Reklama
Protektor, reż. Boaz Yakin (recenzja)
Tak jak się mówi o nowym Bondzie, tak samo można mówić o nowym Stathamie. To aktor tak wyspecjalizowany w rolach twardzieli strzelających, biegających i okładających przeciwników kopniakami , że trudno wyobrazić go sobie w innych filmach.
- 23.10.2012 11:41

W \"Protektorze\" gra byłego policjanta Luke\'a Wrighta, przegranego i planującego samobójstwo. Jego życie nabiera sensu kiedy staje w obronie dziewczynki ściganej przez rosyjskich gangsterów i chińską Triadę. Dziecko zna tajemnicę wartą fortunę. Dla niej i dla Wrighta rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna przygoda.
Być może \"Protektor\" jest nieco lepszy niż ostatnie filmy z udziałem Stathama. Jednak oglądanie tego obrazu jest nużące, a to śmiertelny grzech w kinie rozrywkowym. W \"Protektorze\" nie ma krzty oryginalności - każdy pościg, kopaninę czy strzelaninę widzieliśmy już w lepszym wykonaniu. Choćby w szalonej, autoironicznej i bezpretensjonalnej \"Adrenalinie\" z rzeczonym Stathamem w roli głównej.
Ostatecznie \"Protektora\" można pewnie przełknąć popijając sporą ilością piwa w towarzystwie kumpli. W innym przypadku drzemka podczas projekcji murowana.
\"Protektor\" ukazał się w Polsce na DVD
Reklama













Komentarze