Nad samodzielnym pisaniem pracy dyplomowej czuwa człowiek w postaci promotora oraz sztuczna inteligencja w postaci programu antyplagiatowego. Obecnie na polskich uczelniach dominują dwa systemy: Otwarty System Antyplagiatowy oraz plagiat.pl.
Postępowanie dyscyplinarne
Z tego pierwszego korzysta KUL. - Jeśli chodzi o tzw. systemy antyplagiatowe, to KUL zdecydował się na korzystanie z programu OSA, rekomendowanego przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Uniwersytet dysponuje tym systemem od 2013 roku - wyjaśnia Lidia Jaskóła, rzecznik prasowy KUL.
Co ważne, OSA nie ma „kompetencji”, aby uznać pracę za plagiat. System może jedynie pomóc promotorowi w ustaleniu, czy student pisał pracę samodzielnie, czy może zbyt intensywnie podpierał się publikacjami autorstwa kogoś innego.
- Jeśli zdarzy się tak, że treść pracy dyplomowej daje podstawy do podejrzeń o popełnienie plagiatu sprawa kierowana jest do rzecznika dyscyplinarnego, który prowadzi postępowanie wyjaśniające i decyduje o tym czy istnieją podstawy do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego - mówi Lidia Jaskóła. - Jeśli komisja dyscyplinarna uzna, że zarzucany czyn został popełniony orzeka jedną z kar dyscyplinarnych, przewidzianych przez przepisy prawa. Może być to kara bardzo dolegliwa - kilka lat temu w wyniku postępowania dyscyplinarnego w którym komisja dyscyplinarna uznała, że student popełnił zarzucany czyn została orzeczona kara dyscyplinarna wydalenia z uczelni - dodaje rzecznik.
Ryzyko jest duże
System antyplagiatowy plagiat.pl działa na UMCS od ponad 13 lat. W ciągu kilku ostatnich lat na uczelni zdarzyło się kilka incydentów, zwykle kończyło się na naganie bądź naganie z ostrzeżeniem.
System, z którego korzysta UMCS porównuje sprawdzaną pracę z bazą 400 tys. prac dyplomowych z lat 2003-2015. Po analizach program przedstawia raport, który pokazuje jaki procent pracy to tekst pożyczony.
- System antyplagiatowy powinien być tylko narzędziem wskazującym, gdzie są możliwe powtórzenia w pracy naukowej (które mogą być uznane za plagiat), zaś do promotora należy zadanie sprawdzenia pracy i wskazania faktycznych podobieństw - wyjaśnia Aneta Adamska, rzecznik prasowy UMCS.
Kwestie związane z pracami dyplomowymi reguluje ustawa o szkolnictwie wyższym:
*”W razie podejrzenia popełnienia przez studenta czynu polegającego na przypisaniu sobie autorstwa istotnego fragmentu lub innych elementów cudzego utworu rektor niezwłocznie poleca przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego”.
Kary za nadmierną „inspirację” nie swoimi publikacjami mogą rzeczywiście być bardzo dotkliwe:
*”Jeżeli w wyniku postępowania wyjaśniającego zebrany materiał potwierdza popełnienie czynu, o którym mowa w ust. 4, rektor wstrzymuje postępowanie o nadanie tytułu zawodowego do czasu wydania orzeczenia przez komisję dyscyplinarną oraz składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa”.
Od stycznia bieżącego roku program plagiat.pl działa również na Uniwersytecie Przyrodniczym i jak na razie nie wykryto przypadków plagiatowania. Warto jednak zauważyć, że prace studentów tej uczelni mają własną specyfikę.
- Prace dyplomowe wykonywane w Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie są w zdecydowanej większości oparte na projektach i badaniach własnych studentów, często z uwzględnieniem doświadczeń polowych prowadzonych przez wiele miesięcy - wyjaśnia Agnieszka Wasilak, kierownik biura promocji uczelni.
Magister historii za 2600 zł
Nieuczciwe korzystanie z czyjejś własności intelektualnej to jeden problem. Drugi to kupowanie prac.
Po wpisaniu frazy „pisanie prac dyplomowych” w wyszukiwarce internetowej wyskakuje mnóstwo stron, przez które można zamówić pracę: licencjacką, inżynierską, magisterską, a nawet doktorską.
Są tu i skromne anonse, jak i profesjonalnie przygotowane witryny. Niektóre „firmy” chwalą się fachowością oraz wykształceniem ekipy. Główny przedmiot działalności rzadko jednak podany jest wprost.
Zwykle można przeczytać, że chodzi o „pomoc w napisaniu pracy” lub „studenckie konsultacje”. Na jednej z takich stron znajdziemy nawet internetowy kalkulator, który po wpisaniu podstawowych informacji na temat pracy wylicza wartość zamówienia.
Za dziewięćdziesięciostronicową pracę magisterską z historii (w specjalności: historia PRL) zapłacimy 29,04 zł za stronę (ponad 2600 zł za całość).
Cena rośnie gdy chcemy, by praca została przygotowana szybciej. Jeśli termin obrony jest blisko, możemy zapłacić ponad dwa razy więcej i mieć gotowy tekst w ciągu 6-10 dni. Na tyle samo wyceniona została praca z socjologii o identycznej objętości.
Mniej liczą sobie osoby z drobnych ogłoszeń. Po krótkiej wymianie korespondencji możemy się dowiedzieć, że za przeciętnej objętości pracę z socjologii trzeba zapłacić ok. 2 tys. zł.
Praca dyplomowa? Żadna sztuka
Pani Monika (imię zmienione), absolwentka UMCS na drugim roku studiów zaczęła sobie dorabiać pisząc prace dyplomowe. - Najpierw robiłam korekty i formatowanie, później uznałam, że to w sumie proste i nie sztuka napisać taką pracę - przyznaje. - Stawka uzależniona jest od tego, jak praca ma być złożona i skomplikowana, zwykle jest to od 15 do 20 zł za stronę.
Dzisiaj pani Monika już nie działa w branży. - Kupowanie prac to oszustwo. Moje dorabianie sobie w ten sposób też uważam za nieetyczne, dlatego już tego nie robię. Przede wszystkim jednak winą obarczam osoby, które zlecają takie prace. Ja nie umiałabym sobie spojrzeć w lustro ze świadomością, że za moimi osiągnięciami stoi ktoś inny.
Naukowcy prowadzący seminaria na UMCS, podejrzewając studenta o niesamodzielne napisanie pracy mogą zwrócić się do wyższych instancji. Promotor może przekazać swoje podejrzenia dziekanowi, ten wysyła wniosek do prorektora ds. studenckich, prorektor zaś kieruje sprawę do rzecznika dyscyplinarnego. - Rzecznik ma 6 tygodni na rozpatrzenie sprawy, następuje albo umorzenie albo sprawa trafia do komisji dyscyplinarnej - wyjaśnia Aneta Adamska.
Ustawa przewiduje kary od upomnienia do wydalenia z uczelni. Również na KUL - jeśli okaże się, że praca została kupiona - może zostać wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Do tej pory katolicka uczelnia nie spotkała się z takim problemem. Zarówno w przypadku wyłapywania plagiatów, jak i przy pracach kupionych najlepszą barierę przed nieuczciwymi praktykami stanowi promotor.
- Kierownictwo naukowe promotora ma być także gwarancją samodzielnego przygotowywania pracy przez studenta - wyjaśnia Lidia Jaskóła. - Do pracy dyplomowej studenci składają dokument, w którym oświadczają, że pracę przygotowali samodzielnie. Bardzo ważne jest tutaj także systemowe podnoszenie świadomości studentów z zakresu przestrzegania prawa autorskiego oraz promowanie dobrych obyczajów akademickich.
Nad samodzielnym pisaniem pracy dyplomowej czuwa człowiek w postaci promotora oraz sztuczna inteligencja w postaci programu antyplagiatowego. Obecnie na polskich uczelniach dominują dwa systemy: Otwarty System Antyplagiatowy oraz plagiat.pl.














Komentarze