• Od czego się zaczęło?
- To był przypadek. Zanim zacząłem jeździć na monocyklu, interesowałem się żonglowaniem. Ucząc się różnych tricków przeglądałem strony internetowej z tym związane. Na jednej z nich był oddzielny dział dotyczący monocyklu. Zainteresowałem się tym. Zacząłem też oglądać filmiki zamieszczone w Internecie. Moim zdaniem jazda na monocyklu jest ciekawsza niż na BMX-ie. Daje więcej możliwości zrobienia dodatkowych tricków. Poza tym ten sport nie jest do końca odkryty. Co roku są też wymyślane nowe tricki, które na monocyklu można wykonać.
• Kiedy kupiłeś monocykl?
- Monocykl kupiłem w 2010 roku. Kończyłem wówczas gimnazjum. To były wakacje. Najpierw miałem taki do nauki jazdy. Praktycznie całe wakacje spędziłem ucząc się na nim jeździć. Od rana do wieczora. Zaczynałem od ćwiczeń na balkonie. Trzymałem się poręczy. Później zacząłem jeździć.
• Wziąłeś udział w konkursie, w którym zaprezentowałeś swoją pasję. Co to był za konkurs?
- To było pod koniec ubiegłego roku. Konkurs nazywał się „It’s you life. Just take it.”. Zgłoszeń było bardzo dużo. Konkurs trwał cztery miesiące i co miesiąc dwie osoby wybierało jury. Jedną wskazywali internauci. Firma mnie wybrała. Nakręcili o mnie film. Chciałbym to wykorzystać i robić pokazy. Przez pewien czas to robiłem, współpracowałem z Lubelską Grupą Artystyczną.
• Jak znajomi, rodzina zareagowali na te twoje zainteresowania?
- Otoczenie zareagowało bardziej negatywnie niż się spodziewałem. Sądziłem, że ludzie będą albo pozytywnie reagować, albo będą zupełnie obojętni. A na początku, szczególnie od rówieśników słyszałem wiele śmiechu. Pytali, do czego mi to jest potrzebne. Rodzina bała się, żebym sobie czegoś nie zrobił. Nie przeszkadzali. Ale to było raczej na zasadzie „spróbuj”, choć chyba nie sądzili, że mi się uda.
• Ale się udało?
- Tak. To, że nie odpuściłem przyniosło skutki. Wierzyłem w siebie. Mam teraz coraz większe marzenia i nie boję się ich realizować. Kiedy zainteresowałem się jazdą na monocyklu, nie umiałem jeździć rowerem bez trzymania. Jazda bez kierownicy to było spore wyzwanie. Studiuję informatykę na UMCS. Chciałem być programistą. Teraz zacząłem studiować też psychologię i plany zmieniłem. Chciałbym pracować jako coach albo psycholog sportowców. Chciałbym przekonywać innych ludzi jak ważna jest wiara w siebie.
• Jaka jest twoja ulubiona dyscyplina?
- Specjalizuję się w trialu: polega to na pokonywaniu różnego rodzaju przeszkód. W tym właśnie kierunku chciałbym się rozwijać. Jest jeszcze street. To jazda po mieście i pokonywanie przeszkód i flat, czyli robienie tricków.
• Czy dużo jest osób, które jeżdżą na monocyklu w naszym województwie?
- Ani w Lublinie, ani w województwie lubelskim praktycznie nie ma takich osób. Jak zaczynałem się uczyć jeździć na monocyklu to był chłopak, który był mistrzem. Jest ode mnie kilka lat starszy. Miał kontuzję i zrezygnował z tego sportu. Najwięcej osób, które jeżdżą na monocyklu, jest w Gdańsku, Warszawie i Poznaniu. Ponieważ w naszym województwie nie jest to dyscyplina popularna, to chciałbym ją rozpropagować. Marzą mi się zawody podobne do Monomanii, organizowanych co roku w Zalesiu Górnym koło Warszawy, tyle, że u nas w regionie. Chciałbym, by do nas przyjechali motocykliści z całej Polski. Myślę, że w kraju jest takich osób około 100.














Komentarze