Sprawą Antoniego W. zajmował się Okręgowy Sąd Lekarski w Częstochowie. Postępowanie przeniesiono tam z Lublina, by uniknąć podejrzeń o stronniczość. Sąd przesłuchał szereg świadków, w tym lekarki – rezydentki ze szpitala przy al. Kraśnickiej. Cztery panie zarzucały swojemu byłemu przełożonemu molestowanie seksualne. Postępowanie właśnie się zakończyło.
Jak ustaliliśmy w kilku źródłach, sąd uznał Antoniego W. winnym naruszenia zasad etycznych.
Były ordynator został ukarany dwuletnim ograniczeniem prawa do wykonywania zawodu. Zgodnie z rozstrzygnięciem sądu, Antoni W. nie będzie mógł w tym czasie szkolić lekarzy. Medyka ukarano również 5-letnim zakazem pełnienia funkcji kierowniczych w jednostkach ochrony zdrowia.
Rozstrzygnięcie może być także opublikowane w biuletynie Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie. Obecnie jednak wyrok częstochowskiego sądu jest nieprawomocny. Antoni W. ma prawo odwołać się do Naczelnego Sądu Lekarskiego.
Niezależnie od konsekwencji zawodowych, Antoni W. odpowiada w postępowaniu karnym. Proces lekarza rozpoczął się w październiku ubiegłego roku, w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Odbywa się on za zamkniętymi drzwiami. Antoni W. konsekwentnie nie przyznaje się do winy.
Z relacji lekarek składanych podczas śledztwa wynika, że Antoni W. traktował je jak prywatny harem. Lekarz miał latami molestować podległe mu rezydentki.
– Bałam się jeździć windą, żeby go nie spotkać. Kiedy jechaliśmy z jakąś pielęgniarką modliłam się, żeby nie wysiadła wcześniej. Byłam przerażona na samą myśl, że mogę zostać z nim sama. On wtedy od razu obmacywał – przyznała nam jedna z lekarek.
– Kiedy byłam w ciąży, wezwał mnie do swojego gabinetu i kazał usiąść na głębokiej kanapie. Wiedział, że nie będę mogła szybko wstać, więc natychmiast zaczął mnie obmacywać – wspominała druga z poszkodowanych.
– Byłam przed ślubem. Doktor W. zaczął na zebraniu mówić o prawie do sprawdzenia czystości przedślubnej. Stwierdził, że sam musi to u mnie zbadać. Mówił o tym publicznie, przy innych mężczyznach – przyznała kolejna lekarka.
Zdaniem poszkodowanych, obmacywanie, ordynarne komentarze i propozycje ze strony Antoniego W. były na porządku dziennym. W zamian ordynator miał oferować paniom różnego rodzaju korzyści służbowe. Opornym miał sugerować, że aby zrobić specjalizację będą musiały szukać innego szpitala. Praca na oddziale Antoniego W. była dla rezydentek gehenną. Wpadały w depresje, musiały brać leki i korzystać z pomocy psychologów.
Skandal z Antonim W. w roli głównej wybuchł w lutym ubiegłego roku. Lekarki poskarżyły się wówczas dyrekcji szpitala. Szef gastroenterologii stracił pracę. Zajęła się nim również prokuratura. Śledczy doszli do wniosku, że doktor W. przynajmniej od 2012 roku molestował i nękał podległe mu lekarki. 59-latek usłyszał zarzuty dotyczące czterech kobiet. Wobec trzech z nich Antoni W. miał się dopuszczać tzw. innych czynności seksualnych. Lekarzowi grozi do 3 lat więzienia.













Komentarze