Setki osób, które zwiedzały odrestaurowany Teatr Stary, wiedzą, że oprócz poziomu sali jest jeszcze dół.
W czarnej czeluści pod sceną zwykle połyskuje fortepian. Dziś wejdą tam muzycy orkiestry kameralnej. Nad ich głowami będzie się toczyć akcja opery komicznej Giovanniego Paisiella \"Cyrulik sewilski”.
Orkiestron i znajdujące się jeszcze niżej magazyny to współcześnie wyrwana naszym przodkom przestrzeń ich dawnych piwnic. W czasie renowacji gmachu przy Jezuickiej konserwatorzy zeszli 7 metrów w dół, do poziomu najstarszego Lublina.
– To było \"schwytanie Władysława Łokietka za rękę”, bo po raz pierwszy mogliśmy na tak dużą skalę określić, jak za czasów Łokietka lokowano miasto – mówił Rafał Niedźwiadek z firmy Archeé, prowadzącej tam badania. Dzięki temu wiemy, że w miejscu orkiestrionu były podpiwniczenia stojących tu przed wiekami domów. Łukasz Rodakiewicz zasypał piwnice, wyrównał grunt i w miejscu trzech budowli postawił swój teatr. Był rok 1822.
Dziś warszawscy muzycy zejdą w rejony sprzed czasów Rodakiewicza.
Podobnie piwnice naszych przodków na współczesne przestrzenie zamienili właściciele kamienicy przy ul. Grodzkiej 15. Od 2005 roku budynek ten należy do firmy Kobuz. Nowy właściciel długo szykował się do remontu. Prace udało się rozpocząć w 2007 roku. Wzmocniono wzgórze przy ul. Podwale i fundamenty kamienicy. W jej wnętrzu wydrążono drugi poziom piwnic. Zamontowano także windę, dzięki czemu wszystkie pomieszczenia są dostępne dla niepełnosprawnych.
W piwnicach urządzono browar.
Kadzie i warzelnię dostarczył jeden z renomowanych bawarskich producentów. Do zasilania całej maszynerii potrzeba jednak sporych mocy. Dlatego pod kamienicą wykopano dodatkowe tunele, którymi biegnie pięć olbrzymich rur z instalacjami. Zapewni to również zasilanie dla innych budynków przy ul. Grodzkiej. Warzone na miejscu piwo to nie jedyna atrakcja browaru. Odwiedzający Grodzką 15 mogą podziwiać wystawę eksponatów, odkrytych przez archeologów w trakcie przebudowie kamienicy. Wśród nich są m.in. unikatowe w skali Europy, XVI-wieczne kafle piecowe.
Z Krakowskim Przedmieściem 40 wiąże się z piwniczna historia z czasów PRL-u z odniesieniem do II wojny światowej. Pod Powszechnym Domem Towarowym i pod placem przed nim są piwnice przedwojennego hotelu Victoria. W lipcu 1959 roku zaczęto w miejscu zburzonego przez Niemców hotelu budować dom towarowy. Fundamenty kopano wyłącznie łopatami, bo hitlerowcy z piwnicach Victorii mieli skład amunicji.
We wrześniu i październiku tamtego roku mieszkańcy kamienic przy Kapucyńskiej (wówczas Osterwy) byli ewakuowani, bo saperzy z jednostki Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego wywozili znalezioną amunicję karabinową, przeciwlotniczą i przeciwpancerną.
Było to tak duże wydarzenie dla miasta, że w listopadzie w Teatrze Dramatycznym odbyło się galowe przedstawienie zorganizowane na cześć saperów pracujących przy likwidacji hitlerowskiego arsenału. A kilka miesięcy później robotnicy znaleźli… 40 skrzyń z amunicją przeciwlotniczą.
Historia zaczyna się w 1585 roku, a lekko zamiera w 1818, by wychylić się z piwnic w czasach naszych.
W 2001 roku, kiedy miasto realizowało pierwszy duży unijny projekt polegający na rewitalizacji ulic Starego Miasta i placu Katedralnego, przy przebudowie muru oporowego przy ul. Królewskiej znaleziono mury i piwnice.
Opóźniło to prace, bo mury były solidne, a piwnice głębokie. Z braku funduszy i czasu na dogłębną penetrację znalezisko zasypano, zostawiając prezent kolejnym pokoleniom. Skąd piwnice pod placem?
W 1585 roku w tym miejscu powstała szkoła jezuicka.
Tylko jedna część szkolnego czworoboku się zachowała i przylega do wieży Trynitarskiej do dziś (obecnie w remoncie). Trzy skrzydła w XIX wieku rozebrano, bo zniszczyły je kolejne pożary. Gruz nasi przodkowie zużyli do budowy nasypu, po którym biegnie ul.Wyszyńskiego. Było go sporo, bo kolegium wyglądało tak, jakby ktoś na placu przed katedrą postawił gmach KUL. Do fragmentu podziemnych korytarzy można było wejść od strony istniejącego skrzydła. Chodziło się pod trawnikiem.
Lubelska Trasa Podziemna to blisko 300 metrów korytarzy, biegnących pod Starym Miastem. Zwiedzanie zaczynamy na Rynku, przy dawnym Ratuszu. Następnie przechodzimy wzdłuż ul. Złotej i Archidiakońskiej aż na plac po Farze. Podziemna trasa powstała po połączeniu kilkunastu staromiejskich piwnic. Historia najstarszych z nich sięga początków XVI w., czyli okresu największej świetności Lublina. Staromiejski labirynt to zarówno atrakcja turystyczna, jak i obiekt edukacyjny.
Przemierzając podziemia, możemy lepiej poznać historię miasta. Pomogą w tym makiety, ukazujące rozwój przestrzenny Lublina od VIII w., przez średniowiecze, aż po wiek XVI. Część makiet przedstawia dawne panoramy miasta, np. najstarszy widok Lublina z XVI w. Docierając do końca labiryntu, można też podziwiać ruchomą makietę Wielkiego Pożaru Lublina (1719). Wzbogacona światłem i dźwiękiem wizualizacja powstała na m.in. podstawie obrazu z klasztoru ojców dominikanów.
Lubelską Trasę Podziemną uruchomiono dla turystów w czerwcu 2006 roku. Pokonanie labiryntu zajmuje około 40 minut. Podziemia czynne są przez cały rok, z wyjątkiem dni świątecznych.
Północne skrzydło Zamku Lubelskiego kryje setki metrów piwnic. Przez dziesiątki lat były niewykorzystane. Zmieniło się to dopiero w ubiegłym roku, za sprawą remontu, który objął niemal cały zamek. Muzealnikom udało się odnowić ok. 500 mkw. piwnic. Musieli uporać się z wszechobecną wilgocią, wzmocnić fundamenty i spękane ściany.
Dzisiaj podziemne sale wyglądają, jak nowe. Wyposażono je w nowoczesne regały i klimatyzację. To konieczne, bo odzyskaną przestrzeń przeznaczono na magazyny. W największym zgromadzono znaleziska archeologiczne. Przybywa ich z roku na rok, a w muzeum brakowało już miejsca. W podziemiach udało się również zorganizować archiwum różnego rodzaju wydawnictw.
W 1925 roku, w \"Przeglądzie Lubelsko-Kresowym” ukazał się artykuł \"Tajemnice lubelskich podziemi”. Autor podpisujący się pseudonimem M. Gozdawa opowiada w nim, jak uczestniczył w ekspedycji penetrującej lochy, które miały z Ogrodu Saskiego prowadzić do Zamku, a następnie do… Sandomierza. Wejście, zdaniem autora było w parku na wysokości frontonu KUL w obrębie wąwozu biegnącego na północ ku Wieniawie.
Uczestnik wyprawy relacjonował, jak na czworakach poruszał się w sklepionej łukowato krypcie i miał do wyboru trzy rozgałęzione korytarze. Jeden prowadził w kierunku podmokłych łąk, drugi ku koszarom, a trzeci do miasta. Śmiałkowie wybrali ten trzeci, ale po kilkunastu metrach wrócili, bo trzeba było pełzać w ciasnej czeluści. Artykuł przywołuje Henryk Gawarecki, który wspomina, że autor penetrował jeszcze lochy pod kościołem Dominikanów i tak relacjonował swoje odkrycia, że czytelnik miał wrażenie przejścia pod ziemią z bazyliki do kaplicy zamkowej. A chodziło o bogato ozdobione piwnice kamienic przy ul. Złotej 13 lub 11.
Tymczasem ul. Złota ma najwyższy numer 7 i pan Gozdawa był raczej bajkopisarzem a nie reporterem.
Tym, bardziej że w swoim tekście przypominał zasłyszane w mieście \"od szeregu osób” opowieści o piwnicach i lochach, jakie miało kryć wzgórze Czwartek. Miały się tam znajdować grobowce pierwszych założycieli Lublina. Ich doczesne szczątki miały spoczywać w grobowcach zbudowanych ze złota i srebra. Gozdawa bolał, że grobowce \"stają się pastwą czasu i zniszczenia” i nikogo nie kusi ich zbadanie.
Gdyby nie klęska Krzyżaków, nie byłoby klasztoru, ani kościoła pobrygidkowskiego. Nie byłoby też podziemi, które okazały się skarbnicą wiedzy dla archeologów. W miejscu dzisiejszego kościoła przy ul. Narutowicza był niegdyś cmentarz i niewielki obiekt sakralny.
Świątynia, jaką znamy, powstała jako wotum dziękczynne króla Władysława Jagiełły. Później kościołem opiekowały się siostry zakonne. Niektóre z nich chowano w kryptach, pod posadzką świątyni. W ubiegłym roku na pochówki natrafili archeolodzy, pracujący przy renowacji kościoła. Część grobów pochodzi z XVII w., reszta okazała się dużo starsza. Zmarłych chowano zarówno w kryptach, jak i bezpośrednio w ziemi. W sumie, badacze natrafili na około stu pochówków. Zarówno osób duchownych, jak i świeckich.
W jednej z krypt odnaleziono np. monety z XV wieku. Wśród znalezisk są również pozostałości szat. Po wydobyciu, wszystkie ludzkie szczątki zostały pochowane w specjalnie przygotowanej krypcie. Zabytkowe podziemia udostępniono turystom. W jednej z krypt zobaczymy pozostałości najstarszych zabudować sakralnych. Do drugiej, znacznie większej można wejść. Zobaczymy tam ekspozycję, związaną z dawnymi zwyczajami pogrzebowymi.
Historia Piwnicy pod Fortuną sięga XV w. Ponad sto lat później powstały malowidła, z których dziś znane są podziemia. To w sumie 10 sal, w których działa multimedialne muzeum historii miasta. Wcześniej jednak piwnice pełniły bardziej rozrywkowe funkcje. W 1957 roku, w odnowionych piwnicach otwarto klub studencki.
W lutym 1959 r., odbył się tam nawet wieczór autorski Edwarda Stachury. W 1969 r. piwnice przejęli artyści z Grupy Lubelskiej (Styka, Kurzątkowski, Ziemski, Kołodziejek, Durakiewicz). Nie skończyło się to najlepiej. Już po czterech latach na ścianach galerii były takie wykwity soli, że mimo wentylacji trzeba było galerię zamknąć. Zamknięto również salę, w której znajdują się frywolne freski.
Dziesięć obrazów, odwołujących się w treści do renesansowej obyczajowości, to prawdziwy unikat. Mogli je podziwiać dopiero klienci restauracji, która ruszyła przy Rynku 8 w 1999 roku. Jej współwłaścicielem był siatkarz, Tomasz Wójtowicz. Lokal z przerwami działał do 2007 roku. Później wprowadził się tam antykwariat Marka Słomianowskiego. Miał tam pozostać na długie lata, ale miasto postanowiło urządzić w podziemiach muzeum. Od lipca jest ono otwarte dla turystów. Jedną z jego głównych atrakcji jest właśnie stara winiarnia, z zabytkowymi freskami.
Kto szpera w przewodnikach i dawnych gazetach, ten się doszpera pojęcia \"Korzeń miasta”. Podczas prac archeologicznych prowadzonych w obrębie budynków przylegających do Bramy Grodzkiej w piwnicach kamienicy Grodzka 21 (siedziba Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN) odnaleziono najstarszy fragment murów miejskich zwany popularnie \"korzeniem miasta”.
I to jest najlepszy koniec wędrówki. Głębiej nie ma już nic.
Reklama
Lublin od spodu, czyli co się kryje w podziemiach
Dziś zdobywamy kolejną przestrzeń naszych przodków. W Teatrze Starym, pierwszy raz w historii obiektu, muzyka zabrzmi z orkiestrionu. Na poziomie renesansowych piwnic zagrają muzycy Warszawskiej Opery Kameralnej. Z tej okazji idziemy w dół i robimy przegląd podziemnych miejskich przestrzeni. O niektórych nawet nie wiecie, że są.
- 23.11.2012 12:06

Reklama













Komentarze