Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Norwegowie przez pomyłkę wypłacili mu podwójną pensję. Nie oddał, więc założyli sprawę w polskim sądzie

Zwrotu 45 tys. koron (ok. 25 tys. zł) pomyłkowo wypłaconego wynagrodzenia domaga się od mieszkańca Samoklęsk w gminie Lubartów norweska agencja pracy. – Dwa lata obiecywał, że odda albo odpracuje – mówią Norwegowie. W końcu stracili cierpliwość i poszli do sądu.
Norwegowie przez pomyłkę wypłacili mu podwójną pensję. Nie oddał, więc założyli sprawę w polskim sądzie
– To pierwszy w Polsce proces przed sądem pracy wytoczony przez norweskiego pracodawcę – twierdzi mówi Dariusz Skiba, pracownik działu rekrutacji LNO. – Po tym doświadczeniu Norwegowie zastanawiają się czy polskie standardy nie są na tyle odmienne od norweskich by w ogóle zaprzestać zatrudniania pracowników z Polski – dodaje

Początek sprawy sięga 2012 roku, gdy pochodzący z Lubelszczyzny Rafał Ś. podpisał kontrakt z Landbrukstjenester Nord Osterdal. To organizacja zrzeszającą norweskich rolników, zajmująca się m.in. pośrednictwem pracy. Umowa obowiązywała od 4 maja do 30 września, a mieszkaniec Samoklęsk jako pracownik gospodarstwa rolnego miał zagwarantowane mieszkanie i wynagrodzenie w wysokości 114 koron norweskich za godzinę (ok. 64 zł).

Po zakończeniu kontraktu, 1 października, Norwegowie rozliczyli się z pracownikiem, wypłacając mu ostatnią część wynagrodzenia (za okres od 8 sierpnia do 24 września). Razem z dodatkami za nadgodziny i pracę w weekendy było to 45 tys. 538 koron norweskich, czyli ok. 21,5 tys. zł. Sześć dni później w wyniku awarii systemu bankowego na konto Polaka ponownie została przelana taka sama kwota. Dzień później pracownik biura LNO skontaktował się z mężczyzną z prośbą o zwrot pieniędzy na rachunek bankowy agencji. Ten jednak wrócił do kraju i przestał odbierać telefony.

– Pracuję w LNO 28 lat. Pierwszy raz mam do czynienia z takim przypadkiem – mówi Jan Klemmentvold, szef działu rekrutacji norweskiego Landbrukstjenester.

– O zamiarze zwrotu zapewniał wielokrotnie, nigdy jednak nie dotrzymywał danego słowa. Rafał Ś. prosił również o możliwość odpracowania pobranej nienależnie kwoty – czytamy w pozwie do sądu.

– Po dwóch pisemnych wezwaniach do zwrotu pieniędzy, na które Rafał Ś. nie odpowiedział, skierowaliśmy sprawę do sądu – dodaje Jan Klemmentvold.

Proces ruszył w piątek. Na sali sądowej Rafał Ś. zadeklarował, że odda pieniądze, ale chce, by najpierw były pracodawca przedstawił wykaz przepracowanych godzin. – Miałem problem z otrzymywaniem wynagrodzenia. Powiedziałem, że nie będę pracował i nie wyjadę, dopóki mi nie zapłacą. Chcę, żeby przedstawiono czarno na białym, ile czasu przepracowałem, ile w tym było nadgodzin i weekendów. Jeśli te pieniądze mi się nie należą, to je zwrócę – twierdził przed sądem.

Przedstawiciel norweskiej agencji jest zaskoczony tymi słowami. – W Norwegii pracownik sam spisuje godziny, jakie przepracował i przekazuje te informacje pracodawcy. Jest to podstawą do wypłaty – mówi Dariusz Skiba, pracownik działu rekrutacji LNO.

Czy LNO rzeczywiście zwlekał z wypłatami? – W tym tygodniu powinienem mieć dokumenty i będziemy mogli to wszystko skonfrontować – odpowiada Skiba.

Sad dał stronom czas na ugodę. Termin kolejnego posiedzenia wyznaczył na 24 sierpnia.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama