Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Andrzej Piaseczny: Lubimy ładne melodie

Płyta Andrzeja Piasecznego i Seweryna Krajewskiego miała swoją premierę 13 listopada i już w pierwszym dniu sprzedaży zyskała status platynowej.
Andrzej Piaseczny: Lubimy ładne melodie
(Sony Music Poland)
• Do niedawna oglądaliśmy Andrzeja Piasecznego, który szalał na scenie w T-shircie, teraz widzimy na estradzie dwóch panów – jego i Seweryna Krajewskiego w garniturach. Dla niektórych odbiorów to wciąż zaskoczenie

– Cóż, kiedyś byłem innym człowiekiem i inaczej wypełniałem tę swoją artystyczną przestrzeń i to się pamięta. Nie będę udawał, że czas stoi w miejscu, że jestem młodszy. Oczywiście, nie mam nic przeciw podkoszulkom, ale pewne projekty wymagają specjalnego podejścia albo raczej stosownej oprawy. Właśnie taka sytuacja ma miejsce podczas obecnych koncertów.

• Pytany o sukces najnowszej płyty \"Zimowe piosenki” odpowiedział pan: \"my po prostu lubimy ładne melodie…”. \"Ładne” – to słowo dziś się zdeprecjonowało, jest niemodne, schowane gdzieś wstydliwie, a pan wydobywa je na wierzch.

– Bardzo lubię i czytam z zamiłowaniem wspomnienia, pamiętniki i literaturę, która skłania do refleksji o nawet nieodległej przeszłości. Najładniejsza jest prostota. Dziś świat wpycha nas w sztampowość, wymawiamy się brakiem czasu, a w tamtej literaturze bez radia i telewizora był tak bogaty kontakt między ludźmi i wypowiadaliśmy proste słowa. Nie wstydźmy się takich właśnie słów prostych, ale ładnych. Może warto obejrzeć np. stare filmy z Kaliną Jędrusik, która mówiła językiem pięknym, choć dziś należy on już do przeszłości. W dzisiejszym świecie też są enklawy piękna i delikatności. Zawsze się na to znajdzie miejsce.

• A jak pan się czuje na takich imprezach, jak \"Bitwa na głosy”?

– Wszystko, czego się podejmujemy, powinniśmy realizować z dużym zaangażowaniem. Ja przyjąłem dopiero trzecią propozycję. Wcześniej wahałem się, jednak przekonały mnie ostatecznie poprzednie edycje. Utwierdziłem się w tym, że jest to program bardzo radosny. Najważniejsi są w nim uczestnicy, a my – prowadzący-trenerzy – odgrywamy drugoplanową rolę. I pierwszym, co powiedziałem uczestnikom, była radość, którą muszą tak pokazać, żeby przeniosła się ona na odbiorców.

Na tych, którzy są przed telewizorami. Jakie mam emocje dziś, po tym programie? W dużej mierze wiążą się one z faktem, że przepracowałem z tymi ludźmi tyle czasu. Ja nie jestem osobą zbyt cierpliwą, a oni byli wulkanem energii i musiałem ich nieraz uciszać. Przygotowanie ich polegało na próbach muzycznych i na rozmowach. Właśnie długo rozmawialiśmy, że o tym, że piosenki mówią o czymś głębszym, że nie są to tylko śpiewane słowa o niczym, a mają głęboki sens. Okazało się, że po takich rozmowach już nie musiałem wcale uciszać mojej rozentuzjazmowanej ekipy.

• Wygrana trafi do Domu Pomocy Społecznej w Mnichowie?

– Cel charytatywny to wspaniała sprawa, choć trzeba powiedzieć, że ta kwota to kropla w morzu potrzeb. Ale jeszcze jest coś ważnego – to wizyta w takich miejscach, wprowadzenie uczestników programu do świata, którego nie znają. Może da im to do myślenia, może pozwoli zauważyć życiowe problemy innych ludzi, a może zmienić stosunek niektórych do tak trudnych spraw.
• Wśród komentarzy po ogłoszeniu, że pana drużyna wygrała \"Bitwę na głosy” czytamy: \"Piasek jest boski”, a obok \"nienawidzę Piaska”. Czy czyta pan takie opinie? Robią na panu jakieś wrażenie?

– To musi obchodzić każdego, kto zajmuje miejsce tak wyraziste. Jednak trzeba do własnej twórczości mieć dystans. Najważniejsze, żebyśmy my, artyści, nie wstydzili się tego, co robimy. Nie da się i nawet nie wolno starać się trafić w gusta wszystkich. Więc tych, którzy piszą, że nienawidzą proszę, żeby spróbowali to uczucie opanować. Można wiele sobie powiedzieć, ale nie wolno nienawidzić. Świat jest tak różnorodny, że dla każdego znajdzie się miejsce.

• Jest pan tolerancyjny…

– Nie lubię słowa tolerancja. Tolerowanie to przechodzenie obok. Ja po prostu akceptuję inne gusta, styl życia czy przekonania.

• A lubi pan platynę? Ta za \"Zimowe piosenki” przyszła bardzo szybko.

– Muszę przyznać, że platyna nie powszednieje. Jakiś czas temu kompletnie to lekceważyłem. Kiedy zdarzyło mi się dostać platynową płytę myślałem, że to nieprzyzwoicie, patrzeć na własny sukces i przyznam, że trofea chowałem w zakamarkach domu. Po jakimś czasie okazało się, że dziewczyna, która remontowała mi dom, brała też udział w produkowaniu tych płyt. I ona spytała mnie, dlaczego chowam je gdzieś pod schodami, przecież są wyrazem sympatii ludzi, którzy słuchają moich piosenek. Dziś, nie chełpliwie, ale doceniając to co przynosi los, cieszę się, patrząc na te płyty.

• A denerwują pana własne piosenki w wielu przetworzonych wersjach albo do upojenia nadawane przez radio?

– Wszystkie piosenki, w stosunku do których dziś mam inne spojrzenie, biorą się z własnej niedoskonałości, a nie z tego, że męczy mnie ich przetwarzanie. Kiedyś, jadąc np. autem, wyłączałem je, kiedy słyszałem siebie. Jednak – podobnie jak z eksponowaniem platyny – zmieniłem zdanie. Jeśli emitują je, to znaczy, że ludzie chcą słuchać, to znaczy, że mam ich sympatię i to jest powód do radości.

• Wśród pańskich nagród i wyróżnień są takie jak \"Najbardziej topowy artysta w Polsce”, \"Gentleman Roku”, wreszcie zdobywca iluś platynowych płyt. Nie przewróci się panu w głowie?

– Zawsze takie niebezpieczeństwo istnieje… Nie mogę tego obiecać, ale słuchacze poprzez sposób, w jaki będą odbierać moje piosenki, na pewno dadzą mi do zrozumienia, że powinienem się mieć na baczności.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama