Co ciekawe, wśród niewielu macew, które przetrwały obie wojny światowe, znajduje się nagrobek jego praprababci. Nazywała się Sarah Chana Rosenberg, zmarła w 1902 r. Dan kilkukrotnie przyjeżdżał do Markuszowa, odwiedzając coraz bardziej zaniedbany cmentarz.
Cmentarzem zarządzała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie i przez wiele lat nie zostały przez nią podjęte jakiekolwiek prace porządkujące cmentarz. Od niedawna zarządza nim Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Ponad rok temu, Dan Oren odwiedził ponownie Markuszów, w rozmowie z lokalnym historykiem Sławomirem Łowczakiem poznał i ustalił kolejne szczegóły historyczne dotyczące markuszowskich Żydów, udało się mu również nawiązać współpracę z władzami gminnymi i wspólnie zaplanowano uporządkowanie cmentarza żydowskiego. Dan nawiązał współpracę z Matzevah Foundation z USA i Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Udało się zebrać grupkę woluntariuszy z wielu krajów i w połowie lipca ruszyły prace porządkowe, zakończone uroczystością rededykacji cmentarza, podczas której został odsłonięty pomnik upamiętniający markuszowskich Żydów postawiony przez Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.
Na ekumeniczną uroczystość przybyło wielu znakomitych gości: przedstawiciele ambasady USA w Warszawie, biskup Mieczysław Cisło, przedstawiciel biura naczelnego rabina Polski Yehoshua Ellis, Monika Krawczyk, dyrektor Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, Steven Reece, dyrektor Matzevah Foundation z USA, Teresa Klimowicz ze Stowarzyszenia Studnia Pamięci, goście z USA, Niemiec, Izraela a nawet z Japonii. Nie zabrakło także mieszkańców Markuszowa.
Biskup Mieczysław Cisło mówił na żydowskim cmentarzu w Markuszowie, że „takie miejsca należą do naszej wspólnej historii, kiedy na tej ziemi byliśmy współobywatelami i sąsiadami. Historia okrutnie obeszła się z tymi naszymi sąsiadami, którzy zostali skazani na całkowitą zagładę przez nazizm niemiecki. Dziesięciolecia powojenne nie sprzyjały tej pamięci. I dlatego teraz my w wolnej Polsce pochylamy się nad żydowskimi mogiłami przywracając pamięć i godność tego miejsca, które zostało w podwójny sposób podeptane: najpierw Holokaustem, a później zapomnieniem…” Uroczystość zakończyła wspólna modlitwa.
Co ciekawe, wśród niewielu macew, które przetrwały obie wojny światowe, znajduje się nagrobek jego praprababci. Nazywała się Sarah Chana Rosenberg, zmarła w 1902 r. Dan kilkukrotnie przyjeżdżał do Markuszowa, odwiedzając coraz bardziej zaniedbany cmentarz.
Cmentarzem zarządzała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie i przez wiele lat nie zostały przez nią podjęte jakiekolwiek prace porządkujące cmentarz. Od niedawna zarządza nim Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Ponad rok temu, Dan Oren odwiedził ponownie Markuszów, w rozmowie z lokalnym historykiem Sławomirem Łowczakiem poznał i ustalił kolejne szczegóły historyczne dotyczące markuszowskich Żydów, udało się mu również nawiązać współpracę z władzami gminnymi i wspólnie zaplanowano uporządkowanie cmentarza żydowskiego. Dan nawiązał współpracę z Matzevah Foundation z USA i Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Udało się zebrać grupkę woluntariuszy z wielu krajów i w połowie lipca ruszyły prace porządkowe, zakończone uroczystością rededykacji cmentarza, podczas której został odsłonięty pomnik upamiętniający markuszowskich Żydów postawiony przez Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.
Na ekumeniczną uroczystość przybyło wielu znakomitych gości: przedstawiciele ambasady USA w Warszawie, biskup Mieczysław Cisło, przedstawiciel biura naczelnego rabina Polski Yehoshua Ellis, Monika Krawczyk, dyrektor Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, Steven Reece, dyrektor Matzevah Foundation z USA, Teresa Klimowicz ze Stowarzyszenia Studnia Pamięci, goście z USA, Niemiec, Izraela a nawet z Japonii. Nie zabrakło także mieszkańców Markuszowa.
Biskup Mieczysław Cisło mówił na żydowskim cmentarzu w Markuszowie, że „takie miejsca należą do naszej wspólnej historii, kiedy na tej ziemi byliśmy współobywatelami i sąsiadami. Historia okrutnie obeszła się z tymi naszymi sąsiadami, którzy zostali skazani na całkowitą zagładę przez nazizm niemiecki. Dziesięciolecia powojenne nie sprzyjały tej pamięci. I dlatego teraz my w wolnej Polsce pochylamy się nad żydowskimi mogiłami przywracając pamięć i godność tego miejsca, które zostało w podwójny sposób podeptane: najpierw Holokaustem, a później zapomnieniem…” Uroczystość zakończyła wspólna modlitwa.
Co ciekawe, wśród niewielu macew, które przetrwały obie wojny światowe, znajduje się nagrobek jego praprababci. Nazywała się Sarah Chana Rosenberg, zmarła w 1902 r. Dan kilkukrotnie przyjeżdżał do Markuszowa, odwiedzając coraz bardziej zaniedbany cmentarz.
Cmentarzem zarządzała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie i przez wiele lat nie zostały przez nią podjęte jakiekolwiek prace porządkujące cmentarz. Od niedawna zarządza nim Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Ponad rok temu, Dan Oren odwiedził ponownie Markuszów, w rozmowie z lokalnym historykiem Sławomirem Łowczakiem poznał i ustalił kolejne szczegóły historyczne dotyczące markuszowskich Żydów, udało się mu również nawiązać współpracę z władzami gminnymi i wspólnie zaplanowano uporządkowanie cmentarza żydowskiego. Dan nawiązał współpracę z Matzevah Foundation z USA i Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Udało się zebrać grupkę woluntariuszy z wielu krajów i w połowie lipca ruszyły prace porządkowe, zakończone uroczystością rededykacji cmentarza, podczas której został odsłonięty pomnik upamiętniający markuszowskich Żydów postawiony przez Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.
Na ekumeniczną uroczystość przybyło wielu znakomitych gości: przedstawiciele ambasady USA w Warszawie, biskup Mieczysław Cisło, przedstawiciel biura naczelnego rabina Polski Yehoshua Ellis, Monika Krawczyk, dyrektor Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, Steven Reece, dyrektor Matzevah Foundation z USA, Teresa Klimowicz ze Stowarzyszenia Studnia Pamięci, goście z USA, Niemiec, Izraela a nawet z Japonii. Nie zabrakło także mieszkańców Markuszowa.
Biskup Mieczysław Cisło mówił na żydowskim cmentarzu w Markuszowie, że „takie miejsca należą do naszej wspólnej historii, kiedy na tej ziemi byliśmy współobywatelami i sąsiadami. Historia okrutnie obeszła się z tymi naszymi sąsiadami, którzy zostali skazani na całkowitą zagładę przez nazizm niemiecki. Dziesięciolecia powojenne nie sprzyjały tej pamięci. I dlatego teraz my w wolnej Polsce pochylamy się nad żydowskimi mogiłami przywracając pamięć i godność tego miejsca, które zostało w podwójny sposób podeptane: najpierw Holokaustem, a później zapomnieniem…” Uroczystość zakończyła wspólna modlitwa.
Co ciekawe, wśród niewielu macew, które przetrwały obie wojny światowe, znajduje się nagrobek jego praprababci. Nazywała się Sarah Chana Rosenberg, zmarła w 1902 r. Dan kilkukrotnie przyjeżdżał do Markuszowa, odwiedzając coraz bardziej zaniedbany cmentarz.
Cmentarzem zarządzała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie i przez wiele lat nie zostały przez nią podjęte jakiekolwiek prace porządkujące cmentarz. Od niedawna zarządza nim Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Ponad rok temu, Dan Oren odwiedził ponownie Markuszów, w rozmowie z lokalnym historykiem Sławomirem Łowczakiem poznał i ustalił kolejne szczegóły historyczne dotyczące markuszowskich Żydów, udało się mu również nawiązać współpracę z władzami gminnymi i wspólnie zaplanowano uporządkowanie cmentarza żydowskiego. Dan nawiązał współpracę z Matzevah Foundation z USA i Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Udało się zebrać grupkę woluntariuszy z wielu krajów i w połowie lipca ruszyły prace porządkowe, zakończone uroczystością rededykacji cmentarza, podczas której został odsłonięty pomnik upamiętniający markuszowskich Żydów postawiony przez Fundację Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego.
Na ekumeniczną uroczystość przybyło wielu znakomitych gości: przedstawiciele ambasady USA w Warszawie, biskup Mieczysław Cisło, przedstawiciel biura naczelnego rabina Polski Yehoshua Ellis, Monika Krawczyk, dyrektor Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, Steven Reece, dyrektor Matzevah Foundation z USA, Teresa Klimowicz ze Stowarzyszenia Studnia Pamięci, goście z USA, Niemiec, Izraela a nawet z Japonii. Nie zabrakło także mieszkańców Markuszowa.
Biskup Mieczysław Cisło mówił na żydowskim cmentarzu w Markuszowie, że „takie miejsca należą do naszej wspólnej historii, kiedy na tej ziemi byliśmy współobywatelami i sąsiadami. Historia okrutnie obeszła się z tymi naszymi sąsiadami, którzy zostali skazani na całkowitą zagładę przez nazizm niemiecki. Dziesięciolecia powojenne nie sprzyjały tej pamięci. I dlatego teraz my w wolnej Polsce pochylamy się nad żydowskimi mogiłami przywracając pamięć i godność tego miejsca, które zostało w podwójny sposób podeptane: najpierw Holokaustem, a później zapomnieniem…” Uroczystość zakończyła wspólna modlitwa.

Wielokulturowy Markuszów
Historia wielokulturowego Markuszowa w którym mieszkali obok siebie Polacy, Żydzi a nawet Tatarzy zaczęła się ok. 700 lat temu.
Najstarsza wzmianka dotycząca osadnictwa żydowskiego w Markuszowie pochodzi sprzed ok. 400 lat. Liczba Żydów w Markuszowie była początkowo niewielka. Ciekawostką znajdującą się w lubelskich księgach grodzkich pod datą 12 lipca 1638 roku jest wpis dotyczący pożaru w Markuszowie, w którym ławnicy Marcin Pluta i Wojciech Kemkowicz pod przysięgą oświadczają, że spłonęły 4 domy, w tym dom Żyda Zelmana. Trzydzieści lat później, w 1661 r., Żydzi stanowili 4 proc. mieszkańców. Kolejną ciekawostką we wspomnianych księgach grodzkich jest wpis związany z toczącą się wtedy wojną polsko-turecką z dnia 6 lipca 1675 roku obywateli miasta Markuszowa - Walentego Chlipacza i Macieja Pernala dotyczący rejestru szkód w mieście wyrządzonych przez chorągiew pułkownika Łosia. Obejmuje m.in. wzmianki o szkodach wyrządzonych u Żyda markuszowskiego Mendla na ogólną sumę 39 złp (uszkodzenia domu, kradzież części wyposażenia domu i artykułów spożywczych).
Jedna z kolejnych znacznie poważniejszych w skutkach spraw ujętych w lubelskich księgach grodzkich jest sprawa, w której Wojciech Reszka, Wojciech Opolski i Kazimierz Markowicz, mieszczanie markuszowscy, prezentują urzędowi ciało wójta markuszowskiego Łukasza Leszkowicza zabitego przez rzeźnika z Markuszowa Żyda Moszka 22 grudnia 1701 r.
– Jak widać, stosunki pomiędzy katolikami a Żydami w Markuszowie nie zawsze były modelowe, ale tego typu sprawy były raczej na marginesie i sąsiedztwo oraz wzajemne relacje były na ogół poprawne – mówi Sławomir Łowczak. – Dla przykładu można przytoczyć fakt, że w 1928 r. w całym powiecie puławskim do Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Odzieżowego należeli wyłącznie Żydzi. Wyjątkiem był Markuszów, gdzie do Związku należało też 5 katolików.
Dwóch sołtysów
W 1920 roku Żydzi stanowili w Markuszowie 54,2 proc. ogółu mieszkańców. W 1929 r. istniał w Markuszowie liczący 18 członków oddział syjonistycznej partii ortodoksów Mizrachi. Ciekawostką jest fakt, że Markuszów w okresie międzywojennym do 1936 roku wybierał dwóch równorzędnych sołtysów: jeden dla ludności chrześcijańskiej, drugi dla żydowskiej. Sołtysem chrześcijańskim był Ignacy Wojnowski, w latach 1933 - 1936 Aleksander Burek, w tym czasie sołtysem żydowskim był Gdala Szwarc. Mało tego, o poprawności stosunków polsko-żydowskich w Markuszowie świadczy fakt, że od 1936 r. sołtysem osady został Żyd Gdala Szwarc, a podsołtysem chrześcijanin Jan Durakiewicz. Wynikało to także z tego, że w tym czasie Żydów było po prostu więcej niż chrześcijan. Szacuje się, że w momencie wybuchu II wojny światowej stanowili już prawie 2/3 mieszkańców Markuszowa.
Tzw. nowy cmentarz żydowski w Markuszowie, założony został w pierwszej połowie XIX w. Wynikało to ze zmiany przepisów sanitarnych z czasów napoleońskich, które nakazywały przenoszenie cmentarzy poza centra miast, oraz ze znacznego wzrostu liczby mieszkańców pochodzenia żydowskiego.
Starszy, już nieistniejący obecnie cmentarz żydowski znajdował się przy dzisiejszej ulicy Strażackiej, w miejscu gdzie dziś znajduje się Straż Pożarna. Tu, gdzie dziś znajduje się Ośrodek Pomocy Społecznej stała kiedyś niewielka bożnica. Niedaleko od kościoła św. Ducha znajdowała się po drugiej stronie ul. Lubelskiej łaźnia rytualna, w miejscu gdzie znajduje się Bank Spółdzielczy stał wybudowany na początku lat 20. XX w Dom Modlitwy (Bejt Tefila). Budynek był podzielony na dwie części, osobną dla kobiet z wejściem od ul. Bóżniczej (obecnie Marka Sobieskiego) i osobną dla mężczyzn (z wejściem od ul. Lubelskiej). Dom Modlitwy został zbombardowany przez Niemców w 1939 r. Podobny los spotkał tego dnia większość budynków w centrum Markuszowa, wraz z cmentarzem. Dwa dni później, w niedzielę 10 września, Niemcy przeprowadzili kolejny lotniczy atak, niszcząc praktycznie wszystkie budynki Markuszowa. Po drugim nalocie, Markuszów płonął przez całą noc i następny dzień. Kiedy pożary zostały ugaszone, 15 września Markuszów został zajęty od strony Lublina przez wojska Wehrmachtu.

Likwidacja getta
Niemcy jeszcze w roku 1939 r., powołali Judenrat, a w maju 1941 r. w Markuszowie utworzono getto. Niespełna rok później rozpoczęto jego likwidację. W kwietniu 1942 r. ok. 500 starszych, chorych osób pochodzenia żydowskiego zostało wywiezionych do Sobiboru, część osób rozstrzeliwano również w Markuszowie, m.in. przy cmentarzu. Do markuszowskiego getta przesiedlono na ich miejsce słowackich Żydów. 9 maja 1942 r. wszystkich przebywających w Markuszowie Żydów wywieziono do obozu w Sobiborze. Wielu zginęło w drodze na stację. Część osób próbowała się ratować, usłyszawszy plotki o planowanej likwidacji getta i uciekli dzień wcześniej do okolicznych lasów w Borku pod Markuszowem lub w stronę lessowych wąwozów w pobliskich Bronicach.
Niemcy większość odnaleźli i zabili. Mężczyźni, którym udało się uciec, próbowali zorganizować ruch oporu, partyzantkę ale ostatecznie słabo uzbrojeni i nieliczni nie mieli szans z regularną armią i byli również stopniowo wyłapywali i w większości zginęli. Macewy z cmentarza były przez Niemców niszczone, rozbijane, używane jako budulec na drogi i z 2,5 tys. do dzisiejszych czasów przetrwało ich niewiele; według inwentaryzacji zachowało się 56 macew, 12 fragmentów innych macew, 89 przyziemi oraz co jest ewenementem zachowała się duża część oryginalnego ogrodzenia. Tylko niewielka cześć macew jest widoczna, pozostałe znajdują się pod ziemią.
W latach 70. XX w. z inicjatywy Wadi Gluzmana, ostatniego markuszowskiego Żyda, stolarza który przeżył wojnę i tu mieszkał, młodzież szkolna zasadziła drzewa, które dziś, po 40 latach - górują nad cmentarzem i z daleka wskazują jego lokalizację.
Macewa Sary Chany Rosenberg, praprababci Dana Orena okazała się nie jedyną związaną z jego rodziną, która przetrwała do naszych czasów. Obok, podczas prac porządkowych odkopano macewę z inskrypcjami upamiętniającymi jej ojca - Chaima Yaakova Kohena, który był ważną osobą w społeczności markuszowskich Żydów - był przewodniczącym sądu rabinackiego gminy Markuszów, zmarł w 1885 r., wraz z nim pochowany został Jehuda Arie, mąż Sary zmarły w 1911 r.
– Cmentarz jest częścią historii Markuszowa, jego mieszkańców, którzy tutaj się rodzili, dorastali, znali te same miejsca co my dzisiaj, tutaj razem żyli i tutaj także umierali – kończy Sławomir Łowczak. – Macewy markuszowskiego cmentarza opowiadają historie konkretnych osób, rodzin, historię wspólnej wielokulturowej małej ojczyzny.















Komentarze