Awantura w Tyszowcach. Mitura: Wszyscy byli pijani
Wybita szyba w drzwiach od łazienki, przepychanki piłkarzy i wreszcie interwencja policji – tak niecodzienne zakończenie miał niedzielny mecz Huczwy z Lewartem
- 12.11.2012 15:20

Na boisku zespół z Tyszowiec wygrał 2:1 strzelając decydującą bramkę w 88 min z rzutu karnego. Ale jeszcze większe emocje zawodnicy przeżywali po końcowym gwizdku sędziego.
Według relacji gospodarzy, schodzący do szatni piłkarze Lewartu nie mogli pogodzić się z porażką i wybili szybę w drzwiach od łazienki. Po chwili między zawodnikami obu drużyn doszło do przepychanki. Konieczna była interwencja policji.
– Jeden z naszych piłkarzy rzeczywiście wybił szybę, ale nie zrobił tego celowo – tłumaczy Janusz Mitura, prezes Lewartu. – Po prostu był zdenerwowany i trzasnął mocno drzwiami. Od razu wyjaśniliśmy sobie wszystko z kierownikiem Huczwy i zapłaciłem za szkody.
Zdaniem gości, wszystko rozeszłoby się po kościach, gdyby nie fakt, że do ich szatni wtargnął jeden z graczy Huczwy i zaczął wyzywać piłkarzy. – Zrobiło się zamieszanie, bo na korytarzu stali jeszcze jacyś kibice i ochroniarze – opisuje prezes Mitura.
To właśnie podczas tego zamieszania miało dojść do sytuacji, w której trener i prezes Huczwy Jacek Paszkiewicz uderzył pięścią w twarz Wojciecha Bijana, zawodnika Lewartu. Miało, bo sam Paszkiewicz temu zaprzecza.
– Nic takiego nie było – mówi. – Nie czuję się winny. Wszedłem między piłkarzy żeby uspokoić sytuację. Kazałem swoim zawodnikom odejść. A tego z Lewartu, który oskarża mnie o uderzenie tylko wpychałem do szatni mówiąc, żeby nie zaogniał sytuacji.
– Uderzenie było. Wojtek złożył zawiadomienie na policji, na jego wniosek cała sytuacja została też opisana w protokole sędziowskim. Arbitrzy nie widzieli bowiem zajścia, gdyż z powodu szarpaniny nie mogli wejść do szatni – tłumaczy Mitura.
– Proszę bardzo, możemy spotkać się w sądzie, ja mam świadków, że go nie uderzyłem. Będzie słowo przeciwko słowu. A jeśli tak, to ja też złożę zawiadomienie na policji, bo zostałem przez niego znieważony – odpowiada Paszkiewicz.
Sprawą zajmie się teraz Wydział Dyscypliny LZPN. – Na sto procent winna całego stanu rzeczy jest kiepska organizacja meczu. Takiego bałaganu jak w Tyszowcach nie widziałem nigdzie indziej. Tam chyba wszyscy kibice i ochroniarze byli pijani – komentuje Mitura.
Prezes Huczwy odpiera zarzuty. – Nie widziałem żeby ktokolwiek był pijany. Nie wiem jak można opowiadać takie bzdury. Do tej pory żaden klub nie skarżył się na organizację meczu w Tyszowcach. Dlatego nie wiem o czym prezes Lewartu w ogóle mówi – kwituje Paszkiewicz.
Reklama













Komentarze