• Panie Andrzeju, rusza Ekstraklasa, zapinamy pasy?
– Obowiązkowo. Po udanych mistrzostwach Europy we Francji, które pokazały, że polska liga to liga, która potrafi przygotować piłkarzy do wielkiego turnieju, ma zawodników, jak Michał Pazdan czy Bartosz Kapustka, dających radę na międzynarodowej arenie, nie mam wątpliwości, że czeka nas wiele emocji i zobaczymy piłkę na naprawdę wysokim poziomie.
• Dwa miesiące przerwy w rozgrywkach wystarczyły, żeby ekipa nc+ wypoczęła przed nowym sezonem?
– Jak najbardziej. My jesteśmy akurat w komfortowej sytuacji, bo tak długiego wolnego, jak my, nie ma chyba żadna inna redakcja. Ostatnie dwa miesiące to była dla nas całkowita laba, wypoczywaliśmy sobie na wakacjach i na spokoju oglądaliśmy Euro. Zregenerowaliśmy siły, dziś jesteśmy zwarci i gotowi, z pełnymi akumulatorami przystępujemy do kolejnego sezonu.
• Pan Sławek także jest gotowy do boju?
– Pan Sławek zawsze prezentuje olimpijską formę, bez najmniejszego znaku zapytania. Zresztą z tego co wiem Pan Sławek odpoczywa i na ziemi, i w powietrzu, więc na pewno będzie najbardziej wypoczęty z nas wszystkich.
• Co piłkarscy kibice znajdą w ofercie nc+?
– Przede wszystkim zmieni się Liga Plus Ekstra. Po raz pierwszy wprowadziliśmy do studio publiczność i sami jesteśmy ciekawi, jak to wyjdzie, jakie będą reakcje, jak będziemy współgrać. Zmieni się też trochę formuła naszego programu. Tak jak do tej pory będzie półtorej godziny z gościem, ale później czeka nas jeszcze półgodzinna dogrywka. Czasem brakowało czasu i miejsca, żeby jakiś temat poruszyć, zostawał niedosyt, teraz już tego uczucia nie powinno być. Ale uspokajam: półtorej godziny, dogrywka i rozchodzimy się do domu. Karnych nie będziemy strzelać.
• Szykujecie jeszcze jakieś nowości, niespodzianki, Turbokozak w nowej odsłonie?
– Niespodzianki na pewno będą, ale gdybym powiedział już teraz, nie byłyby niespodziankami. W Turbokozaku będą nowe konkurencje, delikatne zmiany, żeby uatrakcyjnić formułę programu, będącego okrętem flagowym Ligi Plus Ekstra. Pierwszy odcinek Bartek Ignacik nagrał z Mateuszem Szwochem, ale nie będę zdradzał więcej szczegółów, zapraszam do oglądania.
• Jaki to może być sezon dla piłkarskiego kibica, którego apetyty względem rodzimego futbolu rozbudziły udane mistrzostwa Europy we Francji?
– Myślę, że to będzie sezon, w którym objawią się kolejni młodzi i utalentowani zawodnicy. Ja sam bardzo na to liczę i widzę kilku takich zawodników, którzy mogą urosnąć na tyle, żeby wzbogacić pierwszą reprezentację. Jestem przekonany, że Adam Nawałka będzie pełnymi rękoma czerpał z naszej ligi. Zresztą już we Francji było sporo naszych ligowców, a spodziewam się, że stale będą napływali nowi. Kto wie, może komuś uda się zaistnieć nawet w pierwszej jedenastce. Generalnie piłka w Polsce się rozwija, ale fala optymizmu nadejdzie tak naprawdę dopiero za kilka lat, gdy w końcu obfite owoce zaczną przynosić te wszystkie akademie piłkarskie, które tak prężnie działają w naszym kraju już dziś. Będziemy szli do przodu i w końcu do pięknych stadionów, które już mamy, dołączą kolejni utalentowani zawodnicy.
• Legia broni mistrzowskiego tytułu, ale Besnika Hasiego czeka niełatwe zadanie. Na tę chwilę dysponuje chyba nieco słabszym zespołem niż Stanisław Czerczesow w ubiegłym sezonie, a nie można wykluczyć przecież transferów Michała Pazdana, Nemanji Nikolicia czy Ondreja Dudy.
– Na razie tak naprawdę to Legia niewiele się zmieniła, bo odeszli tylko Artur Jędrzejczyk i Ariel Borysiuk, ale przyszedł Thibault Moulin, który moim zdaniem, będzie czołową postacią całej ligi. Pytanie, co się wydarzy jeśli chodzi o transfery. Czy zostanie Nikolić, jeśli jego transfer zostanie dopięty, jak Legia spożytkuje te pieniądze. Na pewno wszyscy konkurenci życzą Legii sukcesu w Europie, bo wtedy będzie się wykrwawiać. Musimy jednak pamiętać, że od tej mocnej Europy dzieli nas jeszcze pewien dystans, którego z dnia na dzień nie da się pokonać.
• Jeśli nie Legia to kto?
– Spodziewam się, że rywalizacja o złoto będzie bardzo wyrównana, a jako ten zespół, który może pokusić się o odebranie tytułu Legii, widzę Lechię Gdańsk. To zespół z olbrzymim potencjałem, który w dodatku nie gra w pucharach, więc będzie mógł skupić się wyłącznie na lidze. Sam jestem ciekawy, jak trener Piotr Nowak to poukłada, ale spodziewam się, ze Lecha zakręci się między pierwszym, a drugim miejscem. Mają wszystkie dane do tego, żeby powalczyć o tytuł. Do pucharów muszą w końcu awansować.
• Lech będzie w stanie podnieść się po klęsce, jaką był brak awansu do europejskich pucharów?
– Na razie pokazali się dobrej strony w meczu u Superpuchar, ale po jednym spotkaniu ciężko coś wyrokować. W Lechu zaszło mnóstwo zmian. Na tak newralgicznej pozycji jak środek obrony będą docierali się Maciej Wilusz i Lasse Nielsen. Nie odważę się już teraz wyrokować, jak to będzie wyglądało. Potrzebujemy przynajmniej kilku kolejek, żeby przekonać się, czy zatrybi.
• Póki co nie mieliśmy wielkich, transferowych hitów na krajowym podwórku. Jeśli w tych kategoriach możemy mówić o przejściu Rafała Wolskiego z Wisły do Lechii to znaczy, że najciekawsze jeszcze przed nami?
– Okienko transferowe jest otwarte do 31 sierpnia. Jak spojrzymy na zachód Europy to tam też wszystko dopiero się rozkręca. U nas po pierwszych kolejkach prezesi i trenerzy będą mieli pełny obraz, czego ich kluby jeszcze potrzebują. Poza tym można spodziewać się ofert liczonych w milionach euro za kilku liczących się graczy. A ci, co zarobią, będą wyciągać z sakiewki, żeby się wzmocnić i podkupić zawodników rywalom, wszystko będzie się napędzało i jestem pewien, że będziemy świadkami jeszcze kilku ciekawych transakcji.
• Jak w wielkim świecie odbierane jest całe zamieszanie wokół Górnika Łęczna?
– Nie podoba mi się pomysł z przeniesieniem meczów do Lublina. To sztuczne rozwiązanie. Nie mam przekonania, że zafunkcjonuje, czy ludzie z Lublina będą w aż takiej skali zainteresowani oglądaniem meczów Górnika Łęczna. Przecież odległość pomiędzy oboma miastami jest niewielka, 20 minut samochodem i można przyjechać na mecz ekstraklasy do Łęcznej. To w ogóle nie będzie łatwy sezon dla Górnika. Zespół nie został specjalnie wzmocniony. Jak patrzę na defensywę, jestem pełen obaw. Brakuje lidera, brakuje ludzi, którzy dawaliby gwarancję bezpieczeństwa z tyłu. Powinni szykować się kolejny nerwowy sezon.
• Górnik to dziś faworyt numer jeden do spadku?
– Z tymi kandydatami do spadku to różnie bywa. Pierwszy lepszy przykład: Korona w zeszłym sezonie. Wątpię, czy w Kielcach będą w stanie kolejny raz powalczyć z takim skutkiem, jak przed rokiem. Znów doznali dużych ubytków, odeszło pięciu kluczowych zawodników. Nie można się osłabiać w nieskończoność, bo kołdra w końcu okaże się za krótka. No, ale zobaczymy, co się wydarzy, gdy w końcu senegalski inwestor przejmie udziały w klubie, jaki będą mieli pomysł na zespół, jak będą go wzmacniali. Pytanie też, jak w ligę wejdą beniaminkowie. Przed rokiem Zagłębie miało świetne wejście, Termalika też kilka meczów wygrała, a teraz wszyscy patrzą na Arkę i Wisłę Płock. Te zespoły, które utrzymały się przed rokiem, liczą pewnie, że beniaminkowie będą od nich słabsi. Ale wcale nie musi tak być.
• Panie Andrzeju, rusza Ekstraklasa, zapinamy pasy?
– Obowiązkowo. Po udanych mistrzostwach Europy we Francji, które pokazały, że polska liga to liga, która potrafi przygotować piłkarzy do wielkiego turnieju, ma zawodników, jak Michał Pazdan czy Bartosz Kapustka, dających radę na międzynarodowej arenie, nie mam wątpliwości, że czeka nas wiele emocji i zobaczymy piłkę na naprawdę wysokim poziomie.













Komentarze