Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Douglas Lindsay, "Legenda Barneya Thomsona"

Przyznaj się! Chciałeś kiedyś zabić czepialskiego szefa, marudną teściową albo zatruwającego ci życie sąsiada? Miałeś? Nie wierzę, że nie. Podobne myśli nachodzą podobno wszystkich ludzi. Oczywiście z różnym nasileniem.
Douglas Lindsay, "Legenda Barneya Thomsona"
Douglas Lindsay, "Legenda Barneya Thomsona"

Pamiętam, że w podstawówce stawałyśmy z Moją Najlepszą Koleżanką pod jedną z sal trzymając kciuki za to, żeby nauczycielka rozchorowała się i nie było znienawidzonego przez nas ZPT (kto nie wie lub nie pamięta śpieszę donieść, że chodziło o zajęcia plastyczno-techniczne).

Nie lepiej było też po osiągnięciu pełnoletności. W jednej z mych pierwszych prac czekałam z nadzieją na chorobę lub przynajmniej urlop jednej z szefowych. Moja Najlepsza Koleżanka posunęła się wtedy o krok dalej: wymyśliła, że napisze kryminał, w którym znienawidzona szefowa pada ofiarą brutalnego morderstwa, a winnym okazuje się szef, który trafia za ten podły czyn do więzienia, a koledzy z celi znęcają się nad nim w niewybredny sposób.

Książka miała powstać w celu przywrócenia spokoju ducha Mojej Najlepszej Koleżanki i odreagowania stresu związanego z pracą. Ostatecznie kryminał jednak nie powstał. Moja Najlepsza Koleżanka poszła na łatwiznę i po prostu zmieniła pracę. A szkoda, bo może i ona napisałaby książkę równie ciekawą co „Legenda Barneya Thomsona”.

Poznajemy w niej znudzonego swoją pracą i mającą dosyć kolegów fryzjera męskiego. Facet także myśli o tym, że mógłby zabić. Jego życzenie spełnia się w dosyć zaskakujący sposób. To jednak dopiero początek zmian…


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama