Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Swoje trzeba w błocie wyleżeć. Rozmowa z Grzegorzem Sierockim, fotografem przyrody z Puław

Rozmowa z Grzegorzem Sierockim, fotografem przyrody z Puław.
Swoje trzeba w błocie wyleżeć. Rozmowa z Grzegorzem Sierockim, fotografem przyrody z Puław
Kruk łapie bielika za ogon

Autor: Grzegorz Sierocki

• Lubisz polować?

- Z aparatem tak. Polowanie z aparatem to, jak to określił jeden z bardzo znanych fotografów przyrody, bezkrwawe łowy, czyli zdobywanie trofeów bez szkody dla zwierzyny.

• A jak się zaczęła twoja przygoda z fotografowaniem zwierząt?

- W pewnym okresie swojego życia bardzo chętnie brałem udział we wszelkiego rodzaju konkursach wiedzy i jednym z moich marzeń było wygranie teleturnieju „Wielka Gra”, jako takiego najtrudniejszego. Nie mam wykształcenia biologicznego, więc mogłem startować z takich tematów jak gryzonie świata, ssaki kopytne, ptaki itd. Czytając o tym, przygotowując się, stwierdziłem, że fajnie byłoby znać te zwierzęta, ich zwyczaje, nie tylko z literatury, ale spróbować je zaobserwować w naturalnym środowisku. Zacząłem jeździć w teren, a jak już zacząłem patrzeć na to wszystko, to stwierdziłem, że ptaki są najciekawsze. W pewnym momencie odezwała się też żyłka zbieracza. Stwierdziłem, że fajnie byłoby kolekcjonować kolejne gatunki ptaków na fotografiach. Moim marzeniem jest sfotografowanie wszystkich gatunków żyjących w Polsce.

• Dużo ich jest?

- Do awifauny Polski zalicza się około 450. Przy czym jest dużo ptaków zalatujących, przelotnych, a tylko część lęgowych. W tej chwili mam sfotografowanych prawie 200 ptaków, a około 250 widzianych. Bo są też takie, które widziałem, ale nie udało się sfotografować, bo albo były za daleko, albo były złe warunki oświetleniowe.

• Fotografujesz głównie w okolicach Puław. Żeby sfotografować wszystkie polskie ptaki będziesz musiał pojeździć trochę dalej.

- Zdecydowanie tak. Już w tym roku część ptaków sfotografowałem nad morzem, gdzie w ujściu Wisły jest bardzo fajne miejsce przelotów ptaków siewkowych. Oczywiście nad Wisłą w Puławach mógłbym spotkać takie ptaki jak kamuszniki, czy biegusy. Ale jest ich zdecydowanie mniej i trudniej je tutaj spotkać. Są też ptaki, które występują tylko w górach. Siwerniaka nie spotkam na nizinach koło Puław. Pluszcza można spotkać w wartkich strumieniach, to jedyny mały ptak śpiewający, który potrafi polować pod wodą. Dlatego będąc w górach na wczasach, wziąłem ze sobą aparat i któregoś razu, kiedy żona z dzieckiem wypoczywały, ja pod siatką maskującą się pociłem, żeby tego pluszcza sfotografować.

• W twoim wyposażeniu jest siatka maskująca. Jak jeszcze przygotowujesz się do wypraw na zdjęcia?

- Różne gatunki ptaków wymagają różnych technik podejścia. Przy niektórych ptakach nawet nie jest konieczne maskowanie się. Wystarczy zachowywać się w miarę spokojnie, nie wykonywać nerwowych ruchów, czasem położyć się na plaży i one podejdą na odległość kilku metrów. Tak właśnie było z biegusami nad morzem. Ale są takie, które są bardzo podejrzliwe i wymagają chowania się w kryjówkach. Tutaj z pomocą przychodzą dwa rodzaje kryjówek. Pierwsze to mobilne, takie jak np. namiot czy siatka maskująca, którą wożę w samochodzie. Jeszcze inne ptaki wymagają budowy czatowni stałych. Tak jest np. z bielikami, czy krukami. Trzeba też nęcić przed czatownią, czyli rozrzucać kawałki mięsa, na które te ptaki zimą przylatują, nie mając wtedy dostatecznej ilości pożywienia. Wyjazd do czatowni wymaga większego zaangażowania. Do środka wchodzi się co najmniej godzinę przed wschodem słońca, kiedy jest jeszcze całkiem ciemno. Bielik, jeżeli zobaczy człowieka, to raczej nie przyleci, bo już będzie wiedział, że coś tam dla niego jest niebezpiecznego. Potem trzeba swoje odsiedzieć, czekać... Ptaki są bardzo nieprzewidywalne. Jakiś tydzień temu w czatowni sfotografowałem cztery bieliki. A dzisiaj moi dwaj znajomi byli w tym samym miejscu, zachowali wszystkie środki ostrożności i absolutnie żaden bielik ani inny ptak nie przyleciał. Dlatego swoje trzeba wymarznąć, wyleżeć w błocie, czy wypocić. Ale to ma swoje dobre strony, w postaci satysfakcji kiedy się później wraca z trofeum w postaci zdjęcia.

• Ile czasu potraficie wytrzymać w oczekiwaniu na dobre zdjęcie?

- Nawet cały dzień, jeśli jest to obiekt warty czekania. Kilka dni temu do czatowni wchodziłem o godzinie 6, a wyszedłem z niej o 14.40, czyli spędziłem w niej prawie 9 godzin.

• Jak wygląda czatownia? Da się ją z zewnątrz rozpoznać?

- Wszystko zależy od inwencji fotografującego i od otoczenia. Łatwiej jest dostrzec czatownię, która jest na środku łąki. Nawet jeśli będzie zamaskowana, to zawsze będzie wzbudzała jakieś podejrzenia. A są takie, jak np. na skraju trzcinowiska nad wodą: da się ją tak zamaskować trzcinami, że nawet z kilku metrów człowiek nie jest w stanie tego zauważyć. Moja czatownia to budowla zrobiona z płyt OSB z wyciętymi dziurami na obiektywy, z małymi okienkami z lustra weneckiego, żeby patrzeć co się dzieje dookoła. Lustro weneckie jest o tyle fajne, że z jednej strony ja mogę obserwować, a z drugiej ptaki widzą swoje odbicia. Z tego co wiem, to bardziej są nimi zainteresowane niż przestraszone. To budowla wkopana w ziemię i wystająca na metr. Wchodzi się do środka i siada na krzesełku. Poza tym jest przykryta siatką maskującą i jakimiś materiałami z otoczenia - gałęziami, często drzew iglastych. Dzięki temu wygląda to po prostu jak kupa gałęzi bezładnie zrzuconych. Ptaki, nawet te bardziej podejrzliwe, przyzwyczajają się i po jakimś czasie nie zwracają już uwagi.

• Oprócz bielika, które ptaki wymagają dużej ostrożności?

- Wszystkie duże, poza ptakami żyjącymi przy człowieku. Na przykład do bociana białego możesz bardzo blisko podejść. Ale już jego krewniak bocian czarny, który żyje w lesie i stroni od człowieka, jest zdecydowanie bardziej podejrzliwy. Duże ptaki zawsze będą trzymały się dalej od człowieka. Takie są np. czaple, żurawie, gęsi, kaczki. Natomiast mniej podejrzliwe są ptaki małe - wróblowe, które podlatują na odległość kilku metrów i bardzo łatwo je sfotografować. Osoby zaczynające uprawiać fotografię przyrodniczą w zimie mogą to robić na przykład przy karmniku. Można go fajnie urządzić wtykając gałązki i małe ptaki jak przylecą do karmnika, to będą na nich najpierw siadały. Wtedy można robić zdjęcia z kilku metrów, nawet bez kryjówki. A co ciekawe, takie ptaki, jak sikorki czy kowaliki potrafią się przyzwyczaić nawet do pobierania pokarmu bezpośrednio z ręki człowieka.

• Czyli karmnik dla początkujących. A jak chciałbym podejść do tematu bardziej profesjonalnie, to dużo będę musiał wydać na sprzęt? To droga zabawa?

- To pojęcie względne. Dla mnie jest to drogie. Aparat i obiektyw do w miarę dobrego fotografowania, nawet używany, to jest co najmniej średniej klasy używany samochód.

• Czy jest zdjęcie, z którego jesteś najbardziej dumny, albo takie które było bardzo trudne do zrobienia?

- Jest sporo zdjęć, z których jestem zadowolony. Na pewno dla każdego, kto zaczyna swoją przygodę z fotografią przyrodniczą, pierwsze spotkanie z bielikami jest dużym przeżyciem. Ja próbowałem bieliki sfotografować przez dwa sezony i mi się nie udawało. Dopiero w trzecim sezonie, po wybudowaniu czatowni w zimie udało mi się to zrobić. Siedziałem mocno zamaskowany nie wyglądając przez żadne okienko, tylko patrząc co chwilę przez wizjer aparatu i patrzyłem co się dzieje na nęcisku. Po wielu godzinach zrezygnowany i zmarznięty pomyślałem sobie: jakby było fajnie, jakbym zajrzał teraz w wizjer i zobaczył bielika. I zajrzałem w wizjer, a tam siedział bielik! Dla kogoś, kto fotografuje, to bardzo duże przeżycie. Słyszałem bicie swojego serca. Na nęcisku wylądowały wtedy dwa dorosłe bieliki. Jeden z nich miał obrączkę, więc wiem, że miał 7 lat. Przebywały na nęcisku około pół godziny, pozwoliły się sfotografować, do tego zaczął padać śnieg i zdjęcia wyszły naprawdę fajne.

• Kilka dni temu opublikowałeś takie zabawne zdjęcie, na którym kruk ciągnie za ogon bielika. Zdarza ci się obserwować podobne, nietypowe zachowania zwierząt?

- Bardzo dużo jest takich obserwacji. Fotografia przyrodnicza to nie jest zwykły wyjazd w teren i pstrykanie aparatem. To rodzaj fotografii, który wymaga posiadania dużej wiedzy przyrodniczej. Trzeba wiedzieć, gdzie w tym lesie pojechać, o jakiej porze, jak się te ptaki mogą zachowywać. Właściwie nie ma dnia, w którym bym nie czytał jakichś książek czy stron internetowych na ten temat. Czytając i ucząc się o zachowaniach zwierząt mogę wiedzieć, co one oznaczają. Niektóre przypadki są zupełnie nowe, ale już wiem że np. taki kruk podchodząc do bielika i ciągnąc go za ogon chce przepędzić ptaka dwa razy większego od niego i odciągnąć od mięsa. Chce móc sobie spokojnie zasiąść sam do jedzenia, bo wie, że ze strony bielika zawsze grozi mu jakieś niebezpieczeństwo. Podobny do bielika jest orzeł przedni, który żyje w górach. I okazało się, że najczęstszym jego pokarmem jest właśnie kruk. Więc kruki, jedne z najinteligentniejszych ptaków, co też zdarza mi się obserwować, wolą odpędzać większe ptaki. Co ciekawe, bielik będący na ziemi jest obiektem ataku, podczas gdy bielik w powietrzu jest automatycznym sygnałem do tego, żeby wszystkie kruki wzbiły się w górę. Podobnie zachowują się sroki w stosunku do myszołowów. Kiedy myszołów przyleci jeść mięso, to sroka też go potrafi za ogon ciągać.

• Lubisz polować?

- Z aparatem tak. Polowanie z aparatem to, jak to określił jeden z bardzo znanych fotografów przyrody, bezkrwawe łowy, czyli zdobywanie trofeów bez szkody dla zwierzyny.

• A jak się zaczęła twoja przygoda z fotografowaniem zwierząt?

- W pewnym okresie swojego życia bardzo chętnie brałem udział we wszelkiego rodzaju konkursach wiedzy i jednym z moich marzeń było wygranie teleturnieju „Wielka Gra”, jako takiego najtrudniejszego. Nie mam wykształcenia biologicznego, więc mogłem startować z takich tematów jak gryzonie świata, ssaki kopytne, ptaki itd. Czytając o tym, przygotowując się, stwierdziłem, że fajnie byłoby znać te zwierzęta, ich zwyczaje, nie tylko z literatury, ale spróbować je zaobserwować w naturalnym środowisku. Zacząłem jeździć w teren, a jak już zacząłem patrzeć na to wszystko, to stwierdziłem, że ptaki są najciekawsze. W pewnym momencie odezwała się też żyłka zbieracza. Stwierdziłem, że fajnie byłoby kolekcjonować kolejne gatunki ptaków na fotografiach. Moim marzeniem jest sfotografowanie wszystkich gatunków żyjących w Polsce.

• Dużo ich jest?

- Do awifauny Polski zalicza się około 450. Przy czym jest dużo ptaków zalatujących, przelotnych, a tylko część lęgowych. W tej chwili mam sfotografowanych prawie 200 ptaków, a około 250 widzianych. Bo są też takie, które widziałem, ale nie udało się sfotografować, bo albo były za daleko, albo były złe warunki oświetleniowe.

• Fotografujesz głównie w okolicach Puław. Żeby sfotografować wszystkie polskie ptaki będziesz musiał pojeździć trochę dalej.

- Zdecydowanie tak. Już w tym roku część ptaków sfotografowałem nad morzem, gdzie w ujściu Wisły jest bardzo fajne miejsce przelotów ptaków siewkowych. Oczywiście nad Wisłą w Puławach mógłbym spotkać takie ptaki jak kamuszniki, czy biegusy. Ale jest ich zdecydowanie mniej i trudniej je tutaj spotkać. Są też ptaki, które występują tylko w górach. Siwerniaka nie spotkam na nizinach koło Puław. Pluszcza można spotkać w wartkich strumieniach, to jedyny mały ptak śpiewający, który potrafi polować pod wodą. Dlatego będąc w górach na wczasach, wziąłem ze sobą aparat i któregoś razu, kiedy żona z dzieckiem wypoczywały, ja pod siatką maskującą się pociłem, żeby tego pluszcza sfotografować.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama