Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Powstał w 10. rocznicę odzyskania niepodległości. Na tropie obelisku w Baranowie

Powstał w 10. rocznicę odzyskania niepodległości. Na tropie obelisku w Baranowie

Przed kościołem w Baranowie znajduje się granitowy obelisk, którego historia rozpoczęła się w 1928 r. – w dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości. Pomnik przetrwał zawieruchy wojenne, dopiero w PRL-u został zniszczony. Ale przetrwał i dziś przypomina najwspanialsze karty naszej historii.

Losy baranowskiego obelisku śledził Robert Och, znany historyk i regionalista.

– W przeddzień święta niepodległości – po nabożeństwie – przed kościołem w Baranowie posadzono dąb niepodległości – mówi Robert Och. – Obok niego ustawiono niewielki kamień z napisem upamiętniającym 10. rocznicę odzyskania niepodległości i podpisano „dziatwa z Woli Czołnowskiej”. Skąd ta nazwa? To właśnie w tej miejscowości mieścił się wtedy ówczesny urząd gminy.

W 10. rocznicę wizyty marszałka

Wkrótce jednak narodził się pomysł na bardziej okazały pomnik. Pomysłodawcami byli najprawdopodobniej Leonard Kryk, wówczas dyrektor szkoły w Baranowie oraz miejscowy proboszcz.

Przez dwa lata trwała zbiórka pieniędzy na nowy pomnik. Udało się. W 1930 r. – dokładnie dziesięć lat po pamiętnej Bitwie Warszawskiej odbyło się jego odsłonięcie. Dla mieszkańców Baranowa była to podwójna okazja: w 1930 r. mijało też 10 lat od wizyty marszałka Piłsudskiego w Baranowie.

Uroczystości miały miejsce 30 listopada. Pierwotny obelisk kamienny został wbudowany w podstawę nowego pomnika. Na nim umieszczono nazwiska mieszkańców gminy Baranów, którzy zginęli w 1920 r.

W maju 1935 r. – po śmierci Piłsudskiego – odbyły się od pomnikiem uroczystości patriotyczne, a pomnik od tej pory nazywany był pomnikiem Piłsudskiego. Wtedy też – w górną część pomnika – wmurowano tabliczkę z brązu przypominającą o Piłsudskim i umieszczono wizerunek marszałka w formie medalionu.

W latach 30. wokół pomnika zamontowano płotek, posadzono kwiaty, stanęły też ławki, a sam pomnik i otoczenie służył jako skwer.

Przywracanie pamięci

– Pomnik - o dziwo - przetrwał wojnę – dodaje Robert Och. – Po wojnie, kiedy władza ludowa była w sojuszu z ZSRR, pomnik poświęcony Bitwie Warszawskiej i Piłsudskiemu nie miał szans na przetrwanie.

Tak też się stało. Wkrótce „w bliżej nieznanych okolicznościach, nieznani sprawcy” wyrwali obydwie tabliczki z pomnika: mniejszą upamiętniającą pobyt marszałka w Baranowie i większą, z nazwiskami poległym w bitwie z 1920 r.

Sam pomnik przez lata stał zapomniany, zarastał krzakami, ale jak się okazało mieszkańcy gminy nie do końca o nim zapomnieli. W latach 80. ub. w. jeszcze przed powstaniem Solidarności, ktoś z okazji 11 listopada namalował na pomniku orła z koroną. W latach 90. z inicjatywy Jana Niedbalskiego, ówczesnego wójta uporządkowano teren wokół pomnika, naprawiono ławeczki, otynkowano pomnik. Niestety, nie udało się przywrócić pamiątkowych tablic.

Zaginęły bez wieści. Na trop jednej z nich wpadł jednak Mikołaj Spóz, puławski historyk.
– Zadzwonił do niego jeden z urzędników – wyjaśnia Robert Och. – Poprosił pana Mikołaja o spotkanie w starostwie. Powiedział, żeby wziął ze sobą aparat.

Kiedy doszło do spotkania, urzędnik odsunął szafę i pokazał Mikołajowi Spózowi dwie tabliczki: małą z nazwiskami oraz drugą, prostokątną z brązu. Nie chciał powiedzieć skąd je ma. Historyk wymierzył tablice i zrobił im zdjęcia, po czym tablice wróciły za szafę.

Od tego czasu Mikołaj Spóz próbował dociec, skąd były te tablice. Wkrótce znalazł miejsce dla pierwszej z nich. Okazało się, że to tablica z Wierzchoniowa, która kiedyś zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Była to tablica z nazwiskami poległych w 1920 r. Niedługo później Spóz dotarł i do Baranowa. Wymiary tabliczki idealnie pasowały do wnęki na obelisku. Obie tabliczki trafiły z powrotem na swoje miejsce.

Zasłużony nauczyciel

Być może baranowski pomnik nigdy nie powstałby, gdyby nie upór i determinacja Leonarda Kryka, którego życiorys jest wzorem patriotyzmu. Urodził się w 1892 r. w Szczebrzeszynie. Ukończył prywatne seminarium nauczycielskie. Nie dostał jednak pracy, gdyż dyplom ukończenia tej szkoły uniemożliwiał zatrudnienie w szkołach rządowych. Kryk wrócił do rodziców i do wybuchu I wojny światowej mieszkał razem z nimi. W 1915 r. zgłosił się na ochotnika do Legionów, służył w nich przez dwa lata. Potem wrócił znów do Szczebrzeszyna i pracował w szkole jako nauczyciel do 1918 r.

Wtedy też został powołany do wojska, ale po kilku tygodniach został zwolniony. Powodem było odwołanie od tej decyzji ministra oświaty, który prawdopodobnie wolał Leonarda Kryka jako nauczyciela, a nie żołnierza. Były legionista pracował m.in. w szkole w Poturzynie. 1 września 1924 r. został kierownikiem szkoły powszechnej w Baranowie i z tą miejscowością związał się prawie na całe życie. Tu się ożenił. W Baranowie urodziła się też dwójka jego dzieci: córka Aldona (po wojnie została stomatologiem i wyjechała do Gdańska) oraz syn Zbigniew (jako inżynier pracował w gdańskiej stoczni).

W sierpniu 1939 r. Kryk został zmobilizowany. Walczył u boku Kleeberga, został ranny pod Kockiem i trafił do niewoli. W oflagu niedaleko Gdańska spędził całą wojnę – do 1945 r. Wrócił do Baranowa do pracy na dawne stanowisko dyrektora szkoły. W oświacie przepracował ponad 40 lat – do 1965 r.

– To był bardzo dobry organizator – podkreśla Robert Och. – Najpierw jako dyrektor zabiegał o utworzenie w Baranowie siedmioklasowej, zamiast czteroklasowej szkoły. I udało mu się. Potem starał się o pieniądze na budowę nowego budynku szkolnego. I też dopiął swego.

W 1937 r. powstała nowa szkoła zbudowana ze składek. Najwięcej pieniędzy komitet budowy zebrał jednak z wycięcia i sprzedaży gminnego lasu. Zanim powstała nowa szkoła, uczniowie musieli gnieździć się w ciasnej klasie, a niektóre lekcje odbywały się w wynajętych pokojach, często były to chałupy dość daleko oddalone od szkoły.

Kryk dbał nie tylko o wygląd szkoły, ale wprowadził w niej także wiele udogodnień. W budynku zainstalowano radio głośnikowe, co wówczas było rzadko spotykane. W szkole był także telefon. Uczniowie baranowskiej szkoły byli świadkami wielu patriotycznych uroczystości szkolnych, uczęszczali na naukę esperanto, prężnie działało harcerstwo.

W 1965 r. Leonard Kryk odszedł na emeryturę i opuścił Baranów. Zamieszkał u dzieci w Gdańsku. Zmarł w 1967 r. Został pochowany na cmentarzu przy Katedrze Oliwskiej.

Przed kościołem w Baranowie znajduje się granitowy obelisk, którego historia rozpoczęła się w 1928 r. – w dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości. Pomnik przetrwał zawieruchy wojenne, dopiero w PRL-u został zniszczony. Ale przetrwał i dziś przypomina najwspanialsze karty naszej historii.

Losy baranowskiego obelisku śledził Robert Och, znany historyk i regionalista.

– W przeddzień święta niepodległości – po nabożeństwie – przed kościołem w Baranowie posadzono dąb niepodległości – mówi Robert Och. – Obok niego ustawiono niewielki kamień z napisem upamiętniającym 10. rocznicę odzyskania niepodległości i podpisano „dziatwa z Woli Czołnowskiej”. Skąd ta nazwa? To właśnie w tej miejscowości mieścił się wtedy ówczesny urząd gminy.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama