Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Lublin: Firma sprzedana. Pracownicy bez pensji i nadziei

Obiecywano nam odprawy, a nie dostaliśmy nawet wynagrodzenia za ostatni miesiąc pracy. Czujemy się oszukani! – skarżą się byli pracownicy lubelskiego oddziału firmy Bezpieczny List, którą na początku sierpnia InPost sprzedał innej spółce
Lublin: Firma sprzedana. Pracownicy bez pensji i nadziei
InPost zakończył działalność związaną dostarczaniem tradycyjnych listów. Dotychczasowi pracownicy przeszli do innej spółki, a ta wielu z nich zwolniła, fot. archiwum

Firma Bezpieczny List do niedawna zajmowała się dostarczaniem przesyłek listowych jako jednostka zależna InPostu. 8 sierpnia została jednak sprzedana warszawskiej spółce Tenes One. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie, przyczyną zawarcia takiej umowy jest zakończenie przez InPost działalności związanej z dostarczaniem tradycyjnych listów.

W piątek w siedzibie lubelskiego oddziału firmy Bezpieczny List przy ul. Ślusarskiej spotkaliśmy się z jej pracownikami. Jak relacjonują, 25 lipca część z ich dostała wypowiedzenia w związku z zapowiadaną restrukturyzacją. Nie dostały ich osoby, które są w okresie chronionym, były na zwolnieniach lekarskich lub urlopach.

– Obiecano nam odprawy, w zależności od stażu pracy niektórym miesięczne, niektórym trzymiesięczne. Tymczasem nie dostaliśmy nawet wynagrodzeń za lipiec. Nie wiemy, czy w ogóle je dostaniemy – skarży się pani Mariola, była pracownica Bezpiecznego Listu, która poinformowała nas o sprawie. – Wypłaty powinniśmy dostać już 10 sierpnia, czyli w ubiegłą środę. W krakowskiej centrali InPostu, który jeszcze do niedawna był właścicielem naszej firmy, za każdym razem nas zbywają albo w ogóle nie odbierają telefonów i nie odpisują na nasze e-maile.

– Nie wiemy, co z nami będzie. Osoby, które dostały wypowiedzenia, nie mają żadnych dokumentów, m.in. świadectw pracy. Przez to nie możemy nawet zarejestrować się w urzędzie pracy jako bezrobotni. Jesteśmy zawieszeni w próżni – podkreśla pan Zenon, były pracownik Bezpiecznego Listu.

– Już w tym momencie zalegam z opłatami. Kompletnie nie wiem, na czym stoję. Osoby, które nie dostały wypowiedzeń, nie wiedzą, czy mają przychodzić do pracy czy nie. Może się przecież okazać, że firma oskarży ich o porzucenie pracy. To jakiś absurd! – denerwuje się pan Zdzisław, również były pracownik Bezpiecznego Listu.

Kierownik lubelskiego oddziału Roman Murawski nie chciał z nami rozmawiać. – Nie jestem upoważniony do komentowania tej sprawy – uciął Murawski i odesłał nas do rzecznika InPostu.

– Firma Bezpieczny List nie jest już częścią InPostu. Proszę skontaktować się z nowym właścicielem – powiedział nam z kolei Wojciech Kądziołka, rzecznik InPostu.

W Internecie można znaleźć jedynie adres spółki Tenes One, która mieści się przy ul. Domaniewskiej 47/10 w Warszawie oraz nazwisko jej prezesa. Nie ma żadnego kontaktu telefonicznego ani adresu e-mail.

Sprawą pracowników zainteresowaliśmy inspekcję pracy. – Musimy znać wszystkie szczegóły dotyczące tej sprawy. Pracownicy mogą złożyć do nas indywidualne wnioski – mówi Włodzimierz Biaduń, okręgowy inspektor pracy w Lublinie. – Pomożemy też pracownikom w napisaniu pozwu sądowego, jeśli będzie taka potrzeba. Niezależnie od postępowania sądowego, możemy wszcząć własne postępowanie kontrolne.

Czy tak się stanie, to w piątek nie było jeszcze wiadome.

Firma Bezpieczny List do niedawna zajmowała się dostarczaniem przesyłek listowych jako jednostka zależna InPostu. 8 sierpnia została jednak sprzedana warszawskiej spółce Tenes One. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie, przyczyną zawarcia takiej umowy jest zakończenie przez InPost działalności związanej z dostarczaniem tradycyjnych listów.

W piątek w siedzibie lubelskiego oddziału firmy Bezpieczny List przy ul. Ślusarskiej spotkaliśmy się z jej pracownikami. Jak relacjonują, 25 lipca część z ich dostała wypowiedzenia w związku z zapowiadaną restrukturyzacją. Nie dostały ich osoby, które są w okresie chronionym, były na zwolnieniach lekarskich lub urlopach.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama