Na biało czarnym zdjęciu widać budowę zamojskiego amfiteatru. W tle tablica „Przewodzi Partia”.
- Amfiteatr wybudowano jako jeden z wielu czynów społecznych w Zamościu - opowiada Małgorzata Marchwiana. - Organizowano je w różnych czasach w różnym nasileniu. Wszystko zależało od potrzeb, zakładu pracy, ale i daty. Apogeum czynów przypada na połowę lat 70 ubiegłego wieku, kiedy to przed 400-leciem Zamościa wszyscy byli postawieni na nogi i prowadzono bardzo dużo prac porządkowych.
Czyn społeczny
Dzięki czynom społecznym powstawały szkoły, przedszkola i żłobki, kina, zbudowano ulice, chodniki, parki i stadiony sportowe, zalewy wodne, ZOO.
Dworzec Północny PKS powstał w 22 dni. Ludzie kopali, grabili, sadzili kwiaty. Sam amfiteatr powstał w połowie lat 70. (chociaż kamień węgielny pod jego budowę wmurowano już w roku 1969). Wtedy zresztą ambicją każdego miasta wojewódzkiego było posiadanie takiego obiektu. Prace prowadzone głównie w ramach czynu społecznego ciągnęły się od wielu lat.
- Moja historia z amfiteatrem zaczęła się naprawdę kilka miesięcy temu. Muszę przyznać, że jako dziecko nie interesowałam się historią swojego miasta - przyznaje Marchwiana. - Teraz tego żałuję. Mój dziadek umarł gdy miałam 10 lat. Jako dziecko nie rozmawiałam z nim o tym, jak żyło się kiedyś. Szkoda, bo miałby na pewno dużo do powiedzenia.
Małe śledztwo
Małgorzata Marchwiana wiedziała jednak, że zarówno dziadek, jak jej rodzice brali udział w czynach społecznych. Napisała o tym w komentarzu pod jednym z teksów na profilu facebookowym projektu „Miasto Archipelag”, który zajmuje się tym co teraz dzieje się w byłych miastach wojewódzkich. Marchwiana jest zamojską korespondentką tego projektu.
- Skontaktowała się wtedy ze mną redaktor portalu, żeby podpytać mnie o te czyny. Spytała, czy mogłabym napisać tekst na ten temat. Uznałam, że to doskonały pomysł i ruszyłam śladem zdjęcia znalezionego w rzeczach dziadka - opowiada autorka.
Pierwszy trop prowadził po zakładach fotograficznych. Padały pytania o autora zdjęcia oraz o to, czy pracownicy znają historię budowy amfiteatru. Czy może brali w niej udział?
- Szukałam świadków zdarzeń - relacjonuje nasza rozmówczyni. - Każda osoba, którą spotkałam podczas mojego małego dziennikarskiego śledztwa starała się mi pomóc i podsyłała do jednej albo kilku kolejnych osób.
Szuflady
W Muzeum Fotografii pan Adam Gąsianowski miał kilka zdjęć z tego okresu. Polecił też skontaktować się z Henrykiem Szkutnikiem, kustoszem działu fotografii w Muzeum Zamojskim. Ten bez zastanowienia przekopał archiwa znajdując wiele kolejnych zdjęć. Nie było to łatwe zajęcie, bo trzeba było je odkrywać różnych szufladkach, na przykład tych dotyczących Zamojskiego Lata Teatralnego.
- W Archiwum Państwowym znalazłam sześć teczek przekazanych przez głównego inżyniera. Wiele informacji znalazło się w panoramach miasta i kalendarzach rocznych - opowiada Marchwiana. - Bardzo pomógł mi też znany zamojski fotograf, inicjator i prezes Zamojskiego Towarzystwa Fotograficznego, Stanisław Orłowski. Najważniejsze były jednak zwykłe rozmowy o amfiteatrze, ale i o samym Zamościu i jego historii. To wszystko okazało się strasznie ciekawe. Proszę sobie wyobrazić, że w tych rozmowach dochodziłam aż do samego powstania Zamościa.
Co niezwykle miłe, okazało się że wiele osób pamięta dziadka pani Małgorzaty.
- Janina Gąsiorowska, społeczniczka, niegdyś kierowniczka Wydziału Produkcji Eksportowej zamojskich Zakładów Mięsnych i dobry duch miasta złapała w pewnym momencie za telefon, wykręciła jakiś numer i rzuciła w słuchawkę: „Wiesz, kto u mnie siedzi? Wnuczka Władzia”. Byłam bardzo wzruszona - przyznaje pani Małgorzata.
Donice pełne kwiatów
Z rozmów powstała historia amfiteatru zbudowanego pracą rąk jego mieszkańców. Inspiracją do jego stworzenia był teatr w Epidauros na Peloponezie.
Widownia na 3600 miejsc siedzących odwrócona została plecami do słońca, a 24-metrową scenę umieszczono po oświetlonej stronie. Amfiteatr powstał w załamaniu dawnych pofortecznych terenów północnego przedpola twierdzy. Widownię wieńczyła długa półkolista platforma widokowa usytuowana nad galerią i obsadzona donicami pełnymi kwiatów. Pod galerią mieściły się pomieszczenia usługowo-handlowe.
- Niektórzy miło wspominają ten czas. Zwłaszcza uczniowie, dla których praca była okazją do opuszczenia lekcji czy wręcz ucieczką do parku miejskiego. Inni pracowali dla idei lub mieli poczucie, że robią coś dobrego do miasta. Dla wielu było to miłe spotkanie towarzyskie podczas którego mogli zjeść kiełbasę i porozmawiać - wylicza pani Małgorzata.
Inni czuli się do prac zmuszani. Tak było z babcią naszej bohaterki, która uciekała z czynu przez łąki żeby nastawić obiad dla swoich dzieci.
- Po latach wielu mieszkańców nie pamięta już dokładnie, co i kiedy robili. Do amfiteatru nie wielu się przyznaje. Szkoda, bo wciąż liczę na to, że trafię na budowniczych amfiteatru - podkreśla Marchwiana.
A czy ona sama wzięłaby udział w czynie społecznym?
- Tak, jeśli pracy przyświecałaby szczytna idea. W wolontariacie nie ma przecież nic złego, wręcz przeciwnie - podkreśla. - W tamtych latach państwo wyręczało się jednak ludźmi i to nie było w porządku.
Coś się będzie działo
Nieremontowany amfiteatr przez całe lata niszczał. Ostatecznie w 1994 roku podjęto decyzję o jego zamknięciu. Miasto próbowało oddać go za symboliczną złotówkę, ale ze względu na olbrzymie koszty remontu nie znalazł się chętny.
Autorka tekstu o amfiteatrze najbardziej cieszy się, że teraz miejsce to ma szansę na ożywienie. Przed Wielkanocą wystawiono tam Misterium Męki Pańskiej, która dotychczas rozgrywana była na Karolówce.
- Rzecznik Prezydenta Miasta Zamość zapewnił mnie, że są też plany żeby odbywały się tam niektóre spektakle Zamojskiego Lata Teatralnego, a w czasie Mistrzostw Europy w piłce nożnej powstała strefa kibica - dodaje pani Małgorzata. - Bardzo mnie to cieszy. Wprawdzie nie będą to wydarzenia z takim rozmachem co kiedyś, to będzie się coś działo. To niezwykle ważne, bo miejsce budowane przez mieszkańców przez wiele lat powinno tętnić życiem. Nie można zapomnieć o ich wysiłku w tworzeniu tej przestrzeni.
Tekst M. Marchwianej pt. „Epidauros w Zamościu” można znaleźć na profilu projektu Miasto Archipelag w zakładce notatki.
Na biało czarnym zdjęciu widać budowę zamojskiego amfiteatru. W tle tablica „Przewodzi Partia”.
- Amfiteatr wybudowano jako jeden z wielu czynów społecznych w Zamościu - opowiada Małgorzata Marchwiana. - Organizowano je w różnych czasach w różnym nasileniu. Wszystko zależało od potrzeb, zakładu pracy, ale i daty. Apogeum czynów przypada na połowę lat 70 ubiegłego wieku, kiedy to przed 400-leciem Zamościa wszyscy byli postawieni na nogi i prowadzono bardzo dużo prac porządkowych.
Czyn społeczny
Dzięki czynom społecznym powstawały szkoły, przedszkola i żłobki, kina, zbudowano ulice, chodniki, parki i stadiony sportowe, zalewy wodne, ZOO.
Dworzec Północny PKS powstał w 22 dni. Ludzie kopali, grabili, sadzili kwiaty. Sam amfiteatr powstał w połowie lat 70. (chociaż kamień węgielny pod jego budowę wmurowano już w roku 1969). Wtedy zresztą ambicją każdego miasta wojewódzkiego było posiadanie takiego obiektu. Prace prowadzone głównie w ramach czynu społecznego ciągnęły się od wielu lat.
- Moja historia z amfiteatrem zaczęła się naprawdę kilka miesięcy temu. Muszę przyznać, że jako dziecko nie interesowałam się historią swojego miasta - przyznaje Marchwiana. - Teraz tego żałuję. Mój dziadek umarł gdy miałam 10 lat. Jako dziecko nie rozmawiałam z nim o tym, jak żyło się kiedyś. Szkoda, bo miałby na pewno dużo do powiedzenia.














Komentarze