Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Student UMCS obroni pracę magisterską na polu bitwy

Nie w uczelnianym gabinecie i nie w garniturze, a przy huku wystrzałów będzie bronił tytułu magistra student V roku historii na UMCS. 19 lipca w Muzeum Wsi Lubelskiej odbędzie się rekonstrukcja historyczna, będąca jednocześnie obroną pracy magisterskiej Grzegorza Antoszka
Student UMCS obroni pracę magisterską na polu bitwy
Grzegorz Antoszek współorganizował kilkadziesiąt rekonstrukcji historycznych. Grupa „Grenadiere”, do której należy, zajmuje się odtwarzaniem wydarzeń z okresu II Wojny Światowej

Inscenizacja zaplanowana jest na następną niedzielę, 19 lipca o godzinie 14. Będą mogli przypatrywać się jej wszyscy chętni. Rekonstrukcja będzie upamiętniać wydarzenia, jakie rozegrały się na Lubelszczyźnie latem 1944 roku. Dla Grzegorza Antoszka będzie to jednocześnie jeden z najważniejszych egzaminów w życiu.

Inspiracja na egzaminie

Pomysł obrony pracy magisterskiej w tej formie zrodził się przed rokiem. - Podsunął mi go profesor Jan Pomorski podczas egzaminu z metodologii. Od dawna zajmuję się tego typu inscenizacjami, współorganizowałem już kilkadziesiąt takich wydarzeń, dlatego uznałem, że warto to zrobić. Mój promotor się zgodził i zaczęliśmy działać - wspomina Grzegorz Antoszek, dziś student V roku historii na UMCS.

Choć sama obrona będzie nietypowa, to praca pisemna musiała powstać w klasycznej formie pisemnej. Zawiera ona sześć rozdziałów i liczy blisko 70 stron. - Pierwszy rozdział to opis historyczny, w kolejnych opisany jest scenariusz inscenizacji - wyjaśnia Antoszek.

Pierwsza obrona poza uczelnią

Promotor pana Grzegorza ten pomysł uznał za ciekawy i nowatorski i propozycję tego typu obrony zaakceptował. - Zgodziłem się, bo mamy przykład pasjonata zajmującego się rekonstrukcją historyczną. Trudno byłoby obronić taką pracę poprzez słowo pisane. Praktyka jest tu jak najbardziej wskazana - mówi dr hab. Robert Litwiński, promotor Grzegorza Antoszka i dziekan Wydziału Humanistycznego UMCS. - Będzie to pierwsza obrona poza uniwersytetem, ale na naszym wydziale zdarzały się już nietypowe prace magisterskie, które wyłamywały się z przyjętego schematu, jak na przykład ta polegająca na przygotowania gry planszowej. To rodzaj unaukowiania pasji i wyjścia poza akademickość. Humaniści muszą szukać nowej drogi, którą będą przemierzali świat. W ten sposób można promować wiedzę i naukę i docierać do ogółu społeczeństwa.

Inscenizacji będzie przyglądać się wydziałowa komisja, która oceni pracę studenta.
On sam na obronę nie przyjdzie w garniturze. - Nie ubiorę też munduru, bo nie będę czynnie uczestniczył w rekonstrukcji. Ale pewnie dla wygody nałożę jakieś bojówki, bo będę robił dokumentację fotograficzną - przyznaje Antoszek.

 

Aspekt edukacyjny

Rekonstrukcja będzie dotyczyć wydarzeń, jakie rozegrały się na Lubelszczyźnie latem 1944 roku. Przedstawi walki opóźniające pododdziału Wehrmachtu, który na południe od Lublina walczył z korpusem Armii Czerwonej.

- Potyczka nie będzie wzorowana na konkretnej bitwie. Nie mieliśmy konkretnych przekazów takiej walki, ale z literatury wyciągnęliśmy informacje, które pozwoliły na przygotowanie scenariusza. W inscenizacji będzie też zaznaczony udział współpracujących z wojskami radzieckimi żołnierzy Armii Krajowej i okrutny los, jaki spotkał ich po spotkaniu z NKWD - mówi Grzegorz Antoszek.
Przedsięwzięcie przygotowuje on z Grupą Rekonstrukcji Historycznej „Grenadiere”, z którą współpracuje od kilku lat.

- Zrzeszamy ludzi z województw: lubelskiego, mazowieckiego, a nawet śląskiego, ale naszym głównym celem jest edukacja dotycząca Lubelszczyzny. Dlatego chcieliśmy przypomnieć walki z lipca 1944, kiedy przez nasz region przechodził front wschodni i pokazać je ludziom - mówi Piotr Krukowski z grupy „Grenadiere”, który organizuje rekonstrukcję wraz z panem Grzegorzem. - Scenariusz oparliśmy na polskich, niemieckich i radzieckich dokumentach, obejrzeliśmy też wiele zdjęć, co w przypadku takich inscenizacji jest najbardziej istotne. Znaleźliśmy też odpowiednie miejsce, tu duży ukłon należy się władzom Muzeum Wsi Lubelskiej. Bardzo pomogła nam też kadra naukowa UMCS.

Aspekt finansowy

Przygotowanie takiej inscenizacji to koszt kilku tysięcy złotych, dlatego jej pomysłodawcy organizację kwestii finansowych rozpoczęli już w październiku ubiegłego roku.

W inicjatywę zaangażował się między innymi lubelski Urząd Miasta, ale pan Grzegorz szuka jeszcze sponsorów, którzy wsparliby jego przedsięwzięcie. Główne koszty to wypożyczenie rekwizytów i sprzętu niezbędnego do odtworzenia wydarzeń sprzed lat.

- W sumie w rekonstrukcji będzie uczestniczyć ponad 50 osób z naszej grupy i innych podobnych grup z całego kraju. Użyjemy ponad 30 sztuk broni hukowej, wykorzystamy też pięć pojazdów: trzy motocykle, gaza i jeepa - wylicza Grzegorz Antoszek.

 

Ilość, nie jakość

Oprócz grupy „Grenadiere”, 19 lipca w skansenie pojawią się członkowie Stowarzyszenia Tradycji Armii Krajowej, Towarzystwa Rekonstrukcji Historycznej „Kalina Krasnaja” i Lubelskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Front”.

- Informacja o naszym pomyśle rozeszła się pocztą pantoflową i zaczęli do nas dzwonić ludzie z całej Polski, proponując swój udział. Staraliśmy się zaprosić najlepsze grupy, bo stawiamy na jakość, a nie na ilość. Dlatego uznaliśmy, że zrobimy inscenizację na kilkadziesiąt osób. Będzie skromnie, ale oddamy ducha tamtych wydarzeń - mówi Piotr Krukowski. - Bazujemy na materiałach źródłowych, ale też komendach, uczestnicy odgrywający role poszczególnych żołnierzy będą mówić w „swoim” języku. Dzięki temu rekonstrukcje są bardziej atrakcyjne i mają bardziej emocjonalny przekaz.

A właśnie realizm i dbałość o szczegóły są w tym przypadku najbardziej istotne. - Pamiętam, jak syn podczas inscenizacji na zamku w Malborku zapytał mnie, dlaczego Krzyżacy mają na nogach adidasy. Podobnych przykładów jest wiele, nawet w filmach, także tych o wielomilionowych budżetach - przyznaje dr hab. Robert Litwiński. - W przypadku obrony pana Grzegorza oceniane będą wszystkie elementy, ale jego dotychczasowe działania przy rekonstrukcjach pokazują, że dba on o detale.

Lekki stres jest

Nietypowy pomysł na obronę wydaje się być nowatorskim nie tylko w skali kraju. Czy w związku z tym, że odbędzie się ona nie w gabinecie profesora, a na świeżym powietrzu, towarzyszą temu nerwy, jakie pojawiają się przy typowym egzaminie?

- Z jednej strony będzie to dla mnie kolejna inscenizacja, których zorganizowałem już kilkadziesiąt. W kwestiach technicznych mam już wszystko dopięte na ostatni guzik. Z drugiej strony jednak lekki stres w związku z obroną już się pojawił - przyznaje Grzegorz Antoszek, który po zdobyciu tytułu magistra planuje pozostać na uczelni. - Już teraz zastanawiam się nad tematem doktoratu z historii, który byłby powiązany z rekonstrukcjami. Chciałbym dalej łączyć te dwa zainteresowania. 

Trzymamy kciuki!


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama