Nieudany start Roztocza Szczebrzeszyn. Dlaczego wciąż przegrywają?
Piłkarze Roztocza prawdziwe powody do radości mieli w tym sezonie tylko raz, kiedy wygrali 1:0 z faworyzowaną Omegą Stary Zamość. To ich jedyne zwycięstwo w dziesięciu meczach.
- 10.10.2012 11:19

Po drodze zanotowali jeszcze remis 1:1 z Orionem Niedrzwica Duża. Reszta spotkań zakończyła się dla Piotra Lipca i spółki porażkami. Zespół ze Szczebrzeszyna fatalnie spisuje się zwłaszcza na wyjazdach, gdzie przegrał wszystkie sześć meczów. Ostatni, we Włodawie, zakończony porażką z Włodawianką 1:7 był wręcz kompromitacją.
– Było nas tam tylko jedenastu i nie miałem nikogo na zmianę – tłumaczy Zbigniew Ulanowski, trener Roztocza, który z powodu urazów nie może liczyć na braci Andrzeja i Sylwestra Zdunków. Efekt? Między słupkami po raz kolejny stanął Maciej Zakrzewski, zawodnik z… pola, w dodatku z drużyny juniorów.
W tej sytuacji nic dziwnego, że ogólny bilans bramkowy zespołu z Zamojszczyzny jest kiepski. To tylko siedem, czyli najmniej, strzelonych bramek w lidze i aż dwadzieścia sześć straconych (najwięcej w lidze, ex equo z Victorią i Podlasiem II).
– Brakuje nam farta i doświadczonych zawodników, którzy pokierowaliby grą zespołu – uważa Zenon Wajstuch, prezes klubu ze Szczebrzeszyna.
– Zdunkowie kontuzjowani, Kuba Wachowicz też, Tomek Duda wyjechał do Belgii, a Tomek Bielec jest chory. Za nich grają młodzi, ale nie zdają egzaminu. Jest oczywiście Tomek Albingier, ale jakoś nie może się w tym wszystkim odnaleźć. Ostatnio miał stuprocentową okazję, do pustej bramki, a trafił w poprzeczkę – dodaje.
Prezes Roztocza zapewnia jednak, że nie żałuje, iż pozbył się z klubu trenera Zbigniewa Pająka, choć jego następca jak na razie nie ma dobrych wyników.
– To nie jego wina, że drużynę trapią kontuzje. Jesteśmy zadowoleni z pracy trenera Ulanowskiego i nie ma nawet mowy o jakichkolwiek ruchach na stanowisku szkoleniowca – podkreśla Wajstuch.
W najbliższej kolejce Roztocze gra u siebie z Victorią Żmudź i liczy na drugie w tym sezonie zwycięstwo.
– Na ten mecz powinien już wrócić do bramki Andrzej Zdunek. Nie wiem jeszcze co z Sylwkiem, bo po tym jak wszedł na połówkę z Huczwą, na treningu źle stanął i odnowiła mu się kontuzja. Na razie przechodzi rehabilitację, ale mam nadzieję, że jeszcze jesienią pokaże się na boisku – opowiada prezes Wajstuch.
Reklama













Komentarze