Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zbigniew Stopa, nowy prezes Bogdanki: Górnictwo mam we krwi

Rozmowa ze Zbigniewem Stopą, prezesem Lubelskiego Węgla \"Bogdanka”.
Zbigniew Stopa, nowy prezes Bogdanki: Górnictwo mam we krwi
Zbigniew Stopa (Wojciech Nieśpiałowski)
W kopalni pracuje od blisko 30 lat. Przeszedł przez wszystkie szczeble górniczej kariery, a dwa tygodnie temu został powołany na stanowisko prezesa spółki. Ma konkretną wizję kopalni i zielone światło, by ją zrealizować. – Nie chcę być prezesem dla samego stanowiska, ale po to, by odważnie i odpowiedzialnie kierować Bogdanką, zmieniać ją i rozwijać – mówi Zbigniew Stopa

• Pierwsza pana myśl po odwołaniu przez Radę Nadzorczą prezesa Mirosława Tarasa…

– Co będzie dalej.

• To był niepokój?

– Tak, niepokój o spółkę. Ale też miałem taką myśl w głowie, że Bogdanka musi dalej funkcjonować, niezależnie od ruchów personalnych. W tym samym dniu powołano mnie na pełniącego obowiązku prezesa. Musiałem podejść do tej sytuacji spokojnie i odpowiedzialnie. To było wyzwanie.

• Nie był pan zaskoczony decyzją rady, że to pan będzie p.o. prezesem?

– Nie, nie byłem zaskoczony. Wiedziałem, że jako zastępca poprzedniego prezesa będę gwarantem ciągłości spółki na ten czas do wyboru nowego prezesa. Ale też miałem świadomość, że to pewien okres przejściowy; Bogdanka musi funkcjonować, trzeba podejmować decyzje, ale ostrożnie, bez radykalnych ruchów, bo lada moment na stanowisko prezesa może zostać powołana nowa osoba.

• Co pan powiedział pracownikom po decyzjach rady?

– Spotkałem się ze związkami zaraz po odwołaniu prezesa Tarasa. Powiedziałem to, co myślałem. Że spółka musi działać, spółka to cały żywy organizm, a nie tylko prezes. Nie ma więc co drzeć szat, tylko trzeba normalnie pracować.

• Jak to przyjęli?

– Rozważnie, spokojnie. Rada ma prawo odwołać prezesa i związkowcy przyjęli to do wiadomości.

• A ja odniosłam wrażenie, że odwołanie prezesa Tarasa związkowcy przyjęli wręcz z ulgą.

– Być może. Ale na ten temat nie chciałbym się wypowiadać, bo to dla mnie niezręczne. To kwestia wzajemnych relacji miedzy prezesem Tarasem a związkami.

• O ile związkowcy zachowali spokój, to samo odwołanie odbyło się w nerwowej atmosferze poważnych oskarżeń.

– Oskarżenia padły z obu stron, toczą się sprawy sądowe. Wyroki pokażą, o ile one były słuszne. Ale w pewnych momentach rada obradowała w cztery oczy z prezesem, więc nie znam szczegółów.

• Doszło do ostrej konfrontacji między radą a prezesem zarządu. To musiało się odbić na wizerunku spółki i tym samym na rynku.

– Zawsze jest źle, gdy emocje biorą górę, a w tym przypadku tak właśnie się stało. Spółka rzeczywiście ucierpiała, akcje gwałtownie spadły. Na szczęście, było to chwilowe załamanie. Natychmiast wysłaliśmy komunikaty, że normalnie funkcjonujemy i nic złego się nie dzieje. I to była moja pierwsza myśl: uspokoić emocje i rynek. To było w tym momencie najważniejsze i to zrobiłem.

• Okazało się, że eskalacja negatywnych emocji i konflikt personalny może mieć poważne konsekwencje.

– Tak, faktycznie doszło do eskalacji konfliktu, który – tak naprawdę – nie był związany z sytuacją spółki. Bogdanka to nie tylko rada i zarząd, dlatego jedna decyzja personalna nie może i nie powinna zachwiać jej wartości. Takie informacje wysłaliśmy i po nich rynek się uspokoił. Kurs akcji wrócił do stabilnego poziomu.

• Czy to było oczywiste dla pana, żeby starać się o fotel prezesa?

– Nie, to nie było oczywiste. Przez długi okres wahałem się, czy przystąpić do rekrutacji, jeśli dostanę taką propozycję.

• Dlaczego więc się pan zdecydował?

– Zdecydowałem się, bo miałem wizję działania tej firmy i czułem, że dałbym radę ją zrealizować. Pomyślałem więc, że należy podjąć tę rękawicę. Poza wizją firmy miałem też konkretne oczekiwania wobec siebie. Wiedziałem, że nie chcę być prezesem dla samego stanowiska, ale po to, by odważnie i odpowiedzialnie kierować Bogdanką, zmieniać ją i rozwijać. Wiedziałem też, że mam poparcie dla swojej wizji.

• Rada wybrała pana, człowieka z Bogdanki, który zna ten biznes od lat. Ale to nie było takie oczywiste.

– Decyzje mogły zapaść różne. Ja sam do ostatniej chwili nie wiedziałem, że wybór padł na mnie. Z kandydatami rozmawiano do późnych godzin wieczornych. Brałem pod uwagę, że wrócę do Lublina, wiedząc, że mamy nowego prezesa. Każdą decyzję, dla dobra spółki, uszanowałbym.

• Rynek bardzo dobrze zareagował na pana powołanie.

– Nie da się ukryć, że był to pozytywny sygnał dla rynku, świadczący o tym, że OFE stawiają na pewną ciągłość. I traktują Bogdankę jako długofalową inwestycję.

• A jak związki przyjęły powołanie pana na prezesa?

– Powiem tak: zgotowali mi takie przyjęcie, że poczułem się dowartościowany. To było bardzo przyjemne uczucie. Wiem, że nieraz będziemy się spierać, ale też szukać wspólnych rozwiązań dobrych dla spółki. Wolę rozmawiać, niż iść na konfrontację. Dlatego zawsze znajdziemy kompromis.

• Co pan zmieni w Bogdance?

– W 2013 roku powstanie strategia spółki do 2020 roku, w której na pewno będzie mowa o rozwoju firmy, budowaniu jej wartości, ale też o dywersyfikacji działalności.

• Jakie projekty ma pan na myśli, mówiąc o dywersyfikacji?

– Energetyczne. Myślimy o budowie małej elektrociepłowni w Bogdance – to jeden z pomysłów. W przyszłym roku zdecydujemy, w którym kierunku idziemy, jeśli chodzi o energetykę, czy będą to też większe projekty. Poza tym, zapadną też decyzje o rozbudowie pól wydobywczych. Wystąpiliśmy o koncesje na nowe pola nazywane roboczo K3, K6 i K7. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mieli koncesje na te pola i podejmiemy dalsze działania związane z nowymi obszarami wydobywczymi. Jeśli chodzi o wydobycie, to będziemy chcieli utrzymać je na poziomie ok. 11 mln ton rocznie – przy przedłużeniu żywotności kopalni do ok. 2050 roku na tak wysokim poziomie wydobycia. Dałoby nam to bardzo mocną, stabilną pozycję na rynku.

• To ambitna, perspektywiczna wizja.

– Ja widzę Bogdankę jako kopalnię inteligentną. Chciałbym, by pewne elementy informatyki zostały włączone do zarządzania produkcją. To oznacza, że pracownik na dole miałby dostęp do wszelkich danych, które teraz są w biurze. Podobnie osoby z nadzoru powinny na bieżąco tworzyć informację poprzez elektroniczne notesy. Inteligentna kopalnia to znaczy kopalnia bez barier na każdym poziomie, z systemowymi, nowoczesnymi rozwiązaniami.

• Tę wizję miał pan od dawna?

– Tak i stąd między innymi decyzja, żeby podnieść rękawicę i zdecydować się na kierowanie Bogdanką. Postanowiłem spróbować. Czas pokaże, co i w jakim zakresie uda się zrealizować.

• Rok temu rozmawialiśmy tuż po Barbórce, podobnie jak teraz. Była ona wyjątkowa, bo z udziałem prezydenta RP. Czy tegoroczna też była szczególna?

– Była wyjątkowa, gdyż kopalnia obchodzi w tym roku swoje małe jubileusze. W maju wydobyliśmy stumilionową tonę węgla. A 30 listopada 1982 roku, trzydzieści lat temu, uruchomiliśmy pierwszą ścianę wydobywczą. Była eksploatowana przez ok. 6 lat. Miałem możliwość pracować na tej ścianie, więc to i dla mnie szczególna okoliczność. Ta 30. rocznica była więc okazją, by pochwalić się osiągnięciami i opowiedzieć o innowacyjnej myśli w Bogdance, dzięki której jesteśmy dziś wyjątkowi i konkurencyjni. Nie można zapominać, że mieliśmy inne warunki niż na Śląsku, musieliśmy zawsze radzić sobie sami. To wyzwalało w ludziach pokłady pomysłowości, kreatywności, innowacyjności. I tak jest do dziś; jak mamy problem, to od razu myślimy, jak sobie z nim poradzić.

• Jak pan trafił do górnictwa? To był przypadek?

– Proszę sobie wyobrazić, że ja pochodzę z obszaru górniczego naszej kopalni. Urodziłem się w miejscowości Albertów, w gminie Puchaczów, niedaleko Stefanowa. Dorastałem, patrząc na budowę kopalni, można powiedzieć, że rosłem razem z Bogdanką. Patrzyłem na kopalnię i myślałem, że górnictwo to przyszłość. Stąd decyzja, żeby studiować na AGH w Krakowie. Mam czterech braci i był taki moment, że wszyscy pracowaliśmy w Bogdance. Nasi rodzice dostali nawet kiedyś odznaczenie z tego powodu.

• Górnicza rodzina.

– Można tak powiedzieć. Młodszy syn skończył AGH i pracuje w polu Stefanów. Gdzieś to górnictwo mamy we krwi...

• Wracając do zmian, które pan wprowadzi w Bogdance. Jedną z pierwszych było wycofanie się ze sponsorowania motocyklistów – oczka w głowie prezesa Mirosława Tarasa.

– Chcemy, żeby Bogdanka w nowej strategii sponsoringowej wyszła do lokalnej społeczności ze sportami najbardziej popularnymi: piłką nożną i żużlem. Inne sporty, w tym motocykliści, są niszowe, osiągnęliśmy w nich założone cele i dlatego im podziękowaliśmy. Teraz mamy inną strategię i ją będziemy realizować,

• A jakie cele postawi pan przed klubami?

– Nie chcemy kupować wyniku sportowego, chcemy, by wynik sportowy wywalczyć – najlepiej wychowankami. Najważniejszym celem będzie zaangażowanie dzieci i młodzieży w zajęcia sportowe. To nie musi być piłka nożna czy żużel. Chciałbym, żeby klub szukał nowych dyscyplin, żeby zainteresować młodzież, nie tylko z Łęcznej, ale z całego regionu. Ważne jest też, by zawodnicy, którzy są autorytetami dla młodych ludzi, angażowali się w ich edukację sportową, dawali przykład. I to jest prosty rachunek: za kwotę, którą zapłacilibyśmy za jednego zawodnika, będziemy mogli zapewnić sportowy rozwój dla setki dzieci.

• To jak pan będzie rozliczał kluby?

- Im więcej będzie w nich dzieci i młodzieży, tym więcej będzie wsparcia z naszej strony.

• Kolejny temat, który budzi dużo kontrowersji, to praca w Bogdance; ta w spółce i ta wyprowadzana
na zewnątrz.


– W Bogdance pracuje w tej chwili 4,5 tys. osób, a w firmach zewnętrznych ok. 2 tys. Część robót będzie nadal wykonywana przez firmy zewnętrzne, ale tak, żeby nie było dyktatu cen z ich strony i żeby było bezpieczeństwo wykonania zleconych prac. Dopóki będzie to ekonomicznie uzasadnione, dotąd będziemy zlecać pracę firmom zewnętrznym.

• Górnicy zatrudnieni w Bogdance zarabiają bardzo dobrze, natomiast ci wykonujący tę samą pracę, ale zatrudnieni przez firmy zewnętrzne, mają znacznie gorsze warunki finansowe. To powoduje, że praca w spółce jest na wagę złota. Zapytam wprost: Czy do Bogdanki można się dostać bez koneksji i łapówki?

– Stworzyliśmy taki system, żeby nie było podejrzanych sytuacji. W procesie rekrutacji w komisjach uczestniczy jak najwięcej ludzi, rejestracja jest przez Internet. Gdybym się dowiedział o nieuczciwych zachowaniach, to konsekwencje byłyby straszne.

• Można więc dostać pracę bez znajomości?

– W mojej ocenie tak. Ale jeśli dochodzą sygnały, że dzieje się coś złego, nie należy ich lekceważyć. Na pewno więc jeszcze uszczelnimy ten system, żeby był bardziej przejrzysty i uczciwy. Bogdanka jest dziś dużą wartością i chciałbym, żeby pozyskiwała najbardziej wartościowych pracowników z rynku. Chciałbym też, żeby każdy absolwent szkoły górniczej miał u nas pewną pracę. To wszystko jest dziś moim priorytetem w polityce personalnej.

• Co dziś zagraża Bogdance?

– Przy tym kryzysie, który jest na rynku, jesteśmy w dobrej sytuacji. Nie mamy węgla na zwałowisku, sprzedajemy na bieżąco. Zawdzięczamy to niskim kosztom wydobycia i temu, że mamy dobry produkt o powtarzalnej, stałej jakości. Jest to produkt dedykowany dla energetyki i przez nią ceniony. Jesteśmy dla firm energetycznych długoterminowym, stabilnym partnerem.

• I łakomym kąskiem dla konkurencji?

– Przeżyliśmy już jedno wezwanie na akcje Bogdanki, wyszliśmy z niego obronną ręką. Na razie śpimy spokojnie. Ale skończył się parasol ochronny Skarbu Państwa, OFE może w każdej chwili sprzedać swoje akcje. Fundusze już zarobiły sporo na akcjach Bogdanki i myślę, że zarobią jeszcze więcej. A my robimy wszystko, żeby nasi właściciele byli zadowoleni i traktowali Bogdankę jako dobrą, długoterminową inwestycję.

• Gorący czas za panem. Jak pan odpoczywa?

– Idę na grzyby i zapominam o całym świecie. Przez ostatnie dwa miesiące był wysyp grzybów na pojezierzu i naprawdę cierpiałem, że nie mam wolnej chwili. Chciałbym się wybrać na grzybobranie i zupełnie o niczym nie myśleć. Ale, niestety, muszę na to poczekać do przyszłego roku.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama