Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lublin znów w filmie. Filmowcy: Jesteśmy zaskoczeni fantastycznym przyjęciem

Dzieli je wiele, łączy chęć walki z okupantem, a ich drogi splata przypadek: jedna okrada drugą, a trzecia pomaga tej okradzionej. Tak, paradoksalnie, rodzi się przyjaźń. O losach dziewczyn w czasach okupacji opowie nowy serial TVP 1 „Morowe panny”, do którego zdjęcia kręcone są teraz w Lublinie
Lublin znów w filmie. Filmowcy: Jesteśmy zaskoczeni fantastycznym przyjęciem

- Tworzymy taką szajkę temperamentów. Każda z nas jest zupełnie inna, pochodzi z innego środowiska - mówi Vanessa Aleksander, odtwórczyni roli Ewki.

- Ewka jest bardziej rozrywkowa i charakterna. Irka, wręcz przeciwnie, jest wychowana, z takiego dobrego domu - opowiada Marta Mazurek, serialowa Irka.

- Marysia jest dziewczyną z dobrego domu, żydowskiego pochodzenia, zawsze właściwie wszystko miała - zdradza Aleksandra Pisula, grająca Marysię.

Emocjonalne przeskoki

- W pierwszym odcinku ich losy toczą się osobno, ale pod koniec odcinka już cementują swoją przyjaźń na ekranie - streszcza Michał Kwieciński, producent serialu z Akson Studio. Panie spotykają się na skutek... kradzieży. - Jedna z naszych bohaterek okrada drugą, tamta ją goni, napotykają trzecią, która pomaga tej okradzionej. Początki nie zapowiadają żadnej przyjaźni, tylko raczej negatywne emocje między nimi.

- To ja byłam okradziona - mówi serialowa Marysia. Jakim cudem taki incydent mógł być zalążkiem przyjaźni? - To były czasy takich przeskoków emocjonalnych. Ludzie zakochiwali się w jeden dzień, brali śluby, zaczynali się przyjaźnić w jeden dzień. Wszystko naokoło było tak ulotne, że trzeba było brać garściami. A my szybko zaczynamy się przyjaźnić, bo sobie nawzajem pomagamy.

Sytuacja głównych bohaterek, gdy je poznajemy, jest dość przygnębiająca. Świat każdej z nich w pewnym sensie legł w gruzach.

- To są dziewczyny, które już przed rozpoczęciem serialu straciły swoje domy. Tak jak Żydówka, która jest córką fabrykanta z Łodzi i ucieka z Łodzi - opowiada Kwieciński. - Złodziejka traci swojego najbliższego przyjaciela i sponsora, a ta dziewczyna z uniwersytetu traci swojego narzeczonego. One emocjonalnie są porażone przez utratę najbliższych osób i stąd jest jakiś psychologiczny element chęci zemsty. To zaczyna działać powoli, ale jest możliwe tylko wtedy jak one działają w grupie, a nie samotnie, bo samotnie są za słabe na to działanie.

Wszystko jest obce

Siłę odnajdują działając w konspiracji. Co pcha je do takiego działania?

- Pewnego rodzaju niezgoda na tę sytuację - odpowiada serialowa Irka. - One są w takim wieku, że przed nimi jest całe życie, przed nimi jest wybór, jakieś małżeństwo, są na swojej drodze i nie zgadzają się na to, by ktoś inny wszedł z oficerskimi butami niemieckimi i po prostu przekreślił ich marzenia.
Przejście do czynu nie będzie łatwe dla pochodzącej z dobrego domu Irki. - W pewnym momencie stara się przekroczyć to swoje dobre wychowanie, jednak potrzebuje zaryzykować, potrzebuje też wyjść naprzód i walczyć - mówi Marta Mazurek. Także dla serialowej Marysi będzie to emocjonalny przeskok.
- Tych przeskoków było dosyć dużo - dodaje Ola Pisula. - Marysia zawsze wszystko miała i nagle po prostu jej świat odwraca się do góry nogami i nie wie właściwie co ma z tym wszystkim zrobić.

Postawiona w takiej, a nie innej sytuacji chyba po prostu potrzebuje czuć się potrzebna. Dla Marysi to jest bardzo ważne w sytuacji, w której nie ma wsparcia ze strony rodziny, bo rodzina jest w getcie, w zasadzie wszyscy dookoła są obcy, miasto jest obce, wszystko jest obce, inne niż dotychczas.

Niesamowita przygoda

- To nie jest tylko kino akcji, to jest też kino psychologiczne - podkreśla producent serialu. - Te kobiety mają swoje załamania, to nie są heroiny o siłach niespożytych, tylko jednak kruche kobiety, które chcą walczyć, być wolne i żyć w pięknym, wolnym kraju. W tym sensie jest to serial patriotyczny, ale patriotyzm tu nie jest nadużywany na pewno.

Teraz wszystkie te uczucia aktorki muszą w sobie odnaleźć na planie zdjęciowym.

- Ważna jest emocjonalność tych dziewczyn, że ta wojna się nagle pojawiła - mówi Marta. - Dla nas to jest sytuacja historyczna, ale dla nich to była wtedy codzienność, a te emocje, które nimi powodują... to jest coś niesamowitego, że one musiały przekraczać siebie. My staramy się to przeżywać jakby to było teraz.

- Jest to niesamowite doświadczenie - wtóruje jej Vanessa. - To jednocześnie oddawanie hołdu bohaterom. Ludziom, którzy przyczynili się do tego, że teraz chodzimy po ulicach wolni. To niesamowita przygoda.

- Można sobie wyobrazić jak to było w czasie wojny i na własnej skórze wręcz doświadczyć widoku, jak Niemcy chodzą po ulicach - przyznaje „Irka”. - Gdzieś to głębiej dotyka i staje się bardziej realne, mniej jest historią, przeczytaną w książce. Tak faktycznie się działo, to była czyjaś codzienność kiedyś.

Gwiazdy i eksperyment

Splotu codzienności własnej z powstańczą miała już okazję doświadczyć odtwórczyni roli Ewy, gdy uczyła się w warszawskim liceum im. Stefana Batorego.

- To jest szkoła, w której uczyli się powstańcy - mówi Vanessa Aleksander. - Wcześniej, oczywiście, kochałam swój kraj i nie podlegało to żadnej dyskusji, ale gdy chodziłam po tych samych korytarzach szkolnych i uczyłam się w tych samych salach, co Rudy, Alek i Zośka, to był dla mnie taki moment, że siadłam i powiedziałam, że gdyby taka sytuacja miała miejsce teraz, to nie zastanawiałabym się chwili, walczyłabym za swój kraj.

Kogo jeszcze, poza trzema młodziutkimi aktorkami, zobaczymy na ekranie?

- Danutę Stenkę, Michała Czarneckiego i cały szereg, w rolach epizodycznych, gwiazd - odpowiada Kwieciński. - Nowością absolutną jest to, że wszystkie role niemieckie są grane przez aktorów niemieckich. To są Niemcy, a nie polscy aktorzy, którzy udają Niemców. Wydało nam się, że może zróbmy taki eksperyment, zróbmy krok w stronę takiej prawdy ekranu. Zobaczymy, jak to wyjdzie. To jest zabieg ryzykowny może dla widza, bo będą musieli widzowie się trochę pomęczyć, żeby czytać napisy. Ale jeżeli chodzi o wymiar taki artystyczny, to wydaje mi się, że jest to coś ciekawego.

Fantastyczne przyjęcie

Ciekawi efektu muszą poczekać do 15 października, kiedy to TVP 1 ma wyemitować pierwszy odcinek „Morowych panien”, serialu przedstawianego nieraz jako żeński odpowiednik „Czasu honoru”.
Wtedy też przekonamy się, jak w roli okupowanej Warszawy wypadło lubelskie Stare Miasto.

- Tutaj mamy wszelkie sceny dziejące się na ulicach nieistniejącej już Warszawy - mówi Michał Rogalski, reżyser serialu. - W Warszawie to absolutnie niemożliwe do zrobienia obecnie. Na każdym kroku są plomby, na każdym kroku są reklamy, nowoczesne latarnie. Tutaj ten archaiczny klimat został w bardzo dobry, konstruktywny i dobrze działający sposób zachowany. Jesteśmy zaskoczeni fantastycznym przyjęciem oraz tym, że nikt się na nas nie denerwuje, że wieszamy starodawne szyldy na kamienicach. W Warszawie mieszkańcy są już zmęczeni ciągłym zrobieniem filmów wokół nich. Tutaj tego nie ma.

Ekipa filmowa będzie pracować w Lublinie w sumie przez 10 dni, m.in. na Żmigrodzie, gdzie na początku przyszłego tygodnia będą kręcone nocne ujęcia. Na lubelskich ulicach padną też strzały, będą eksplozje. - To wszystko Lublin zobaczy i usłyszy na pewno - obiecuje Kwieciński.

- Będziemy się panoszyć potwornie po różnych miejscach, co może utrudnić życie mieszkańcom - przyznaje reżyser. - Ale mam nadzieję, ze rezultaty będą na tyle satysfakcjonujące, że potem ci sami mieszkańcy będą czuli się dumni, że takie przedsięwzięcie zostało tu wykonane.

A już wkrótce „Volta”

23 sierpnia do Lublina zjechać ma ekipa Juliusza Machulskiego, którego komedię kryminalną „Volta” mamy zobaczyć na ekranach kin wiosną przyszłego roku. Opowieść ma się kręcić wokół „pewnego historycznego przedmiotu”.

- „Volta” będzie filmem o Lublinie tak, jak swego czasu „Vinci” był filmem o Krakowie - zapowiadał Juliusz Machulski. W jego nowej komedii Lublin nie będzie już udawać innego miasta, ale zagra sam siebie. W głównych rolach mamy zobaczyć Olgę Bołądź, Aleksandrę Domańską i Andrzeja Zielińskiego. Na krotko pojawią się też Tomasz Kot, Robert Więckiewicz i Marcin Dorociński, którzy wystąpić mają w retrospekcjach sięgających XIV wieku, wśród których będzie m.in. ślub Kazimierza Wielkiego, czy ucieczka Henryka Walezego z Polski.

Kręcenie filmu będzie się wiązać m.in. z czasowym zamknięciem dla ruchu skrzyżowania ul. Staszica z Radziwiłłowską, pl. Dworcowego, czy też ul. Zielonej.

Produkcja tej komedii będzie dofinansowana przez władze miasta (900 tys. zł). Film ma być jedną z atrakcji przyszłorocznego jubileuszu 700-lecia nadania praw miejskich Lublinowi.
Komedia Machulskiego to 25. film dofinansowany przez Ratusz w ramach Lubelskiego Funduszu Filmowego, który działa od roku 2009.

- Tworzymy taką szajkę temperamentów. Każda z nas jest zupełnie inna, pochodzi z innego środowiska - mówi Vanessa Aleksander, odtwórczyni roli Ewki.

- Ewka jest bardziej rozrywkowa i charakterna. Irka, wręcz przeciwnie, jest wychowana, z takiego dobrego domu - opowiada Marta Mazurek, serialowa Irka.

- Marysia jest dziewczyną z dobrego domu, żydowskiego pochodzenia, zawsze właściwie wszystko miała - zdradza Aleksandra Pisula, grająca Marysię.

Emocjonalne przeskoki

- W pierwszym odcinku ich losy toczą się osobno, ale pod koniec odcinka już cementują swoją przyjaźń na ekranie - streszcza Michał Kwieciński, producent serialu z Akson Studio. Panie spotykają się na skutek... kradzieży. - Jedna z naszych bohaterek okrada drugą, tamta ją goni, napotykają trzecią, która pomaga tej okradzionej. Początki nie zapowiadają żadnej przyjaźni, tylko raczej negatywne emocje między nimi.

- Tworzymy taką szajkę temperamentów. Każda z nas jest zupełnie inna, pochodzi z innego środowiska - mówi Vanessa Aleksander, odtwórczyni roli Ewki.

- Ewka jest bardziej rozrywkowa i charakterna. Irka, wręcz przeciwnie, jest wychowana, z takiego dobrego domu - opowiada Marta Mazurek, serialowa Irka.

- Marysia jest dziewczyną z dobrego domu, żydowskiego pochodzenia, zawsze właściwie wszystko miała - zdradza Aleksandra Pisula, grająca Marysię.

Emocjonalne przeskoki

- W pierwszym odcinku ich losy toczą się osobno, ale pod koniec odcinka już cementują swoją przyjaźń na ekranie - streszcza Michał Kwieciński, producent serialu z Akson Studio. Panie spotykają się na skutek... kradzieży. - Jedna z naszych bohaterek okrada drugą, tamta ją goni, napotykają trzecią, która pomaga tej okradzionej. Początki nie zapowiadają żadnej przyjaźni, tylko raczej negatywne emocje między nimi.

• W styczniu 2015 roku premierę kinową miał film Jacka Lusińskiego „Carte Blanche” inspirowany prawdziwą historią nauczyciela historii z VIII LO w Lublinie, który z obawy przed utratą pracy ukrywał przed otoczeniem, że traci wzrok. Scenariusz nie jest wiernym odtworzeniem tej opowieści, co autorzy często podkreślali. W główną rolę Kacpra wcielił się Andrzej Chyra, w obsadzie są też m.in. Arkadiusz Jakubik i Wojciech Pszoniak. Pierwowzór głównego bohatera, Maciej Białek, był konsultantem filmowców, wystąpił też w jednym z epizodów jako sąsiad mylącego klatkę schodową Kacpra. Zdjęcia kręcono w Lublinie, m.in. na Czwartku, Starym Mieście i w ruinach lubelskiej odlewni

• W październiku 2015 roku na ekrany kin weszła komedia Filipa Bajona „Panie Dulskie” będąca niejako dalszym ciągiem książki Gabrieli Zapolskiej.

Najcieplej przez widzów przyjęta została rola Krystyny Jandy, która wcieliła się w hipokryzyjną seniorkę rodu. Występują też Katarzyna Figura, Maja Ostaszewska, Sonia Bohosiewicz i Katarzyna Herman. Zdjęcia do filmu powstawały m.in. na lubelskim lotnisku, czy też na ul. Kościuszki

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama