Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Krzyże i kapliczki. Kto dziś pamięta, dlaczego je stawiano

O krzyżach i kapliczkach opowiada Robert Och, historyk.
Krzyże i kapliczki. Kto dziś pamięta, dlaczego je stawiano
Tajemniczy krzyż w okolicach Zbędowic (fot. ze zbiorów Mikołaja Spóza i Roberta Ocha)

Mijamy je raczej obojętnie. Jeszcze starsi ludzie skłonią głowę lub uchylą kapelusza, albo przeżegnają się znakiem krzyża. Dla młodych to już symbol niewiele znaczący, bardziej religijny niż historyczny. A przecież przydrożne krzyże i kapliczki i ku pamięci były stawiane. Kiedyś znajdowały się na obrzeżach miasta, dziś znalazły się w jego centrum. Dziś często przydrożny krzyż na rozstajach dróg jest tylko drogowskazem, a stara kapliczka elementem, który urozmaica krajobraz. Być może dawniej ludzie mieli więcej czasu by zatrzymać się i chwilę pomyśleć co w tym miejscu się zdarzyło.

Różne intencje

Kapliczki i krzyże stawiane były z pobudek religijnych przez wyznawców różnej wiary, na początku i końcu wsi, na rozdrożach, były dziękczynne albo proszalne, upamiętniające miejsca bitew lub też znaczące mogiły, które czas zrównał z ziemią.

Takich intencjonalnych krzyży i kapliczek w Puławach i w całej okolicy było i jest niemało. O jednych wiadomo na pewno, dlaczego je wzniesiono, co do innych trzeba się domyślać.

W Puławach, przy ulicy 6 sierpnia, przy drodze dawno temu prowadzącej do portu, stała kapliczka. Z czasem pochyliła się tak, jak i drzewo, które obok rosło i otulało ją konarami. Drzewo wycięto, ale kapliczkę wyremontowano. Podczas remontu odsłoniła się tablica z krzyżem karawaka.

Karawaka, inaczej krzyż choleryczny lub morowy ma dwie poprzeczki z których górna jest krótsza. Miał przede wszystkim chronić przed zarazą, nagłym zgonem, klęską. Często na jego ramionach umieszczana była modlitwa.

Zarówno ta, jak i inne, które dziś są w centrum miasta, znajdowały się na jego obrzeżach. Tak było z pewnością ze starą kapliczką z figurką Matki Bożej przy ulicy Norblina.

Przed wojną, w lesie w Górze Puławskiej harcerze w wakacje rozbijali obóz. Zbudowali tam kapliczkę przed którą odbywały się wieczorne modlitwy. Przetrwała wojnę ukryta wśród drzew i stoi w tym miejscu do dziś. Czy ktoś się zastanawia dlaczego została postawiona? Taki zwyczaj istniał – budując letni obóz harcerze zawsze stawiali krzyż, kapliczkę albo budowali letni ołtarz, przed którym się modlili.

Z pułkową odznaką

Pułk Saperów Kaniowskich stacjonujący w Puławach nie ograniczał swojej działalności tylko do garnizonu wojskowego. Czynnie uczestniczył w życiu społecznym i kulturalnym miasta. Funkcjonowało tu kino dostępne dla mieszkańców, był teatr amatorski, organizowano wiele akcji charytatywnych, wydarzeń kulturalnych i oświatowych. Żołnierze pułku postanowili na tzw. działkach wojskowych wznieść krzyż. Mieszkali tam przeważnie oficerowie, działki położone były w ładnym, zalesionym miejscu.

– W 1936 roku powołano komitet budowy w skład którego weszli płk. Stanisław Magnuszewski, chorąży Władysław Towalski, sierżanci Jan Stafijowski i Antoni Dedera – opowiada Robert Och, historyk. – Warto wiedzieć, że wybór miejsca na postawienie krzyża nie był przypadkowy – tu w planach miasta miał powstać ogród publiczny. Wojna pokrzyżowała te plany.

W maju 1937 roku kapral Michał Pędzik przystąpił do opracowania projektu krzyża. Miał być dębowy i stanąć na betonowym podium ze schodkami. Na pionowej belce męka Chrystusa Pana, metr nad ziemią pamiątkowa odznaka pułku, wokół ogrodzenie przymocowane do betonowych słupków.

– Projekt został zatwierdzony przez Urząd Wojewódzki w Lublinie i przystąpiono do realizacji – opowiada Robert Och. – Krzyż z bardzo efektowną odznaką pułku stoi do dziś. Jest oryginalny, mieszkańcy twierdzą że nie był wymieniany. Przetrwał wojnę i okupację może dlatego, że wówczas osiedle znajdowało się w lesie, na uboczu i krzyż z odznaką pułkową okupanta, a później powojenne władze nie drażnił.

Nowe kapliczki

W 1995 roku ksiądz Ryszard Kościk, proboszcz parafii św. Józefa poświęcił kapliczkę przy polnej drodze zwanej Piasecznicą z Włostowic do Skowieszyna. Została wzniesiona przez członków Puławskiego Towarzystwa Tradycji Narodowych, jako votum dziękczynne za odzyskanie niepodległości.

– Jest spora, można wejść do środka – opowiada Robert Och. – Wymurował ją Michał Wlizło z Puław na ziemi należącej do Zuzanny i Henryka Czarnobilów ze Skowieszyna. Jej lokalizacja nie jest przypadkowa. W pobliżu jest wąwóz, dziś bardzo zaniedbany, ale tam spotykali się członkowie podziemnej „Solidarności” na rodzinnych piknikach, na wspólnym śpiewaniu pieśni patriotycznych. W 1990 roku powstało towarzystwo, a pięć lat później wzniesiono kapliczkę. W jej wnętrzu jest płaskorzeźba Matki Boskiej Łaskawej autorstwa Henryka Jastrzębskiego. To kopia obrazu z lwowskiej katedry, przed którym ślubował Jan Kazimierz. W 2005 roku umieszczono tam tablicę odwołującą się do ślubów króla i ślubów jasnogórskich prymasa Wyszyńskiego. Co roku, w maju, nadal spotykają się tam członkowie towarzystwa na wspólny pikniku, śpiewach, ognisku.

Dziękując carowi

W Klikawie, tuż za Górą Puławską, stoi murowany krzyż. Dopiero teraz Robert Och ujawnia prawdziwą intencję, dla której został wzniesiony.

– Pojechaliśmy tam na rekonesans historyczny z Piotrem Wiąckiem – opowiada. – Skończyliśmy rozmawiać z jednym z mieszkańców, ale on jakoś nie chciał jeszcze z nami się rozstać i pyta, czy widzieliśmy krzyż powstańczy. Jeśli nie, to on nam to miejsce pokaże. Pojechaliśmy i stał ten właśnie murowany krzyż przy drodze, na wzgórku, a na nim tylko data „19 lutego/2 marca 1864 roku”. Nasz rozmówca utrzymywał, że jest to pamiątka bitwy, jaka tu się rozegrała w Powstaniu Styczniowym.

Robertowi Ochowi nie dawała jednak spokoju ta podwójna data. W dodatku, jako historyk wiedział, że ważniejsze działania bitewne powstania miały miejsce do jesieni 1863 roku. I bitwa pod Klikawą odbyła się w sierpniu 1863 roku. Oddział Kajetana Cieszkowskiego „Ćwieka” wracał z Gór Świętokrzyskich żeby przeprawić się przez Wisłę. Ich tropem szli Moskale. Wywiązała się potyczka w której zginął dowódca Rosjan, Polacy odparli atak i przeszli za rzekę.

– Zrozumiałem, że data na krzyżu jest według starego i nowego kalendarza – wyjaśnia Robert Och. – Starym jeszcze posługiwano się w Rosji. Okazuje się, że na krzyżu jest data uwłaszczenia chłopów w Królestwie Polskim. Była instrukcja z Moskwy, żeby to wydarzenie upamiętniać budując krzyże i kapliczki dziękczynne. Administratorem tych ziem był w tamtych czasach generał rosyjski. W przekazie mieszkańców jest to krzyż ku pamięci powstańców, jednak w rzeczywistości postawiony został zupełnie w innej intencji. Podobno drugi taki jest na Roztoczu. Nie sądzę, żeby postawili go chłopi z wdzięczności za dekret uwłaszczeniowy – byli też na to za biedni i za ciemni, raczej to generał tak kłaniał się zwierzchności w Moskwie.

Pod Żyrzynem Polacy stoczyli zwycięską bitwę w Powstaniu Styczniowym. Zdobyli kasę, 194 Rosjan było zabitych, 150 trafiło do niewoli. Zginęło 10 Polaków, których pochowano w Baranowie, a Rosjan na miejscu bitwy.

– Władze carskie wybudowały tam pomnik upamiętniający swoich poległych – mówi Robert Och. – Była tam wmurowana tablica z długim tekstem. Pomnik otoczony był kunsztownym, kutym ogrodzeniem. W 1936 roku podjęto decyzję, że trzeba go rozebrać – dodaje historyk. – Na tablicy był napis określający Polaków jako bandytów. Ten ślad zakłamania historii zniknął. W tym miejscu miano postawić pomnik ku chwale polskich bohaterów. Ale wybuchła wojna i nic z tego nie wyszło.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama