Młodzież Vitrumu zapłaciła frycowe
W klubie z Woli Uhruskiej zarząd dziś podsumuje rundę jesienną i podejmie decyzje na najbliższe pół roku
- 25.11.2012 18:45

Tak słabego wyniku działacze Vitrumu nie przewidywali w najczarniejszych snach. Po pierwszej rundzie zespół zamyka tabelę z czterema punktami.
Drużyna wygrała tylko raz – 3:0 u siebie z Frassatim Fajsławice i raz zremisowała – na swoim boisku z Pławanicami Kamień 3:3. W 11 spotkaniach Vitrum schodził w roli przegranego. Najdotkliwsze porażki to wyjazdowe 1:9 z Ogniwem Wierzbica, 0:6 z Hetmanem Żółkiewka i po 0:4 z Granicą Dorohusk i Kłosem Chełm.
Bieżący sezon rozpoczął z zespołem trener Tomasz Kędzierski. Były zawodnik Vitrumu, po trzech kolejach, z przyczyn osobistych zrezygnował. W tym momencie dorobek drużyny był zerowy. Miejsce Kędzierskiego zajął Arkadiusz Bodziak, pełniący funkcję wiceprezesa i pracujący z młodzieżą.
Dlaczego istniejący od 1950 roku klub osiągnął tak słabe wyniki w rundzie jesiennej? – Przyczyn jest kilka – przekonuje Czesław Kosiński, prezes Vitrumu. – Mamy młody zespół, którego średnia wieku wynosi 21-22 lata. Tylko trzech piłkarzy jest powyżej 20-tki: mają po 23, 25 i 28 lat. Reszta graczy skończyła 17, 18 i 19 lat.
Wielokrotnie zespół płacił frycowe za młody wiek. Tak było w spotkaniach przegranych minimalnie: po 1:2 z Unią Rejowiec i Startem Krasnystaw, po 0:1 z Tatranem Kraśniczyn i Hutnikiem Ruda-Huta.
– W tych meczach brakowało nam zwykłego szczęścia – przyznaje prezes klubu. – Doszły do tego kontuzje i zdarzenia losowe. Na ponad pół rundy straciliśmy doświadczonego pomocnika Grzegorz Cholawo. Również występ w bramce niedoświadczonego Mateusza Raczyńskiego, pod nieobecność Mateusza Iwaniuka w meczach z Unią Białopole (4:6) i Hutnikiem miał duży wpływ na wynik. Także praca sędziów, szczególnie w potyczce z Pławanicami, kiedy prowadziliśmy już 3:1 a zremisowaliśmy, miała wpływ na stratę kolejnych punktów.
Strata do Tatrana Kraśniczyn (13 pozycja) to tylko dwa punkty, a do Hutnika Ruda-Huta (12) – trzy. W Woli Uhruskiej nie załamują się. Dziś zbiera się zarząd. – Razem z trenerem Bodziakiem zastanowimy się nad receptą na lepszą wiosnę – mówi prezes Kosiński.
– Na pewno nie zamierzamy zmieniać szkoleniowca, który w pierwszym roku pracy z seniorami zbiera doświadczenie. Nasz budżet wynosi 60 tysięcy i musimy szukać oszczędności. Przydałby nam się jeden, może dwóch rasowych napastników. Nikt z nas nie zakłada, że wiosną zakończymy ligę na ostatnim miejscu i spadniemy do klasy A.
Reklama













Komentarze