Drzewka nie spodobały się urzędnikom, którzy kazali je tu posadzić. – Nie były zgodne z zamówieniem – wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. I dodaje, że miasto zamawiało ładne sadzonki, a te lipy były jakieś lipne, co zresztą już wcześniej zauważali przechodnie i pracownicy pobliskich budynków. Ci, którzy sadzili drzewka muszą się teraz postarać o ładniejsze sadzonki. Tak zdecydowało miasto, które za usunięte drzewka płacić nie zamierza.
Ul. Kołłątaja nie ma szczęścia do drzewek, a zła passa zaczęła się już 10 lat temu. Wtedy to usunięto stąd 11 jesionów, bo uznano, że stanowią „kolizyjny element przestrzenno-kompozycyjny wnętrza urbanistyczno-architektonicznego ul. Kołłątaja blokując powiązania widokowe”.
Kolejne drzewka nie przetrwały zbyt długo. Ostatnio miasto planowało tu posadzić lipy o koronach formowanych w prostopadłościany, ale na to nie zgodził się konserwator zabytków. W końcu stanęło na lipach, które postały kilkadziesiąt godzin.















Komentarze