Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wstrząs na KUL po emisji reportażu TVN

- Naruszyłam system. Widział pan kiedyś wikarego, który wygrał z proboszczem? –pyta bohaterka reportażu w \"Uwadze!” TVN. Oskarżyła profesora KUL o pobicie, a uczelnia wyrzuciła ją z pracy.
Wstrząs na KUL po emisji reportażu TVN
Dr Sabina Bober: Chcę wrócić do studentów - mówi reporterowi Uwagi TVN (TVN/UWAGA)
Materiał został wyemitowany w czwartek wieczorem. Odbił się głośnym echem nie tylko w Lublinie. – Odzywa się mnóstwo osób. W piątek szłam przez miasteczko akademickie. Studenci podchodzili. Gratulowali. Pytali, kiedy wrócę – mówi nam dr Sabina Bober, była pracowniczka naukowa KUL, bohaterka reportażu.

Jak to się zaczęło

Kilka lat temu trafiła do Katedry Ruchów Społeczno Politycznych XIX i XX wieku na lubelskim uniwersytecie. Wtedy zaczęły się jej problemy z przełożonym – prof. Janem K.

– On do mnie nie mówił, on krzyczał, wyzywał mnie od głupich, że jestem po świętej teologii, że on zrobił mi łaskę. Tak było cały czas – mówiła w reportażu dr Bober.

– Przeszkadzał w prowadzeniu zajęć, mówił, że ona nic nie umie, że on ją przygarnął – opowiadała z kolei Karolina Pieczykolan, była studentka KUL.

Kobieta znosiła te szykany przez dwa lata – aż do stycznia 2010 r. Jak ujawniliśmy jako pierwsi, w Instytucie Historii doszło do awantury. Jak K. zaczął kłócić się z dr Bober.
Ta poszła do prokuratury.

– Poinformowała, że spotkała się z tym człowiekiem w jego pokoju na terenie uczelni. Mężczyzna zażądał, żeby opuściła pomieszczenie. Następnie zaczął ją popychać w kierunku drzwi. A potem uderzył pięściami w plecy – relacjonowała Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Akcja przeniosła się na korytarz. Tam kilkanaście osób obserwowało, jak prof. K. szarpał koleżankę. – Cały korytarz. Wszyscy, którzy tam wtedy byli – podkreśla pokrzywdzona.

Zapytaliśmy o to prof. K. – Czy to boli, czy nie boli, nie chciałbym, żeby to wychodziło na zewnątrz – stwierdził na naszych łamach. – Nie będę zabierał głosu. Proszę to uszanować.

Uczelnia idzie w zaparte

Sprawa toczy się przed sądem. Dr Bober złożyła też skargę na uczelni. Ta do czasu wyjaśnienia zawiesiła wykładowcę w obowiązkach. – To fikcja – mówi pokrzywdzona. – Profesor przez cały czas przychodził na uczelnię. A teraz ma się jak najlepiej. Normalnie prowadzi zajęcia.

Po powrocie – jak ujawniła w czwartkowym reportażu kobieta – prof. K. wymienił zamki w jedynym pomieszczeniu katedry i nie wpuszczał jej do środka. Pracowała ze studentami na korytarzu. Mimo protestów, władze KUL nic z tym nie robiły.

Dr Bober poszła do ówczesnego rektora ks. prof. Stanisława Wilka. Ten miał ją zapytać, dlaczego nie wynosi się z uniwersytetu, bo nikt jej tu nie chce. Ale też, czy nie wie co zrobić, żeby sobie ulżyć w cierpieniu.

Po ujawnieniu afery zainteresował się nią ówczesny metropolita lubelski (i Wielki Kanclerz KUL) abp Józef Życiński. – Przede wszystkim należy dokładnie tę sprawę wyjaśnić – mówił nam jego rzecznik ks. Mieczysław Puzewicz. – Na uczelni są odpowiednie struktury, które powinny się tym zająć. Poczekajmy na efekty postępowania wyjaśniającego.

Postępowanie wszczęła komisja dyscyplinarna z ks. prof. Henrykiem Zimoniem na czele. Pół roku później prof. K. ukarano jedynie upomnieniem.

– To była jedna wielka parodia i kpina. Ksiądz Zimoń wydzwaniał do mnie wielokrotnie strasząc mnie, że jeżeli będę mówiła cokolwiek złego na temat pana K., to wylecę z pracy – mówiła w czwartkowym reportażu dr Bober.

– Pogłośniła swój telefon i było słychać wyraźnie: najpierw, żeby się pogodzili, i żeby nie występowała przeciwko profesorowi, bo jeśli będzie występowała, to może liczyć się z utratą pracy – dodał ks. prof. Marian Rusecki, teolog z KUL.

W czerwcu tego roku kobieta została zwolniona. Oficjalny powód? Brak godzin dydaktycznych. – Najgorsze, że uczelnia przez cały czas idzie w zaparte – mówi pani Sabina. – Tymczasem na moje miejsce przekwalifikowali kilku adiunktów, którzy nie wyrobili się z habilitacją. I zwiększyli im liczbę godzin.

Skarga do Watykanu

Za dr Bober wstawili się studenci, koledzy z pracy i znani profesorowie. – Część się boi, jest zastraszana – twierdzi kobieta. – Mam koleżankę z innego instytutu, która zaczęła zbierać podpisy w mojej obronie. Usłyszała, że ma natychmiast przerwać, bo skończy tak, jak ja.

Odważył się m.in. ks. prof. Zygmunt Zieliński, emerytowany prof. KUL. Dziennikarzom TVN powiedział wprost: – Ona była maltretowana psychicznie nieustannie, przez rektora, przez kierownictwo instytutu. Ciągle jej mówili, nikt pani nie chce, po co pani tu jest. Rektor potem powiedział wprost: zwolnię panią, jeśli pani nie wycofa się z procesu.

Ks. prof. Zieliński napisał do Watykanu skargę na działania władz uczelni. – Sprawa została przekazana do metropolity lubelskiego abp Stanisława Budzika. Miał się nią zająć – mówi dr Bober. – Nawet nie odpisał, ani razu ze mną nie rozmawiał.

– Ksiądz arcybiskup, jako Wielki Kanclerz KUL, nie ma w swoich uprawnieniach spraw personalnych uczelni – odpowiada ks. Krzysztof Podstawka, rzecznik archidiecezji lubelskiej.

– To wewnętrzna sprawa KUL i tam będzie rozwiązana – podkreśla ks. Podstawka. – Nie będziemy zajmowali stanowiska. KUL jest odrębną, niezależną jednostką.
Burza na KUL

– Przez całe wakacje liczyłam, że nowy rektor ks. prof. Antoni Dębiński mnie przywróci – mówi pani Sabina. – Poszłam do niego z pismem pierwszego dnia urzędowania. Po miesiącu odpisał, że nie, bo \"nie zaszły nowe okoliczności”. Jakie okoliczności? Miałam sobie coś zrobić?

Dlatego kobieta zdecydowała się opowiedzieć swoją historię dziennikarzom \"Uwagi!”. Co ciekawe, ich czwartkowy reportaż jeszcze przed emisją wywołał burzę na KUL (mimo, że nie widział go nikt z władz uczelni).

Rzeczniczka uniwersytetu wydała specjalne oświadczenie. Dołączyła dwa pisma, które redakcja Uwagi! otrzymała od uniwersytetu. W pierwszym rektor napisał, że łączenie konfliktu dr Bober z prof. K. i jej zwolnienia z pracy \"nie znajduje uzasadnienia w faktach”. W drugim rzeczniczka odniosła się do udostępnionych uczelni wcześniej fragmentów materiału, które – zdaniem KUL. – \"zawierają elementy stanowiące naruszenie dobrego imienia Uniwersytetu”.

– Dziennikarze pokazali wszystko tak, jak było – nie ma za to wątpliwości dr Bober. – KUL jest zarządzany tak samo jak Kościół Katolicki. Widział pan kiedyś wikarego, który wygrał z proboszczem? Ja nie. Ja naruszyłam system.

Co dalej?

W piątek KUL odniósł się do sprawy zdawkowo. – Informuję, że zapoznaliśmy się z treścią programu \"Uwaga!”, wyemitowanego przez stację TVN 8 listopada. Jesteśmy w trakcie przygotowywania oświadczenia w tej sprawie oraz sprostowania informacji, które budzą nasze zastrzeżenia – poinformowała Lidia Jaskuła, rzecznik uniwersytetu.

Dr Bober skierowała też do sądu pozew o przywrócenie do pracy. – Chcę wrócić dla studentów – podkreśla. – To z nimi przede wszystkim pracowałam. To oni napisali protest i mnie wspierali. Dla nich warto wrócić.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama