Za przeprowadzeniem tego lokalnego referendum opowiedział się co trzeci z dorosłych mieszkańców gminy. Zebrano około 2,5 tysiąca podpisów. Wszystko po to, żeby w miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego znalazły się zapisy, które ochronią gminę Końskowola przed niechcianymi przez obywateli inwestycjami. Chodzi o zakłady utylizujące lub przetwarzające odpady poubojowe, a także biogazownie o znacznej mocy.
Odwiedzili każdą wioskę
Inicjatorami złożenia wniosku o referendum w tej sprawie była grupa mieszkańców związana ze Stowarzyszeniem "Zielone Powiśle", na czele którego stoi Radosław Barzenc. Żeby zebrać podpisy i przekonać lokalną społeczność o realności zagrożeń, jakie niosą ze sobą wymienione w pytaniach referendalnych inwestycje, przez ostatnie dwa miesiące objechali całą gminę. Zebrania w tej sprawie zorganizowano w każdym sołectwie. To również z tego powodu, podczas piątkowej sesji rady gminy, sala obrad Gminnego Ośrodka Kultury pękała w szwach. Głównym powodem jej zwołania było podjęcie decyzji w sprawie referendum. Radni nie sprzeciwili się woli mieszkańców - wniosek o jego organizację został przyjęty, co wywołało burzę oklasków. Jego termin ustalono na niedzielę, 25 października.
Pewności, co do tego, czy referendum dojdzie do skutku na razie jednak nie ma. Wniosek musi uzyskać zgodę wojewody i przejść przez prawne sito pracowników nadzoru Urzędu Wojewódzkiego. O tym, że tak się stanie przekonany jest radny Mariusz Próchniak.
- W tej chwili nie przewidujemy innej możliwości. Mamy opinie prawne, które potwierdzają jego zgodność z prawem. Myślę, że wojewoda nie będzie miał żadnych wątpliwości - mówi.
Tajemnicze donosy
Bardziej sceptyczny jest Radosław Barzenc, prezes "Zielonego Powiśla".
- Decyzja radnych to dopiero mały krok, do tego, żeby to referendum zostało zorganizowane. Kolejny należy do wojewody. Mamy przesłanki, by sądzić, że planuje się jego odrzucenie w wyższej instancji. Z moich informacji wynika, że pracownicy Urzędu Gminy, żeby wpłynąć na decyzję wojewody, podsyłają do Urzędu Wojewódzkiego niekorzystne dla nas interpretacje prawne - twierdzi Barzenc, który o tej sprawie poinformował także na forum rady gminy.
Spotkało się to z ripostą ze strony wójta Stanisława Gołębiowskiego, jak również sekretarz gminy Stanisławy Noworolnik.
- Takie opinie są bezpodstawne. Jako wójt, czuję się odpowiedzialny za swoich pracowników, więc poprosiłbym o dowody. Jestem pewien, że nikt od nas nie próbował wywierać wpływu na Urząd Wojewódzki. Gwarantuję, że nie było prób wywierania wpływu na decyzję nadzoru wojewody w tej sprawie - przekonywał wójt. - Nadzór wojewody nie posiłkuje się wiedzą pracowników urzędu, posiada wszelkie potrzebne interpretacje - dodała pani sekretarz.
Zdaniem Radosława Barzenca dowodów być nie może, bo informacje zostały przekazane telefonicznie. Chodziło rzekomo o niekorzystną interpretację prawną w sprawie referendum dotyczącego zmiany PZP w jednej z gmin, w której miała powstać farma wiatrowa.
Jeśli wojewoda Wojciech Wilk odrzuci wniosek o referendum dla szefa "Zielonego Powiśla" będzie to znak, że gminni urzędnicy, którzy mieli potajemnie pomagać nadzorowi, dopięli swego.
Odwołają wójta?
- Jeżeli tak się stanie, będzie to skutek działania gminy - mówi Barzenc, który na pytanie o dalsze kroki, nie zaprzecza, że jedną z możliwości może być kolejne referendum. Tym razem o odwołanie ze swojej funkcji wójta Stanisława Gołębiowskiego.
- Sięgniemy do wszelkich narzędzi. My chcemy mieć w zarządzie gminy grupę ludzi, która sprzyja mieszkańcom. Włodarza, których w trudnych sprawach stoi za mieszkańcami. Wiemy, że obecny wójt bardziej wspiera inwestora, niż mieszkańców - dodaje prezes ekologicznego stowarzyszenia.
Wniosek o referendum w biurze podawczym Urzędu Wojewódzkiego miał znaleźć się jeszcze przed weekendem. Decyzja o tym, czy 25 października mieszkańcy gminy zagłosują w ważnej dla siebie sprawie, zapadnie w ciągu najbliższych 30 dni.













Komentarze