Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Każdy może być medium i każdy może być hipnotyzerem

Młody mężczyzna wisi ułożony między oparciami dwóch krzeseł, jakiś metr nad sceną. Jak deska. Można na nim usiąść. Prowadzący pokaz to robi. I tłumaczy, że nie jest hipnotyzerem tylko artystą a człowiek-deska po prostu mu zaufał.
Każdy może być medium i każdy może być hipnotyzerem
Kadr z „Hipnotyzera”

 - Czasami się zastanawiam czy to, co nazywamy hipnozą rzeczywiście jest hipnozą. Czy są granice między hipnozą a nie hipnozą? Nie wiem. Stoisz na brzegu lasu albo nad morzem i patrzysz jak zachodzi słońce. Czekasz aż zajdzie. Niektórzy powiedzą, że patrzyli jak zahipnotyzowani, prawda? Hipnoza to bodziec; coś, co cię prowadzi. Jest motywatorem. Wiesz, że potrafisz. Hipnoza to hasło marketingowe, dobre jest na scenę. Nie wiem, czy można wytłumaczyć czym się zajmuję. Założyłem niedawno gabinet masażu. Mogę powiedzieć, że jestem masażystą. Tak najprościej. Reszta jest dookoła. Jestem artystą, a nie hipnotyzerem. Przede wszystkim zajmuję się rozwojem duchowym. Jako rzemieślnik pomagam ludziom pozbywać się przeszkód. Stosuję elementy psychoterapii, wsparcia energetycznego, masaże, korekcje kręgosłupa. Ale to nie kręgarstwo, tylko ćwiczenia. Nawet jeśli śpiewam w czasie recitalu swoje piosenki to też jest przecież rodzaj terapii. Sam wiem, że po dobrym koncercie muzyki czuję się oczyszczony, uzdrowiony - mówi Jurij Mokriszczew spokojnym, ciepłym głosem z silnym wschodnim akcentem.

Siedzimy w barku Domu Kultury na LSM w Lublinie.

Dookoła gwar, ciągle ktoś przychodzi. Firma cateringowa zabiera naczynia po zjedzonym posiłku, sprzątają, hałasują talerze i sztućce. Właśnie skończyło się spotkanie *”Hipnoza i Katharsis Jurija Mokriszczewa. Wykład z medytacją”.

Książki i armia

- Byłem jeszcze mały i już wiedziałem, że chcę występować, chcę być artystą. Może wzięło się to stąd, że gdy mówiłem wierszyki albo śpiewałem wszyscy mnie chwalili, bili brawo. Recytowałem, jak tylko nauczyłem się mówić. Rodzice mnie karcili, ojciec nawet bił, że robię z siebie klauna, bo potrafiłem biegać na inne podwórka, żeby tam tańczyć i śpiewać - wspomina Mokriszczew, podstarszy Cechu Neuropatów i Hipnotyzerów, który pochodzi z Ukrainy, ale od wielu lat mieszka w Krakowie.

Jest absolwentem Szkoły sztuki Estradowej i Cyrkowej w Kijowie, którą skończył w 1987 roku. Ale zaczął występować na estradzie już w latach 70. ubiegłego wieku. Pytany, kto nauczył go technik hipnozy mówi, że wszystkiego nauczył się sam. Z książek i z wyobraźni.

- Kiedyś widziałem występ hipnotyzera, ale sam zainteresowałem się hipnozą pod koniec pobytu w armii, to było pod koniec lat 80. Czytałem na ten temat i w wojsku zacząłem hipnotyzować więźniów. Byłem szczęśliwy, że jakoś wpływam na ludzi, że ktoś przysypiał, wchodził w stan transowy. To jest rzemiosło, jeden jest lepszy, inny gorszy, ale nie ma w tym nic niezwykłego. Można mieć zdolność - jak do tańca czy akrobacji - ale wszystkiego się można nauczyć. Tego też. Po jakimś czasie zamiast samej hipnozy zacząłem czytać modlitwy - wspomina właściciel firmy, której motto brzmi „Radosny spokój dla ciała i ducha”. I przyznaje, że jest wierzący, prawosławny.

A za kilka miesięcy skończy 50 lat.

Most kataleptyczny

- Pierwszy raz byłem na takim spotkaniu, jestem poszukujący - mówi młody mężczyzna. Ma na imię Jarek, jest z Lublina, ma swoją firmę, która działa w branży komputerowej i na wykładzie Jurija znalazł się przypadkiem. - Byliśmy na piwie na Starym Mieście i w lokalu zobaczyłem jakieś broszury, kiedy się nimi zainteresowałem, podeszli ludzie i zaprosili do domu kultury. I jesteśmy - opowiada Jarek, który zgłosił się do udziału w pokazie Jurija.

- Kolega chodzi na siłownię, ciekawe jak by to zrobił z jakąś staruszką - żartuje znajomy Jarka. A ten protestuje, że jego sprawność fizyczna nie była istotna.

- Czułem, że leżę na takiej desce, mam ją pod plecami, czułem od niej ciepło. Jakby to ciepło płynęło prosto od prowadzącego. Cały czas byłem świadomy. Kiedy stałem na scenie, Jurij po prostu kazał mi się skoncentrować i się koncentrowałem - opowiada mężczyzna, z którego Mokriszczew zrobił tak zwany most kataleptyczny.

Wrażliwe medium

- Wszystkie eksperymenty z hipnozą można osiągnąć bez hipnotyzowania. Zauważyłem, że medium wrażliwemu na sugestie nie trzeba nawet zamykać oczu i mówić „sen”. To wszystko jest show na potrzeby sceny. Wystarczy, żeby taki człowiek na czymś się skoncentrował i będzie w głębokim stanie hipnozy. Już człowiek, który idzie na scenę czy do terapeuty, jest zahipnotyzowany - mówi Mokriszczew, który uważa, że najważniejsza jest wyobraźnia. - Trzeba marzyć, wizualizować to, co chce się osiągnąć, bo wyobraźnia zmienia w materialną rzeczywistość. I najgorsze to zarażanie się lękiem, że czegoś nie potrafię.

Na dowód przytacza historię z dzieciństwa, jak uczył się jeździć rowerem. Zjeżdżając z góry zawsze się bał trafić w rosnące drzewo. I ciągle w nie wpadał. W końcu ktoś obserwujący jego porażki powiedział, żeby patrzył na drogę a nie na drzewo. Skoncentrował się na drodze, a nie na przeszkodzie. I nie przewrócił się.
Opowiada też, że sam kiedyś próbował zrobić taki most i zawisnąć między krzesłami. I oczywiście zwalił się na podłogę i potłukł. Jego zdaniem nie wierzył, że mu się uda.

- Powiedziałem Jarkowi, że mu się uda i on mi zaufał - dodaje Mokriszczew tłumacząc, jak to się dzieje, że szczupłe medium podparte jedynie na wysokości ramion i kostek u nóg utrzymało solidnie zbudowanego wykładowcę.

Hipnotyzer z sieci

- W Lublinie powstają właściwie już ostatnie zdjęcia. Od około roku jeżdżę za Mokriszczewem. Dzwonię do niego co jakiś czas, pytam co robi, gdzie ma jakieś spotkanie - opowiada Przemysław Kamiński, który pytany, czy kiedyś próbował poddać się hipnozie lub przynajmniej skorzystał z masażu w gabinecie swojego bohatera zaprzecza z uśmiechem. - Trafiłem na Jurija przypadkiem, w sieci znalazłam filmy z jego występów.

Jest ich kilka. To było w czasie, kiedy szukałem jakiegoś pomysłu na dokument. Jestem operatorem. Widziała pani „Erratum”? Ten film z Tomaszem Kotem, który na chwilę wraca do rodzinnego miasteczka, do ojca. Robiłem tam zdjęcia. Dokument o Juriju to będzie mój debiut reżyserski. Jeszcze za wcześnie, by powiedzieć czy będzie miał planowane 70 minut i jaki ostatecznie będzie miał tytuł - dodaje reżyser, który nie ma czasu na rozmowy. Musi pakować kamerę i razem z dźwiękowcem pilnować bohatera, który po wystąpieniu jest zaczepiany przez dziesiątki osób.

W wersji roboczej film Kamińskiego jest zatytułowany „Hipnotyzer”. Jego scenariusz został w zeszłym roku pozytywnie oceniony przez selekcjonerów Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Komisja, w której byli między innymi Marcin Koszałka i Paweł Łoziński zadecydowała, że dokument o Mokriszczewie będzie jednym z czternastu dofinansowanych przez PISF.

Producentem „Hipnotyzera” jest Maciej Kubicki (Telemark).

Jak stolarz

Jurij pytany, czy po trwający dobrze ponad godzinę wykładzie nie czuje się zmęczony mówi, że raczej czuje się spełniony.

- Medytacja jest moim życiem. Moje życiem jest medytacją. Ale nie chcę, żeby ktoś traktował mnie jak mistrza. Jestem rzemieślnikiem, jak stolarz. Każdy może być medium i każdy może być hipnotyzerem. Hipnoza to kwestia koncentracji.

*Zjazd Cechu Neuropatów i Hipnotyzerów odbył się w zeszłym miesiącu w Lublinie w sali widowiskowej Domu Kultury LSM przy ul. Wallenroda. Wstęp był wolny

Hipnoza

(z greckiego ypnos, dosłownie sen) definiowana jest jako stan prawidłowo funkcjonującego umysłu, w którym uwaga danej osoby jest mocno zogniskowana na określonych bodźcach, świadomość bodźców pochodzących spoza obszaru zogniskowania uwagi jest znacznie ograniczona. Hipnoza jest wykorzystywana w psychologii klinicznej i psychiatrii, między innymi jako jedna z metod diagnozowania i leczenia zaburzeń nerwicowych, zaburzeń lękowych, przy zmniejszaniu bólu oraz w terapii niektórych uzależnień


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama