanie drugiego oddechu nie będzie łatwo w najbliższej kolejce. AMSPN zmierzy się bowiem na wyjeździe z lokalnym rywalem, Omegą Stary Zamość.
– Czekają nas jeszcze trudne mecze, nie tylko z Omegą, która pojedynek z nami na pewno potraktuje prestiżowo. Nie zamierzamy jej lekceważyć – podkreśla Łyś.
W tym spotkaniu zespół znów będzie mógł poprowadzić Wieczerzak, któremu skończyła się już kara zawieszenia w dwóch meczach za niewłaściwe – zdaniem sędziów – zachowanie na meczu ze Spartą.
– Poszło o to, że sędzia nie odgwizdał dla nas rzutu karnego. Zaczęła się awantura, trener zareagował nerwowo i został odesłany na trybuny. Nie wiem co powiedział, bo stałem daleko od niego i nie słyszałem – wyjaśnia prezes Łyś.
Sytuacja Hetmana dla jego kibiców nie powinna stanowić żadnych powodów do niepokoju. Do III ligi awansują bowiem dwie drużyny. A pierwsza aktualnie Bogdanka wcale nie musi być zainteresowana grą na wyższym szczeblu. Reszta zespołów, jak Sparta Rejowiec Fabryczny, Lewart Lubartów, czy Omega też raczej nie będzie się o to zabijać. Powód jest prosty. Brak pieniędzy.
W Zamościu na kłopoty finansowe narzekać nie mogą. I to jest jeden z ich największych atutów. Co ciekawe, marsz AMSPN po ligowej drabince, nie musi się zakończyć na trzecim szczeblu.
– Docelowo chcemy grać w takiej lidze, na którą będzie nas stać: finansowo, sportowo i organizacyjnie. Niie bujamy jednak w obłokach i skupiamy się na najbliższym spotkaniu w IV lidze. Priorytetem jest awans, najlepiej z pierwszego miejsca. W końcu każdy gra po to, żeby wygrywać – kwituje Marcin Łyś.
Reklama













Komentarze