11 przykazanie. Nie wyrzucaj
„Niniejszym zawiadamia się Przewielebny Zarząd Parafialny w Wisznicach, że Aurelja Zawadzka urodzona w Żeszczynce 25 września 1903 roku, córka pana Bolesława Zawadzkiego i p. Michaliny z Konarzewskich Zawadzkiej złożyła śluby zakonne Uroczyste w Karmelu w Krakowie na Wesołej dnia 16 lipca 1926 roku. Przeto uprasza się Przewielebny Zarząd Parafialny w Wisznicach o łaskawe wypisanie powyżej wymienionej Aurelji Zawadzkiej z księgi żyjących.”
Niezwykły dokument, podpisany przez samą Aurelię Zawadzką, powstał 19 lipca 1926 roku. Kartka zapisana równym, ozdobnym pismem, tak jak pisało się 90 lat temu, przetrwała do dziś w domowym archiwum Witolda Jacka Zawadzkiego.
Prośba do przewielebnego wisznickiego zarządu to jeden z mnóstwa przykładów na niezwykłość rodzinnych pamiątek. Pojęcie o tym co zbieramy i przechowujemy, daje album jaki właśnie ukazał się w Lublinie.
Pergaminy i szpargały
- Dwa lata temu prof. Władysław Stępniak, naczelny dyrektor Archiwów Państwowych zainaugurował akcję „Zostań rodzinnym archiwistą”. Chodziło w niej o zwrócenie uwagi na dokumenty osobiste oraz rodzinne, które często jako stare i nikomu niepotrzebne papiery przechowane są gdzieś na strychach i w piwnicach, albo co gorsza wyrzucane - mówi Agnieszka Konstankiewicz, kierownik oddziału informacji archiwalnej, która w lubelskim Archiwum Państwowym jest konsultantem do spraw archiwów rodzinnych.
I tak na ul. Jezuicką zaczęły przychodzić osoby, które chciały się pochwalić rodzinnymi zbiorami albo takie, które mają kłopot, bo nie ma następców, którzy chcą zajmować się rodzinnymi pamiątkami.
Czy wreszcie ludzie, którzy na przykład kupili mieszkanie, w którym znaleźli jakieś dokumenty czy po śmierci dziadków czy rodziców robili porządki i nagle stali się właścicielami takiej spuścizny.
Przynosili stare zaproszenia ślubne, zbiory pocztówek, które gromadził ktoś już dawno nieżyjący. Dokumenty cechowe, bilety wizytowe, zdjęcia upozowanych osób w odświętnych ubraniach i takich upolowanych przez ulicznych fotografów w czasie niedzielnego spaceru po Krakowskim Przedmieściu. Pokazywali mające kilkaset lat pergaminy zapisane ozdobnie i XX-wieczne kartki z notesu, który z ich przodkiem przetrwał obozy i więzienie.
Plany świetności
- Chyba najważniejsze miejsce w archiwach rodzinnych zajmuje dokumentacja majątkowo-własnościowa. Odpisy aktów notarialnych, odpisy z ksiąg hipotecznych, rejestry pomiarowe, akty własności, plany i szkice, pozwolenia na budowę, wyroki sądowe. Zdecydowanie takie dokumenty zachowują się w rodzinach najczęściej i z uwagi na naszą historię, wojny, zmiany ustrojowe zwykle są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Choć na przykład w czasach PRL, gdy posiadanie kamienicy, dworku czy gruntów nie było dobrze widziane, wieloma z tych dokumentów nikt się nie chwalił - mówi Agnieszka Konstankiewicz, przez której ręce przeszło wiele bardzo burzliwych i ciekawych rodzinnych historii.
Bo są i tacy, którzy mogą się pochwalić nawet rodzinnymi przywilejami królewskimi.
Cudza szuflada
Z rozmów z właścicielami rodzinnych archiwów i oglądania tego, czym się wnuki i prawnuki chciały się podzielić, powstał album „Lubelskie archiwa rodzinne”, który właśnie wydało Lubelskie Archiwum Państwowe.
- Pokazuję w nim reprodukcje przykładowych dokumentów, planów czy fotografii. Ilustrują one zawartość nie tylko poszczególnych archiwów rodzinnych, ale także historię powiązanych z nimi osób i rodzin, na tle dziejów regionu czy kraju. Zaprezentowane spuścizny archiwalne dotyczą związanych z Lublinem i Lubelszczyzną rodzin: Barszczewskich, Danielskich, Glądałów, Luchowskich, Łosiów, Kiernickich, de Mezerów, Piesiewiczów, Skomorowskich, Sobieszczańskich, Zawadzkich, Walterów oraz osób Stanisława Jasińskiego, Romana Woroszyńskiego, Józefa Minuty i Tadeusza Imbora - wylicza Agnieszka Konstankiewicz, która jest autorką albumu i jak tłumaczy, największy problem był z wyborem, bo ciągle było za dużo i za dużo ciekawych dokumentów i pamiątek, które chciała pokazać.
Najstarszy z nich pochodzi z 1695 roku, najmłodszy z lat 50. ubiegłego wieku.
Oglądając poszczególne strony i rozdziały, które poprzedzają zarysy historii rodziny lub życiorys osoby ważnej dla danego domowego archiwum, ma się wrażenie, że jesteśmy z wizytą u obcych ludzi, a ci nagle pozwalają nam zajrzeć do szuflady albo szafy.
Pani z lewej, wuj NN
Kto robiąc wiosenne porządki podejmie decyzję, że zostaje rodzinnym archiwistą powinien - jak zalecają profesjonaliści - zacząć od posegregowania tego co ma i opisania zdjęć.
Fotografia jakichś trzech pań nie ma wartości. Może estetyczną. Co innego fotografia na której jest pani X, pani Y i pani Z, córka pani X.
- Czasami to ostatni moment by zapytać najstarsze osoby w rodzinie i opisać z nimi rodzinne zdjęcia - zachęcają archiwiści. I radzą, by zapewnić domowym zbiorom dobre warunki przechowywania. Nie oprawiać w ramki najcenniejszych albo najładniejszych dokumentów. Światło szkodzi eksponowanym archiwaliom. Podobnie jak różnice temperatur.
- Zwykle ludzie dokumenty i zdjęcia chronią wkładając w foliowe koszulki. Tymczasem to szkodzi zbiorom. Plastik nie przepuszcza powietrza i wchodzi w reakcję z powierzchnią zdjęć czy dokumentów. Wystarczy przekładać wszystko warstwami papieru. Najlepiej bezkwasowego, ale on jest drogi - tłumaczy Agnieszka Konstankiewicz, która uczy początkujących domowych archiwistów jak powinni dbać o rodzinne pamiątki i zaprasza wszystkich zainteresowanych na 13 kwietnia, na godzinę 16, do gmachu przy ul. Jezuickiej na spotkanie.
Zwłaszcza, że rodzinne archiwa to miejsca w których można odnaleźć informacje stające się pierwszym impulsem do rozpoczęcia badań genealogicznych.
Wiedza prywatna
Osoby szukające wiadomości pozwalających na narysowanie drzewa genealogicznego to spora grupa odwiedzająca Archiwum Państwowe.
- Jeszcze dziesięć lat temu najczęściej to były osoby starsze. Ktoś przechodził na emeryturę, miał nagle dużo czasu i postanawiał, że zajmie się historią rodziny. Teraz to się zmieniło. Coraz młodsi ludzie interesuję się takimi sprawami - mówi pani kierownik, która uważa, że niektórym dzieciom w podstawówce zostaje zaszczepiona ciekawość poznawania swoich przodków. - Chyba w drugiej czy trzeciej klasie uczniowie muszą narysować drzewo genealogiczne. Niektórym to się tak podoba, że wracają do tego gdy trochę podrosną. Przychodzą na nasze warsztaty, uczą się jak szukać informacji. Zwłaszcza teraz, gdy mnóstwo dokumentów jest dostępnych w sieci wiele można znaleźć nie wychodząc z domu.
Konstankiewicz pytana, czy zdarzają się ludzie, którzy żałują, że w ogóle zaczęli szperać w rodzinnych historiach uśmiech się i przyznaje, że bywają odkrycia nieślubnych dzieci, adopcji czy ukrywanego czyjegoś pochodzenia. Ale ponieważ dochodzenie prawdy rodzinnej zalecają niektórzy terapeuci, więc taka wiedza raczej nie szkodzi. Zwłaszcza, że najczęściej takie rewelacje dotyczą osób zmarłych i to dawno temu.
Słowniczek
• Archiwa osobiste
Tworzone przez pojedyncze osoby, chociaż często zawierają one również dokumenty wytworzone przez innych członków rodziny czy przyjaciół.
• Archiwa rodzinne
Spuścizna także tworzona przez poszczególne osoby spokrewnione i spowinowacone, układająca się w całość, dziedziczoną i przekazywaną przez poszczególne pokolenia, a niejednokrotnie też dzielona i łączona.
• Archiwa domowe
Wspólne określenie dla archiwów osobistych i rodzinnych.














Komentarze