O tym, że puławianie płacą zbyt wysoką cenę za ciepło, przekonuje zajmujący się na co dzień energetyką Rafał Nowak. W swoich artykułach publikowanych w Internecie udowadnia, że zarządcy zasobów lokalowych, takich jak PSM i inne spółdzielnie, popełniają błąd.
– Zamawiają zbyt dużo ciepła opierając się na wyliczeniach pokazujących maksymalne wartości dla danego budynku. Sam się o tym przekonałem, gdy zobaczyłem rozliczenie dla wieżowca, w którym mieszkam. W ostatnim sezonie grzewczym ten budynek zużył 40 procent zamówionej mocy. To znaczy, że ilość zamówionego ciepła była zawyżona i obawiam się, że taka sytuacja ma miejsce w całym mieście – mówi specjalista do spraw energetyki, który zachęca mieszkańców do sprawdzania dokumentów.
– Każdy właściciel mieszkania może poprosić o rozliczenie dla budynku, żeby przekonać się, jak to wygląda w praktyce. Od 17 lutego ruszamy z punktem konsultacyjnym (w biurze poseł Gabrieli Masłowskiej przy ul. Wojska Polskiego 7A – red.), gdzie będziemy pomagać ludziom to weryfikować – dodaje.
Z takimi argumentami nie zgadza się prezes Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Obniżenie ilości dostarczanego ciepła do budynków to nie jest rozwiązanie. Przypominam, że opieramy się na obliczeniach, które wykonali dla nas eksperci z Politechniki Lubelskiej. Mamy dokumenty na każdy budynek, który przeszedł termomodernizację. A jeśli obniżylibyśmy tę moc, na ścianach szybko mógłby pojawić się grzyb, a koszty dogrzania wychłodzonego bloku są znacznie wyższe od utrzymywania stałej, optymalnej temperatury – komentuje Wacław Strzelec.
Obniżanie mocy odradza także Ryszard Jabłoński, prezes Okręgowego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Puławach. – Zmniejszenie mocy będzie oznaczać obniżenie przepływu ciepłej wody, co doprowadzi do tego, że nie będziemy w stanie utrzymać normatywnego poziomu ciepła w budynku. Poza tym taki ruch może doprowadzić do problemów z siecią hydrauliczną, czyli braku wody w niektórych pionach. Pamiętajmy także o tym, że po termomodernizacji bloków, poziom zamówionej dla nich mocy został już obniżony nawet o 30-40 procent – zaznacza szef miejskiej spółki.
Jednak zdaniem Rafała Nowaka kolejne obniżenie zamówionej mocy niczego nie zepsuje. – Ja nie podważam audytu, ale uważam, że należy go inaczej interpretować. Przecież podane wartości mówią o mocy maksymalnej dla temperatury minus 20 stopni Celsjusza. To znaczy, że tę moc można bezpiecznie obniżyć – argumentuje mieszkaniec, który podpiera się danymi otrzymanymi z Urzędu Regulacji Energetyki.
– To nieprawda. Obniżenie mocy doprowadzi nie tylko do tego, że nie utrzymamy optymalnej temperatury przy minus 20 stopniach, ale nie zrobimy tego także przy zerze, czy kilku stopniach na plusie – przekonuje Jabłoński.
Szef OPEC mimo to zapewnia, że każdy odbiorca ciepła (właściciel domu, spółdzielnia mieszkaniowa itd.) raz w roku ma prawo zawnioskować do spółki o obniżenie mocy, a spółka taki wniosek musi zaakceptować.
– Możemy to zrobić, ale wiemy, jak to się skończy. Przypominam, że za powrót do poprzedniej wielkości naliczamy niemałą opłatę – mówi prezes.
Podobnego zdania są władze PSM. – Na razie nie mamy żadnych wniosków o obniżanie mocy ciepła do budynków, ale jeśli takie się pojawią, będziemy starali się tłumaczyć ich autorom wszystkie konsekwencje takich decyzji – zapowiada Wacław Strzelec.
O tym, że puławianie płacą zbyt wysoką cenę za ciepło, przekonuje zajmujący się na co dzień energetyką Rafał Nowak. W swoich artykułach publikowanych w Internecie udowadnia, że zarządcy zasobów lokalowych, takich jak PSM i inne spółdzielnie, popełniają błąd.
– Zamawiają zbyt dużo ciepła opierając się na wyliczeniach pokazujących maksymalne wartości dla danego budynku. Sam się o tym przekonałem, gdy zobaczyłem rozliczenie dla wieżowca, w którym mieszkam. W ostatnim sezonie grzewczym ten budynek zużył 40 procent zamówionej mocy. To znaczy, że ilość zamówionego ciepła była zawyżona i obawiam się, że taka sytuacja ma miejsce w całym mieście – mówi specjalista do spraw energetyki, który zachęca mieszkańców do sprawdzania dokumentów.













Komentarze