Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ul. Walecznych: Drzewa ścięli, śledztwo uschło

Jeszcze rok temu na dawnym cmentarzu przy ul. Walecznych rosło 71 drzew. Parafia prawosławna, do której należy teren, znalazła firmę, która chciałaby postawić tu sklep.
Ul. Walecznych: Drzewa ścięli, śledztwo uschło
(Jacek Świerczyński)
W lutym drzewa wycięto, bo podobno wszystkie bez wyjątku zagrażały bezpieczeństwu. Prokuratura właśnie umorzyła śledztwo w tej sprawie. Czy słusznie?

Cmentarza nie ma tu od wielu lat, pozostały po nim drzewa. Do czasu. Teraz i po drzewach nie ma ani śladu. O zgodę na ich wycinkę starała się parafia prawosławna, która znalazła inwestora skłonnego budować sklep. Takimi planami uzasadniony był pierwszy wniosek o wycinkę. Urząd Miasta uznał, że jest niekompletny i wezwał do uzupełnienia dokumentów, m.in. o planowany zakres zabudowy działki.

Drugi wniosek

Parafia wycofała wniosek. Ale później złożyła nowy. Tym razem uzasadniała go złym stanem drzew zagrażającym bezpieczeństwu ludzi. Wniosek został pozytywnie rozpatrzony – ówczesny dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, Marian Stani, wydał zezwolenie na wycinkę wszystkich 71 drzew. Zrobił to dzień przed swoim odejściem z pracy. W uzasadnieniu decyzji powoływał się na przeprowadzoną na miejscu wizję lokalną, która potwierdziła obawy o bezpieczeństwo ludzi.
W przypadku wycinki uzasadnianej planowaną budową parafii zostałaby naliczona opłata uwzględniająca m.in. gatunek i wielkość drzew. Ale jeśli usunięcie drzew jest uzasadnione zagrożeniem dla życia ludzi, wtedy opłata nie jest naliczana.

Oględzin nie było

– O tej decyzji dowiedziałem się kilka dni później od pracownika, gdy zaczęli protestować mieszkańcy – mówił nam kilka miesięcy temu Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora wydziału odpowiedzialny m.in. za zieleń. Zwykle to on podpisuje takie zezwolenia. Tym razem podpisał je jego przełożony, miał do tego prawo. – Gdy poznałem treść tej decyzji, od razu wysłałem na miejsce pracownicę, żeby sprawdziła, czy faktycznie wszystkie drzewa kwalifikują się do wycinki – mówi Piątkowski, który wydał drugą decyzję, zmieniającą tę wcześniejszą. Nowe pozwolenie dotyczyło tylko 14 drzew, w przypadku pozostałych 57 zalecał ich konserwację i pielęgnację.

Decyzja Piątkowskiego została jednak unieważniona przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze. To oznaczało, że wcześniejsze zezwolenie wydane przez Staniego znów stało się ważne, z czego parafia skorzystała i plac został ogołocony z drzew.

Śledczy w zieleni

Po protestach oburzonych mieszkańców sprawą zajęła się prokuratura. Kilka dni temu umorzyła śledztwo. Prokuratura przyznaje, że po wniosku parafii o usunięcie niebezpiecznych drzew miasto nie przeprowadziło oględzin poprzedzających wydanie decyzji w tej sprawie. Ale jednocześnie stwierdza też, że w tym przypadku nie można uznać, że urzędnicy nie ocenili stanu drzew.

– 10 października 2011 r., na 17 dni przed złożeniem wniosku przez parafię, prowadzone były tu oględziny w wyniku jakiejś skargi mieszkańców. Dlatego pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska mieli wiedzę na temat stanu tych drzew i ta wiedza została użyta do wydania decyzji na wniosek parafii. W jej uzasadnieniu mowa jest o wizji lokalnej, ale nie jest doprecyzowane, o jaką wizję chodzi. Dlatego nie można powiedzieć, że chodzi o tę niewykonaną – tłumaczy Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. I dodaje, że nie w całej sprawie śledczy nie doszukali się znamion przestępstwa.

Jakie to oględziny

Prokuratura nie informuje jednak, czego dotyczyła wizja lokalna z 10 października, którą podaje jako dowód na to, że magistrat badał stan 71 drzew i zarazem jako podstawę uznania ich za zagrażające bezpieczeństwu.

– Podczas robót drogowych naruszone zostały korzenie kilku drzew, a okoliczni mieszkańcy obawiając się, że mogłyby one stracić stabilność i zwrócili się z interwencją. Tego dotyczyły oględziny, o które pan pyta – mówi Piątkowski. I dodaje, że sprawdzane były tylko wskazane drzewa przy drodze, a nie wszystkie 71 rosnących na terenie po dawnym cmentarzu.

– Nie przypominam sobie z akt sprawy dokumentu, który by mówił, że wszystkie drzewa trzeba wyciąć. Mamy zdjęcia wykonane po ich usunięciu, mamy też opinię niezależnego biegłego, który ocenił, że usunięto zdrowe drzewa – stwierdza Janusz Piegza, prezes Stowarzyszenia Ochrony Miejsc Zapomnianych, które zawiązali oburzeni tą sprawą mieszkańcy okolicznych budynków.

Teraz czas na sądy

Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec batalii w tej sprawie. – Zaskarżymy do sądu postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa – zapowiada Piegza. Ma do tego prawo, bo w śledztwie stowarzyszeniu nadany został status pokrzywdzonego.

Inny sąd, tym razem administracyjny, będzie rozstrzygać sprawę parafii, która zaskarżyła uchwałę Rady Miasta zmieniającą przeznaczenie terenu dawnego cmentarza tak, że jego zabudowa jest niemożliwa. Plan został zmieniony już po aferze z wycinką.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama