W tym roku sezon studniówkowy rozpoczął się już 9 stycznia. Jako pierwsi bawili się uczniowie XII i XXIV liceum w Lublinie. Najwięcej studniówek wciąż jednak przed nami. Jutro bawić będą się między innymi maturzyści liceów numer VII, XIV i XXIII.
30 stycznia poloneza zatańczą uczniowie II, X i XI LO, a 6 lutego: I, III, IV, VI i XVI.
W piątek. Albo wcale
- Studniówki tradycyjnie już odbywają się w soboty. My, niejako na przekór, organizujemy zabawy w piątek. Tym razem będzie to 29 stycznia - opowiada Adam Kalbarczyk, dyrektor „Paderewskiego”. - Takie rozwiązanie pozwala na wynegocjowanie niższych stawek, ale też na to, żeby uczniowie naszej szkoły wzięli udział, jako osoby towarzyszące, w innych studniówkach.
Okazuje się, że nie wszyscy mają jednak ochotę na zabawy. Uczniowie XVIII liceum nie porozumieli się ze sobą i studniówki w tym roku nie będzie.
- Myśleliśmy nawet, czy nie zorganizować studniówki tylko dla naszej klasy skoro druga nie chce, ale doszliśmy do wniosku, że koszt byłby zbyt wysoki i nie wszystkim to odpowiadało - mówi jedna z uczennic klasy III. - Taka studniówka to gigantyczny wydatek. Trzeba się zastanowić, czy opłaca się wydać tyle pieniędzy w jeden wieczór, czy lepiej przeznaczyć je na korepetycje przygotowujące do matury, czy na jakiś wakacyjny wyjazd po dostaniu się na studia. Ja wybiorę chyba to ostatnie rozwiązanie.
Słone opłaty
- Koszt naszej studniówki to 350 zł dla maturzysty i 170 zł dla osoby towarzyszącej - mówi Małgorzata Klimczak, dyrektor II liceum ogólnokształcącego im. Hetmana Jana Zamoyskiego. Uczniowie będą się bawić 30 stycznia w „Etiudzie”.
Uczniowie I LO im. Stanisława Staszica (bawią się 6 lutego w „Luxorze”) zapłacą 530 zł od pary (375 zł jeśli osoba towarzysząca jest z I LO). W IX LO zapłacą 460 zł od pary.
Oprócz opłaty za sam bal, do kosztów studniówki należy doliczyć fryzjera, makijaż, kreację i buty. W zależności od zasobności portfela za zabawę trzeba w sumie wydać od tysiąca złotych wzwyż.
- Coraz więcej maturzystek decyduje się na kupno gotowej kreacji. Wystarczy pokręcić się przez kilka tygodni po galeriach handlowych żeby znaleźć dobrą ofertę. Czasami dziewczyny kupują takie markowe sukienki i przychodzą do mnie tylko na drobne przeróbki krawieckie. Ich koszt to ok. 50 zł - mówi pani Wanda, krawcowa z lubelskiego Czechowa. - Czasami to niemalże jedyny koszt, jaki ponoszą. W tym roku przerabiałam na studniówkę sukienkę, która została kupiona za 10 zł w taniej odzieży. Nie było na niej widać żadnych śladów noszenia, była tylko za szeroka w ramionach. Sprawdzałyśmy z klientką w internecie. Za taką nową kreację dziewczyna musiałaby zapłacić 1800 zł.
Żeby się nie rozsypała
Uszycie sukienki na miarę to w zależności od modelu i użytych materiałów wydatek od 200 do tysiąca złotych. Pierwsze zamówienia składane są już na początku września. Na miesiąc przed imprezą przychodzi się na ostatnie przymiarki. Wcześniej trzeba też pomyśleć o makijażu i fryzurze.
- Kilka lat temu zdarzało się, że dziewczyny przychodziły w dniu studniówki i były bardzo zaskoczone, że nie zdążymy ich uczesać. Teraz rezerwują sobie miejsca od razu po ustaleniu terminu imprezy. Tylko wtedy mogą wybrać konkretną godzinę czesania. Kto się spóźni jest zapisywany nawet na 9 rano i cały dzień musi troszczyć się o fryzurę, żeby się nie rozsypała - usłyszeliśmy w jednym z lubelskich salonów.
Na tegorocznych studniówkach wciąż modne są fantastyczne upięcia i loki. Żeby wytrzymały całą noc, są one obficie spryskiwane lakierem. Z mody wyszedł już natomiast lakier z brokatem lub barwiący włosy na fantastyczne kolory. Powinno być jak najbardziej naturalnie. We włosy można najwyżej wpiąć jakiś gustowny drobiazg.
Naturalność rządzi także w ubiorze. Dla panów tradycyjnie modny jest czarny garnitur (przyda się też na maturze). Jedyne szaleństwo to kwiatek w butonierce lub krawat w kolorze sukni partnerki. Panie coraz częściej rezygnują z wydawałoby się nieśmiertelnej małej czarnej. Na salach balowych coraz częściej jest pastelowo i zwiewnie.
Poszukiwana/Poszukiwany
Dla wielu maturzystów problemem bywa też znalezienie partnera na ten jedyny w życiu bal. Kto nie ma chłopaka/dziewczyny korzysta z pomocy znajomych pytając, czy nie znają kogoś miłego, kto mógłby z nimi pójść.
Co odważniejsi szukają partnera w interencie.
- Właśnie się dowiedziałem, że moja partnerka nie może pójść ze mną na studniówkę która odbędzie się 23 stycznia. Piszę tutaj z zapytaniem czy nie znajdzie się dziewczyna umiejąca się dobrze bawić i nie przyniesie mi wstydu. Zainteresowane dziewczyny proszę o lajka.
- Poszukuję partnerki na studniówkę dla przyjaciela. Jego partnerka go wystawiła, studniówka jest już w sobotę. Chłopak jest przystojny, 186 cm wzrostu, chętne dziewczyny proszę o lajki albo komentarze. Więcej informacji napisze na priv.
- Witam serdecznie. Czy któryś z obecnych tu dżentelmenów nie znalazł jeszcze partnerki na studniówkę? Jeśli tak jest, to znam naprawdę przemiłą, uroczą blondynkę, która chętnie potowarzyszy komuś w tym ważnym dniu. Polecam z całego serca
- Hej, poszukuje ktoś jeszcze partnerki na studniówkę? Miła sympatyczna dziewczyna chętnie potowarzyszy Ci w tym wyjątkowym dniu. Wcześniej jakieś wspólne piwo.
To tylko kilka anonsów z ostatnich dni.
Magda, ubiegłoroczna maturzystka z Lublina także skorzystała z takiego sposobu znalezienia partnera.
- Najpierw szukałam w necie. Kilku potencjalnych chętnych skreśliłam po przejrzeniu ich profili. Z dwoma się spotkałam, ale nie byłam zachwycona. W ostatniej chwili koleżanka z klasy poleciła mi swojego znajomego. Zobaczyłam go pierwszy raz pół godziny przed studniówką. Z wyglądu był fajny, ale rozmowa w ogóle nam się nie kleiła. Zamieniliśmy kilka zdań. W tańcu też nam nie szło razem dobrze - przyznaje dziewczyna. - Z trudem wytrwałam do końca imprezy. To był bardzo nieudany wieczór. Żałuję, że w ogóle na niego poszłam.
Zdecydowana większość maturzystów jest jednak zadowolona z udziału w imprezie. Po latach zdjęć ze studniówki i filmu zwykle jednak nie oglądają.
- W szkole to jeszcze kręci. Zwłaszcza jak z kolegami i koleżankami możesz obejrzeć zdjęcia ze studniówki zamieszczone w gazetach i trochę się pośmiać - przyznaje Magda. - Potem studniówka nie jest już ważna i się o niej nie myśli.















Komentarze