Pod koniec XVIII w. Czartoryscy, jak mało który ród szlachecki, zwracali szczególną uwagę na stan zdrowia - swój i najbliższej rodziny. Dbali o to, żeby na dworze stale byli obecni lekarze. Najczęściej byli to cudzoziemcy.
Czartoryscy wychodzili z założenia, że najlepszą karierą dla syna jest albo armia albo kościół.
– Architekt czy medyk to zawody, które nie cieszyły się uznaniem w ich oczach, dlatego posiłkowali się medykami z zagranicy – mówi Robert Och, znany puławski historyk. – Najlepsze szkoły medyczne były wówczas w Niemczech i Holandii, a największym poważaniem cieszyły się szkoły prowadzone przez protestantów, bo główny nacisk kładziono w nich na praktykę, a nie teorię.
Z Wiednia do Puław
Czartoryscy zatrudniali lekarzy jeszcze na dworze w Warszawie. W Puławach było podobnie. Z tą różnicą, że opieką zdrowotną otoczyli nie tylko siebie i swoich najbliższych. Na opiekę mogli liczyć także chłopi pracujący ich dobrach.
Na puławskim dworze zatrudniali kilku lekarzu. Wśród nich był właśnie m.in. Karol Khittl, Czech z pochodzenia. Urodził się w 1758 r. w Mlada Boleslav. Studiował w Wiedniu, gdzie uzyskał dyplom chirurga i akuszera. Po studiach, do Polski ściągnął go brat, który już wcześniej osiedlił się tutaj.
– Khittl był przystojnym mężczyzną – opowiada Robert Och. – Podobał się kobietom, które chętnie powierzały mu swoje sprawy zdrowotne, polecały go sobie. Nic dziwnego, że stawał się coraz bardziej popularny, w końcu objął funkcję lekarza księżnej Aleksandry Ogińskiej. W międzyczasie skończył kolejne studia w Halle, gdzie otrzymał tytuł doktora medycyny i chirurgii.
Ogińska była spokrewniona z Czartoryskimi, dlatego po jej śmierci czeski lekarz trafił do Puław.
W tym czasie najbardziej zaufanym lekarzem na dworze Czartoryskich był Karol Goltz. Młody Khittl okazał się zdolnym medykiem i bardzo szybko stał się drugim – po Goltzu - lekarzem na dworze. Drugi był także za liście płac. Goltz zarabiał rocznie 5,8 tys. zł. Khittl musiał się zadowolić kwotą 3,6 tys. zł. Trzeci na liście płac - dentysta - miał pensję w wysokości 2,7 tys. zł.
Khittl miał jednak wielkie ambicje. Oprócz comiesięcznej pensji Czartoryscy przekazali mu również okazały dom z ogrodem.
Pod koniec XVIII w. Czartoryscy, jak mało który ród szlachecki, zwracali szczególną uwagę na stan zdrowia - swój i najbliższej rodziny. Dbali o to, żeby na dworze stale byli obecni lekarze. Najczęściej byli to cudzoziemcy.
Czartoryscy wychodzili z założenia, że najlepszą karierą dla syna jest albo armia albo kościół.
– Architekt czy medyk to zawody, które nie cieszyły się uznaniem w ich oczach, dlatego posiłkowali się medykami z zagranicy – mówi Robert Och, znany puławski historyk. – Najlepsze szkoły medyczne były wówczas w Niemczech i Holandii, a największym poważaniem cieszyły się szkoły prowadzone przez protestantów, bo główny nacisk kładziono w nich na praktykę, a nie teorię.
Z Wiednia do Puław
Czartoryscy zatrudniali lekarzy jeszcze na dworze w Warszawie. W Puławach było podobnie. Z tą różnicą, że opieką zdrowotną otoczyli nie tylko siebie i swoich najbliższych. Na opiekę mogli liczyć także chłopi pracujący ich dobrach.

Lazaret w oranżerii
Kazimierz Adam Czartoryski był propagatorem budowy lazaretów. Były to placówki pośrednie między szpitalem a domem opieki społecznej. Prawą ręką księcia w ich powstawaniu był właśnie Khittl. W 1805 r. rozpoczęto budowę lazaretu. Rok później szpital już działał. Na wyposażeniu było „27 łóżek, 60 koszul i 34 szlafmyc”. Formalnie lazaret był przeznaczony dla służby i chłopów.
W 1809 r. puławski lazaret stanął przez dużym wyzwaniem. Do Puław dotarła armia ks. Poniatowskiego, która wracała po bitwie z Austriakami pod Sandomierzem. Mieli kilkudziesięciu rannych, których umieszczono w lazarecie. Ponieważ było ciasno, księżna Izabella przeznaczyła dla rannych również oranżerię.
– Doktor Khittl stanął na wysokości zadania – mówi Robert Och. – Zmarło jedynie dwóch żołnierzy. W dowód uznania dla lekarza, Poniatowski odznaczył go złotym krzyżem wojskowym.

Apteka i awans
Czartoryscy z czasem założyli w jednym z domów aptekę. Obok hodowano zioła, które wykorzystywano do produkcji leków. Płacili pensję aptekarzowi i fundowali leki najbiedniejszym.
W 1810 r. Khittl został ostatecznie pierwszym medykiem dworu, ponieważ Goltz wyjechał do Sieniawy. Jemu też podlegała cała opieka zdrowotna; do jego obowiązków - oprócz leczenia chorych - należało towarzyszenie księżnej Izebelii w podróżach do różnych miejsc, ona sama cierpiała na reumatyzm i jeździła często „do wód”. Ulubione były Cieplice, polecane przez Khittla. Oprócz tego wyjeżdżali w okolice Nałęczowa. W 1816 r. dr Khittl i bracia Lesslowie (nadworni muzycy) odkryli źródła mineralne w Wólce Profeckiej.
W czasie jednej z podróży do Cieplic księżna Izabella w mijanej wsi zwróciła uwagę na starego, wychudzonego mężczyznę. Stał owinięty w szlafrok. Wyglądał na bardzo chorego. Jak się później okazało, był to miejscowy proboszcz. Na polecenie księżnej zajął się nim Khittl. Przepisał leki i na polecenie Czrtoryskiej dyskretnie wsunął mu pieniądze przeznaczone na leki.
Literatura, sztuka i pieniądze
– W Puławach był znanym i cenionym lekarzem oraz chirurgiem – dodaje Robert Och. – Połączenie chirurgii z wiedzą ogólnomedyczną świadczyło wówczas o jego zdolnościach. Z zachowanych dokumentów wynika, że jako chirurg miał „pewną i precyzyjną rękę”.
Khittl interesował się nie tylko medycyną (w swojej bibliotece miał ponad 1000 książek z tej dziedziny). Pasjonował się także literaturą, filozofią i sztuką. Był również bogaty. Po śmierci, jego majątek wyceniono na ok. 500 tys. zł. Był to ogromna suma. Doktor miał tez smykałkę do interesów. Pożyczał pieniądze na procent. Kiedy zmarł, nie było wiadomo do końca, komu i ile pożyczył i czy wszyscy spłacili swój dług.
Po śmierci Khittla, jego dom odziedziczyła żona Marianna. Żyła również z odsetek od kwoty, która zmarły mąż zdeponował w banku. Pozostałym członkom rodziny zapisał swoją bibliotekę oraz rzeczy osobiste. W testamencie znalazły się również zapisy na cele charytatywne: 5 tys. zł na utrzymanie szkoły we Włostowicach (oraz nagrody dla najzdolniejszych uczniów wywodzących się z rodzin chłopskich i rzemieślniczych) oraz 37 tys. zł na wspieranie opieki zdrowotnej. Do końca nie jest wiadomo, co się stało z resztą jego majątku. Nie ma też pewności, gdzie został pochowany lekarz z Czech. Najprawdopodobniej jego zwłoki są w podziemiach włostowickiego kościoła lub został pochowany na przykościelnym cmentarzu.
















Komentarze