• Większość piosenek które znajdziemy na płycie \"Kalejdoskop” pochodzi z lat 90. Czego panu najbardziej brakuje z tamtych lat?
- Beztroski. Właśnie zdałem sobie z tego sprawę. Mając 20 lat niektóre rzeczy przychodziły nie tyle łatwiej, co po prostu. Bez nieustannego zastawiania się. Dziś wszystko jest bardziej skomplikowane.
• Wówczas był olbrzymi głód muzyki i rozrywki. Za to teraz jest Facebook, Youtube i masa programów typu talent show. Kiedy był lepszy czas na zaczynanie kariery?
- Łatwiej było wtedy, bo mi się udało, choć teraz możliwości jest rzeczywiście więcej. Jednak formuła talent show nie jest dla mnie taka oczywista. Uczestnicy w tych programach wykonują głównie cudze piosenki. Pojawiają się świetnie zapowiadający wykonawcy, tylko muszą to potem udowodnić swoim repertuarem. Myśląc o tamtych latach, myślę właśnie o łatwości. Nagrywaliśmy płyty, single i sukcesy były albo nie. Teraz jest zupełnie inaczej, debiutanci mają większe kłopoty z tym, żeby ich utwory były odtwarzane w radio. Niemniej i tamte lata, i czasy współczesne mają swoje dobre i złe strony.
• A polski showbiznes bardzo się zmienił przez te lata?
- Muszę się zastanowić... Nie mogę powiedzieć, że nie jestem częścią tego showbiznesu. Ale kiedy jadę po koncercie do domu w górach Świętokrzyskich, mam to wszystko w nosie. W tym sensie nie jestem częścią tego około showbiznesowego, celebryckiego życia. Ale nie da się ukryć, że teraz sprzedaje się mniej płyt. Nie wiem do końca dlaczego, bo przecież rynek się nie skurczył. Na pewno zmienił się sposób sprzedawania muzyki. Ja staram się robić swoje. Jeśli to trafia do części ludzi, to będę to robił.
• Skąd pomysł na płytę \"Kalejdoskop”?
- To było wielkie przedsięwzięcie o którym długo, bardzo długo marzyłem. I musiałem zaoszczędzić sporo pieniędzy.
• A ile kosztował \"Kalejdoskop”?
- Mogę odpowiedzieć tak: tyle, co trzy zwykłe płyty. Teraz czekam na przyjęcie tej płyty. Przez moich fanów i przez fanów artystów, po utwory których sięgnąłem.
• Na płycie znajdziemy dwa starsze pańskie utwory i cudze piosenki, np. \"Do kołyski” Dżemu, \"Zanim zrozumiesz” Varius Manx czy \"Liście” Heya... Dlaczego akurat te utwory? Jaki był klucz doboru?
- Chciałem nagrać ważne dla mnie piosenki. To był długi proces. Tu pojawiła się jedna piosenka, potem druga... Sporo czasu to trwało. Można powiedzieć, że ta lista stworzyła się samoistnie. To taka reminescencja związana z moimi początkami. I z zazdrością. Zaczynając z Mafią obserwowaliśmy sukcesy Heya. Zazdrościliśmy im.
• A pana utwory?
- To przez sentyment. Pierwszy, jeszcze z czasów Mafii - Ja (moja twarz) - chciałem po prostu zrobić lepiej. A drugi - Wszystko trzeba przeżyć - jest dla mnie niezwykle ważny.
• A skąd w ogóle pomysł, żeby płytę nagrać z udziałem Metropole Orkest, holenderską orkiestrą, która akompaniowała m.in. Elli Fitzgerald, Brianowi Eno, Patowi Metheny\'emu czy Bono?
- To był trochę przypadek, który dał mi bardzo dużo zadowolenia. Od kilku lat jeżdżę w lipcu do Rotterdamu na North Sea Jazz Festival. Świetna, wielka impreza, w której ten \"jazz” w tytule jest potraktowany bardzo szeroko. I tam zobaczyłem Metropole Orkest z Dianą Krall, potem Gregorym Porterem... Pomyślałem, że może się uda. A dlaczego nie polska orkiestra? U nas takich nie ma. Są bardzo dobre, doskonałe orkiestry, ale są ukierunkowane na muzykę poważną. A tu trzeba innego rodzaju podejścia. I Metropole Orkest okazała się taką niespodzianką od losu.
• To samo można chyba powiedzieć o Robercie Lewandowskim, który zaaranżował cały materiał.
- Wcześniej Roberta nie znałem. Myślałem o zatrudnieniu kilku osób, ale Łukasz Kowalski, szef muzyczny mojego zespołu koncertowego, jak i współproducent Kalejdoskopu, polecił mi Roberta Lewandowskiego. Pomyślałem, że warto spróbować, bo to świetna rekomendacja. Robert dostał dwa utwory do opracowania i kiedy potem przesłał mi szkice aranżacyjne, od razu wiedziałem, że to będzie to.
Na tej płycie Andrzej Piaseczny proponuje autorskie reinterpretacje znanych utworów z repertuaru Kayah, Myslovitz, Roberta Gawlińskiego czy Dżemu. Przypomina też własne hity. Na krążku znalazła się także premierowa kompozycja.
Na płycie towarzyszy mu pięćdziesięcioosobowa Metropole Orkest, holenderska orkiestra, która swojego czasu akompaniowała m.in. Elli Fitzgerald, Brianowi Eno, Patowi Metheny\'emu i Bono, a ostatnio współpracowała z Antony and the Johnsons i Within Temptation. Nagrań dokonano w Hilversum koło Amsterdamu, w studiu Muziekcentrum van de Omroep.
Premiera: 24 marca.
Reklama

Reklama












Komentarze