Huczwa – Omega 3:0, Podlasie II - Opolanin 1:1
Piłkarze Huczwy sprawili największą niespodziankę w tej kolejce pokonując na swoim boisku faworyzowaną Omegę.
- 29.10.2012 00:29

– To był dla nas nieszczęśliwy mecz – mówi Paweł Lewandowski, drugi trener zespołu ze Starego Zamościa. Powód?
Już w 2 minucie kontuzji doznał napastnik Bartosz Nizioł, potem Marek Baranowski ratując swój zespół przed utratą gola sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Artura Cieślika. Sędzia pokazał doświadczonemu bramkarzowi czerwoną kartkę. – Nie ma co komentować, bo faul był ewidentny – przyznaje Lewandowski.
Jak się okazało był to przełomowy moment meczu. Chwilę później po zagraniu Cieślika piłkę do własnej bramki skierował Łukasz Mikulski i gospodarze prowadzili 1:0. Goście wyszli na drugą połowę z zamiarem atakowania, ale szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Huczwa przeprowadziła dwie kontry i po golach Cieślika oraz Kamila Droździela zrobiło się 3:0.
– To nie było tak, że kartka dla Baranowskiego ułatwiła nam zadanie – przekonuje Jacek Paszkiewicz, trener zespołu z Tyszowiec.
– To była konsekwencja naszej bardzo dobrej gry, tego, iż od początku atakowaliśmy i narzuciliśmy Omedze styl gry. Rywale ani razu nam nie zagrozili. Wszystko w naszej drużynie funkcjonowało jak trzeba. Bardzo zależało nam na zwycięstwie w tym meczu, mieliśmy też dobrze rozpracowanego przeciwnika. Dzięki temu wszystkiemu wygraliśmy – dodaje.
Gościom udało się strzelić w drugiej połowie dwie bramki, ale za każdym razem arbiter uznawał, że ich autor – Jarosław Goch – był na spalonym.
Baranowski odpocznie
Okazji do punktów Omega musi teraz poszukać w meczu z Podlasiem II Biała Podlaska. Na pewno zabraknie w nim Marka Baranowskiego, który będzie musiał pauzować. – To nie jest żadne osłabienie, bo Mateusz Bojar pokazywał w meczach pucharowych i na treningach, że jest w dobrej formie. Nie mamy więc powodów do obaw – przekonuje trener Lewandowski.
Huczwa Tyszowce – Omega Stary Zamość 3:0 (1:0)
Bramki: Milkulski (35 samobójcza), Cieślik (48), Droździel (50).
Huczwa: Woś – Orzechowski, Błyskoń (77 Skórzyński), Anioł, Kaniewski, Iwanicki, Karwacki, Sioma (70 Maliszewski), Cieślik, Cygan, Droździel (67 Mac).
Omega: Baranowski – Luann, Sękowski, Mikulski, Suduł (67 D. Chorolski), Fulara, Andrade, Perin (28 Mateusz Bojar), Denis (60 Tchórz), Goch, Nizioł (7 Ramian).
Żółte kartki: Sioma (H) – Goch (O). Czerwona kartka: Baranowski (Omega, 27 min, za faul). Sędziował: Tomasz Ostrowski (Zamość). Widzów: 150.
Przed tygodniem Rak zdobył bramkę na 2:2 w meczu Opolanina z Huczwą, a wczoraj doprowadził do remisu w wyjazdowym spotkaniu beniaminka z rezerwami Podlasia Biała Podlaska. Choć nawet zdaniem gospodarzy, opolanie powinni zgarnąć pełną pulę. – Śmiałem się, że goście nie chcieli wygrać tego meczu – mówi Ryszard Więcierzewski, trener Podlasia II.
– Stworzyli sobie bowiem tyle sytuacji, że powinni strzelić kilka bramek. My mieliśmy tylko dwie, w samej końcówce – dodaje.
Dla Opolanina jest to już ósmy w tym sezonie remis. – Po takim meczu można się tylko pociąć – komentuje Michał Kuś, trener zespołu z Opola Lubelskiego.
– To było coś niesamowitego. Mieliśmy z pięć lub sześć „setek”, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Nie jesteśmy zadowoleni z punktu, bo spokojnie powinniśmy zdobyć trzy. Nasz brak skuteczności jest przerażający. To jest też odpowiedź na pytanie dlaczego po trzynastu meczach mamy na koncie aż osiem remisów – dodaje szkoleniowiec.
Podlasie II Biała Podlaska – Opolanin Opole Lubelskie 1:1 (1:0)
Bramki: Haponik (20) – Rak (58).
Podlasie II: Kijora – Szpański (70 Lipiński), Szymański, Mirończuk, Łasocha, Paszkowski, Semeniuk (46 Daniluk), Plebanowicz, Haponik, Gromysz (60 Michalczyk).
Opolanin: Jakóbczyk – Bąk, Gołębiowski, Górniak, Turski, Fliszkiewicz, Olchawski (88 Fiuk), Dajos, Sawicki (75 Wilczopolski), Sak (70 Nowak), Rak.
Żółte kartki: Dajos, Gołębiowski, Turski (O). Czerwona kartka: Turski (Opolanin, 85 min, za drugą żółtą). Sędziował: Karol Bancerz (Zamość). Widzów: 150.
Reklama













Komentarze