Kasa największego przewoźnika w regionie znów jest pusta. PKS Wschód zaproponował więc swojemu właścicielowi (samorząd województwa) dwa rozwiązania: 4 mln zł dofinansowania lub zgoda na sprzedaż działek w okolicy dworca autobusowego przy al. Tysiąclecia w Lublinie.
Marszałek zgodził się pomóc, ale inaczej. We wtorek Zarząd Województwa przyznał przewoźnikowi 4 mln zł pożyczki.
– PKS Wschód liczył na dotację, ale Urząd Marszałkowski pożyczy mu te pieniądze na komercyjnych zasadach – mówi Beata Górka, rzecznik urzędu. Pożyczka będzie zabezpieczona przez dwie nieruchomości: przy ul. Nadstawnej i Ruskiej.
– Pieniądze przeznaczymy na spłatę naszych zobowiązań wobec PKN Orlen i utworzenie samodzielnych spółek PKS Lublin i PKS Włodawa – mówi Teresa Królikowska, prezes PKS Wschód.
Utworzenie spółek w Lublinie i Włodawie zakładał program uzdrowienia przedsiębiorstwa. Wcześniej samodzielne firmy powstały w Tomaszowie Lubelskim i Hrubieszowie.
– Takie spółki są bardziej elastyczne, mogą łatwiej dostosować działalność do lokalnych potrzeb – przekonuje Królikowska. Dodaje, że centrala nadzorująca holding będzie niewielka (dziś liczy kilkanaście osób). Pozostaną też ludzie – np. dyżurni czy kasjerki – pracujący na dworcu przy al. Tysiąclecia.
Czy przy okazji tworzenia nowych spółek będą zwolnienia? Tego nie wiadomo. PKS Wschód już restrukturyzowano – zatrudnienie stopniało z 700 do 500 osób – i dlatego gdy powstawały samodzielne spółki w Hrubieszowie i Tomaszowie, nikt nie stracił pracy.
PKS Wschód to worek bez dna. Choć zmniejszył dług, zlikwidował najmniej opłacalne kursy i zredukował liczbę pracowników, to wciąż jest na minusie. Mimo że już w ubiegłym roku samorząd województwa wpompował w przedsiębiorstwo 11 mln zł.
PKS Wschód jedzie na pożyczkach. Teraz 4 mln zł
4 mln zł pożyczy PKS Wschód od Zarządu Województwa. Firma wciąż ma długi, mimo że w ubiegłym roku samorząd województwa wpompował w przedsiębiorstwo 11 mln zł.
- 21.11.2012 21:46

Reklama













Komentarze