Reklama
Tomasovia na wiosnę będzie walczyć o awans do II ligi
Tomasovia Tomaszów Lubelski tydzień temu zakończyła bardzo udaną rundę, w której zdobyła aż 40 punktów. Działacze „niebiesko-białych” nie zamierzają na tym poprzestać i już szukają wzmocnień
- 11.11.2012 20:26

W lecie do klubu wrócili wychowankowie: Sebastian Głaz i Mateusz Bojarczuk.
Teraz prezes Kazimierz Podhajny chciałby, aby kolejni piłkarze, którzy zaczynali swoje przygody z piłką w Tomasovii, a obecnie grają w innych klubach wrócili na stare śmieci.
– Chcielibyśmy pozyskać czterech zawodników. Kilku graczy na pewno od nas odejdzie, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o konkretach. Na razie można powiedzieć, że praktycznie przesądzone jest pożegnanie z Wasylem Chobą, który miał spore problemy zdrowotne.
Poza tym na naszej liście transferowej są piłkarze z II ligi, być może uda się porozumieć w sprawie powrotu do klubu naszych wychowanków. Czy jest opcja pozyskania kolejnych Ukraińców? Raczej celujemy w Polaków – zapewnia prezes klubu z Tomaszowa Lubelskiego Kazimierz Podhajny.
Szefa Tomasovii w najbliższym tygodniu czekają też rozmowy z burmistrzem na temat gry w II lidze. Wiadomo, że przed podopiecznymi Bohdana Bławackiego jeszcze daleka droga, żeby wywalczyć awans, ale działacze chcą być dobrze przygotowani.
– Mamy solidną zaliczkę nad drugą Stalą Mielec, która wynosi osiem punktów. Na pewno musimy podziękować Podlasiu Biała Podlaska, bo ten zespół urwał naszym głównym rywalom w walce o promocję dwa „oczka”. Jesteśmy w dobrej pozycji, żeby zaatakować II ligę i na pewno na wiosnę będziemy o to walczyć. Jak do tego tematu podchodzą władze miasta?
Muszę przyznać, że klimat do rozmów jest bardzo dobry i wszyscy są nastawieni optymistycznie. Wiemy, że na stadionie nie musielibyśmy robić zbyt wiele, aby otrzymać licencję. W najbliższych dniach będę rozmawiał z burmistrzem na temat wielu spraw, jak finanse klubu, jego organizacja, czy struktura. – dodaje prezes Podhajny.
Co najważniejsze wraz z dobrymi wynikami „niebiesko-białych” na stadionie pojawiało się coraz więcej kibiców. – Pierwsze spotkania obserwowało około 200 widzów, ale im dalej w sezon było ich coraz więcej. Pod koniec rundy było ich już niemal 1000. To cieszy, bo o to przecież chodzi, żeby piłkarzy wspierała, jak największa liczba widzów – kończy Podhajny.
Reklama













Komentarze