Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dał mu pracę i dach nad głową. Pobity gospodarz nie przeżył

W październiku można się spodziewać finału procesu w sprawie brutalnej zbrodni w Łukowie. 34-letni Mariusz N. miał pobić kolegę, który dał mu pracę i dach nad głową. Mężczyzna zmarł.
Dał mu pracę i dach nad głową. Pobity gospodarz nie przeżył

Do bijatyki doszło w październiku 2014 r. Wcześniej Mariusz N. wyszedł z więzienia. Zamieszkał u swojego kolegi Marka W. Obaj mieli na koncie konflikty z prawem. Marek W. dał 34-latkowi schronienie i zatrudnił przy układaniu kostki brukowej. Feralnego dnia panowie wyszli do pracy razem ze znajomym, Grzegorzem P. Od rana pili alkohol.

– Przed pracą wypiłem 5–6 piw – wspominał podczas jednej z rozpraw Grzegorz P. – W pracy też piłem, ale mniej. Później poszliśmy pod sklep „Jagoda”. To było kolejne 5 piw. Poszliśmy do Marka W. Piliśmy tam wódkę. Jakieś dwa litry na trzech.

W domu przy ul. Warszawskiej doszło do awantury. Panowie pokłócili się o pieniądze. Z akt sprawy wynika, że Mariusz N. dostał 100 zł, a jego kolega 200. Kiedy 34-latek się o tym dowiedział, wpadł we wściekłość. Rzucił się na Marka W. z pięściami. Ten, kompletnie pijany, nie mógł się bronić. Bicie trwało kilka minut, ale już po godzinie Mariusz N. ponownie zaatakował gospodarza.

– Jakby dostał białej gorączki. Marek siedział na fotelu. Miał opuchniętą twarz. Wyglądał strasznie – relacjonował Grzegorz P., który miał potem przenieść rannego na materac.

W międzyczasie Mariusz N. zabrał z portfela gospodarza 130 zł. Wziął również srebrny łańcuszek. Obaj zostawili rannego mężczyznę. Następnego dnia Grzegorz P. wrócił do domu przy ul. Warszawskiej. W pokoju na piętrze leżał zakrwawiony Marek W. Ledwo oddychał. Uciekając z domu, Grzegorz P. trafił na rodzinę gospodarza, która wezwała pogotowie.

Zarówno on, jak i Mariusz N. szybko wpadli w ręce policji. Mundurowi zatrzymali ich, kiedy szli do lombardu ze skradzionym łańcuszkiem. Sprawcy pobicia grozi do 12 lat więzienia.

Sprawą Mariusza N. zajmuje się Sąd Okręgowy w Lublinie. Nie jest wykluczone, że zmieni kwalifikację czynu zarzucanego 34-latkowi. W sprawie do przesłuchania pozostał jeszcze jeden świadek. Wczoraj powinien zostać przesłuchany, ale nie stawił się przed sądem.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama