Trasa liczy ok. 18 km, 90 proc. powierzchni jest utwardzona, jedynie w części przebiegającej przez lessowe głębocznice mogą wystąpić okresowe utrudnienia przejazdu po opadach. Trasa prowadzi przez charakterystyczne wzniesienia i wzgórza Płaskowyżu Nałęczowskiego, w pobliżu Strumienia Olszowieckiego, licznych stawów i łąk oraz urokliwej sieci wąwozów lessowych. To także okazja do zobaczenia mało znanych zabytków związanych z regionem.
Szlak posiada połączenie z zielonym, południowym szlakiem po gminie Garbów oraz z Nałęczowem (poprzez liczący 9,71 km łącznik oznakowany na czarno), a także z zielonym szlakiem biegnącym z Klementowic do Strzyżowic (łącznik z Kalenia do Płonek, liczący 2,42 km, oznakowany również na czarno). Daje to możliwość tworzenia wielu wariantów przejazdów znakowanymi szlakami (np. do Nałęczowa, Garbowa, Kurowa i Kozłówki).
Podróż rozpoczynamy przy kościele parafialnym
W pobliżu tablicy z mapką szlaku znajduje się parking, na którym możemy zostawić samochód.
– Zespół kościoła parafialnego wzniesiono w latach 1667–82 z fundacji Jana i Andrzeja Firlejów. Konsekrował go biskup Stanisław Szembek (15 października 1690 r.) – mówi Sławomir Łowczak. – W 1750 r. z inicjatywy ks. Józefa Zagórskiego wybudowano barokową plebanię, a w 1862 r. dzwonnicę. Kościół jest budowlą wzorowaną na kościołach baroku lubelskiego. Przy prezbiterium znajdują się dwie zakrystie, a na frontonie – dwie wieże.
Barokowy z zewnątrz kościół ma wnętrza utrzymane w stylu rokokowym. W środku można podziwiać zabytkowe drewniane ołtarze; główny to konstrukcja barokowa z rokokową dekoracją i obrazami Matki Boskiej Częstochowskiej (1920), św. Trójcy i św. Rodziny z XVIII w. Dwa barokowe ołtarze boczne przy tęczy: po prawej z obrazem komunii św. Stanisława Kostki, a po lewej św. Franciszka z Asyżu. W nawie po prawej stronie jest ołtarz św. Antoniego (barok, początek XVIII w.), po lewej – ołtarz z figurą Chrystusa Ukrzyżowanego (rokoko, XVIII w.). Organy 6-głosowe pochodzą z końca XIX w. W świątyni jest wiele innych zabytkowych obrazów i tablic nagrobkowych. Interesujący jest także nagrobek Rafała Amora hrabiego Tarnowskiego z 1803 r., przedstawiający białego, skrzydlatego anioła śmierci.
Wśród różnych tablic nagrobnych zgromadzonych w kościele odnajdziemy również epitafium zmarłej w 1773 r. Katarzyny Hryniewieckiej ze Stemków, żony ostatniego przed rozbiorami lubelskiego wojewody Kajetana Hryniewieckiego. Miał on w Markuszowie okazały pałac na wyspie otoczonej stawami. Niestety, nie zachował się on do naszych czasów. Bywał tu częstym gościem sam król Stanisław August Poniatowski, wielokrotnie gościł tu też jego bratanek, książę Józef Poniatowski.
Trasa liczy ok. 18 km, 90 proc. powierzchni jest utwardzona, jedynie w części przebiegającej przez lessowe głębocznice mogą wystąpić okresowe utrudnienia przejazdu po opadach. Trasa prowadzi przez charakterystyczne wzniesienia i wzgórza Płaskowyżu Nałęczowskiego, w pobliżu Strumienia Olszowieckiego, licznych stawów i łąk oraz urokliwej sieci wąwozów lessowych. To także okazja do zobaczenia mało znanych zabytków związanych z regionem.
Szlak posiada połączenie z zielonym, południowym szlakiem po gminie Garbów oraz z Nałęczowem (poprzez liczący 9,71 km łącznik oznakowany na czarno), a także z zielonym szlakiem biegnącym z Klementowic do Strzyżowic (łącznik z Kalenia do Płonek, liczący 2,42 km, oznakowany również na czarno). Daje to możliwość tworzenia wielu wariantów przejazdów znakowanymi szlakami (np. do Nałęczowa, Garbowa, Kurowa i Kozłówki).
Podróż rozpoczynamy przy kościele parafialnym
W pobliżu tablicy z mapką szlaku znajduje się parking, na którym możemy zostawić samochód.
– Zespół kościoła parafialnego wzniesiono w latach 1667–82 z fundacji Jana i Andrzeja Firlejów. Konsekrował go biskup Stanisław Szembek (15 października 1690 r.) – mówi Sławomir Łowczak. – W 1750 r. z inicjatywy ks. Józefa Zagórskiego wybudowano barokową plebanię, a w 1862 r. dzwonnicę. Kościół jest budowlą wzorowaną na kościołach baroku lubelskiego. Przy prezbiterium znajdują się dwie zakrystie, a na frontonie – dwie wieże.
Trasa liczy ok. 18 km, 90 proc. powierzchni jest utwardzona, jedynie w części przebiegającej przez lessowe głębocznice mogą wystąpić okresowe utrudnienia przejazdu po opadach. Trasa prowadzi przez charakterystyczne wzniesienia i wzgórza Płaskowyżu Nałęczowskiego, w pobliżu Strumienia Olszowieckiego, licznych stawów i łąk oraz urokliwej sieci wąwozów lessowych. To także okazja do zobaczenia mało znanych zabytków związanych z regionem.
Szlak posiada połączenie z zielonym, południowym szlakiem po gminie Garbów oraz z Nałęczowem (poprzez liczący 9,71 km łącznik oznakowany na czarno), a także z zielonym szlakiem biegnącym z Klementowic do Strzyżowic (łącznik z Kalenia do Płonek, liczący 2,42 km, oznakowany również na czarno). Daje to możliwość tworzenia wielu wariantów przejazdów znakowanymi szlakami (np. do Nałęczowa, Garbowa, Kurowa i Kozłówki).
Podróż rozpoczynamy przy kościele parafialnym
W pobliżu tablicy z mapką szlaku znajduje się parking, na którym możemy zostawić samochód.
– Zespół kościoła parafialnego wzniesiono w latach 1667–82 z fundacji Jana i Andrzeja Firlejów. Konsekrował go biskup Stanisław Szembek (15 października 1690 r.) – mówi Sławomir Łowczak. – W 1750 r. z inicjatywy ks. Józefa Zagórskiego wybudowano barokową plebanię, a w 1862 r. dzwonnicę. Kościół jest budowlą wzorowaną na kościołach baroku lubelskiego. Przy prezbiterium znajdują się dwie zakrystie, a na frontonie – dwie wieże.

Ostatnia bitwa w wojnie polsko-rosyjskiej
Ciekawostką jest fakt, że to właśnie pod Markuszowem 26 lipca 1792 r. odbyła się ostatnia bitwa w wojnie polsko-rosyjskiej toczonej w obronie Konstytucji 3 Maja. Książę Józef przebywał właśnie w okolicach Markuszowa, gdy dowiedział się, że król zdradził i przystąpił do targowiczan. Nie mógł uwierzyć w prawdziwość tych wieści i gdy na znajdującą się pod Markuszowem tylną straż wojsk polskich uderzyli od wschodu niezorientowani w sytuacji politycznej Kozacy, podjął walkę. Zrozpaczony zachowaniem krewniaka, książę Józef Poniatowski poderwał wierne mu wojska (12 szwadronów kawalerii) do walki, osobiście dowodząc i wykazując się przy tym niebywałą brawurą. O mało nie zginął w bitwie – uratował go wierny adiutant i rączy koń.
Niewiele brakowało, a książę Józef Poniatowski poległby nad Kurówką płynącą pod Markuszowem, a nie w nurtach Elstery. Zginęło wówczas ok. 20 Polaków, w tym generalny inspektor kawalerii gen. Janusz Stanisław Iliński. Mimo że bitwa okazała się zwycięska dla Polaków, a Kozacy odparci i odrzuceni w kierunku Garbowa, nie zmieniło to faktu, że poprzez zdradę króla cała wojna z Rosją została przegrana.
– Warto poświęcić chwilę i przyjrzeć się dość oryginalnemu frontonowi kościoła – zachęca Sławomir Łowczak. – Patrząc z pewnej odległości od strony zachodniej, ujrzymy we wnękach płaskorzeźby przedstawiające patronów świątyni. W pobliżu kościoła znajduje się także barokowa plebania z połowy XVIII w. Urzędował w niej ks. Józef Koźmian, brat Kajetana Koźmiana, słynnego lubelskiego pamiętnikarza, bliski przyjaciel Grzegorza Piramowicza, postać bardzo zasłużona dla krzewienia w Markuszowie czytelnictwa i oświaty. To właśnie ks. Koźmian wprowadzał w Markuszowie idee, które niosła ze sobą Konstytucja 3 Maja, prowadził tu także szkołę elementarną i bibliotekę.
Tuż obok północnej zakrystii kościoła znajduje się dzwonnica pochodząca z XIX w. Dzwon wewnątrz niej jest współczesny, a ufundowali go Justyna i Marek Zadurowie. W parku przykościelnym po północnej stronie kościoła stoi zabytkowa kapliczka z figurką Jezusa z 1908 r., pamiętająca burzliwe czasy ruchu mariawitów.
Astronom z Markuszowa
Zanim ruszymy dalej, zapoznajmy się z tablicą z mapką szlaku, która stoi na placu przy południowej stronie kościoła. Ruszamy w trasę w kierunku zachodnim, po 50 m zobaczymy po lewej dom, na którym znajduje się tajemnicza obrotowa kopuła. Funkcjonowało tu jeszcze niedawno prawdziwe, prywatne obserwatorium astronomiczne. Sławomir Bogusz, zapalony astronom-amator, sam wykonał wszystkie znajdujące się tu lunety i teleskopy, a nawet soczewki. Jest na tyle znakomitym specjalistą w tej dziedzinie, że robił zwierciadła, soczewki i lunety nawet dla w pełni profesjonalnych obserwatoriów astronomicznych.
– Postać astronoma z Markuszowa wielokrotnie prezentowały w swoich programach media lokalne, ogólnopolskie oraz telewizja niemiecka RTL – dodaje Sławomir Łowczak.
Po przejechaniu ok. 140 metrów wjeżdżamy do wsi Łany. Miejscowość ta wchodziła kiedyś w skład Markuszowa. Kiedy ok. 1550 r. uzyskał on prawa miejskie, jego część zachodnia – znajdująca się za kościołem parafialnym – tego zaszczytu nie dostąpiła. Oddzielona od Markuszowa część, w której znajdował się folwark, pozostała nadal wsią, zwano Markuszowice-Łany. Od czasów Sobieskiego osada funkcjonuje już jako osobna wieś Łany.
Ksiądz bez butów
Przemierzając tę miejscowość, natkniemy się po prawej stronie na stary, drewniany budynek. Jest to kościół starokatolickiej parafii mariawitów. Warty zobaczenia jest medalion przedstawiający Matkę Boską znajdujący się na północnej elewacji kościoła. Dziś jest on praktycznie nieużywany, ale kiedyś miał bardzo licznych wiernych.
Historia mariawitów zaczęła się tu na początku XX w. Do Markuszowa przybył wówczas nowy wikariusz, ks. Piotr Goliński. Był bardzo pobożny, głosił kult Maryi i Najświętszego Sakramentu, odprawiał msze po polsku. Cechowała go tak wielka skromność, że nawet w zimie chodził bez butów. Szybko zdobył popularność wśród dużej części markuszowskich parafian. Po jakimś czasie okazało się, że należy do ruchu mariawitów, potępionego oficjalnie przez papieża i – co za tym idzie – przez cały kościół katolicki. Nie zarzucił swych przekonań i został w końcu wykluczony z kościoła katolickiego. Wyklęty kapłan wykorzystał swą popularność do krzewienia mariawityzmu. Dzięki składkom popierających go wiernych wybudował w Łanach skromny, drewniany kościół. Historia parafii starokatolickiej była bardzo burzliwa, dochodziło do konfliktów z katolikami. Z czasem liczba mariawitów systematycznie się zmniejszała i obecnie w kościele odprawiają się msze raz w miesiącu.
Tu mieszkał Jan Pocek
Za kościołem przy trasie krajowej nr 17 znajduje się niewielki cmentarz mariawicki. Jedziemy dalej, po lewej mijamy nowoczesny Dom Ludowy w Łanach (1,27 km). Dojeżdżamy do Kalenia (1,9 km), a jeśli podróżujemy latem, to po prawej możemy podziwiać kwitnące w pobliżu skarpy malwy. Nieopodal, po lewej stronie, znajduje się dom, w którym mieszkał znakomity poeta Jan Pocek (1,94 km). 100 m dalej znajduje się siedziba miejscowej straży pożarnej i zarazem Dom Ludowy w Kaleniu (2 km). Swoją siedzibę ma tu Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych Gminy.
Markuszów, kultywujące i promujące lokalną kulturę, dawne zwyczaje i tradycje, słynące przy tym ze znakomitych, tradycyjnych potraw regionalnych. Z tyłu, za Domem Ludowym, znajduje się miejsce odpoczynku (wiata, miejsce na grill).
Dojeżdżamy do zakrętu, przy którym stoi kapliczka (2,16 km). Jeśli mamy więcej czasu, to możemy skręcić w prawo i po przejechaniu ok. 200 m zobaczyć urokliwe jary i malownicze wąwozy. Jeśli mamy mniej czasu, to od razu skręcamy w lewo i dojeżdżamy do mostku nad rzeką Kurówką (2,25 km). Po prawej znajduje się stary młyn (2,31 km). Młyn funkcjonuje w tym miejscu nieprzerwanie od XVII. Był wielokrotnie przebudowywany, obecnie pracuje dzięki energii elektrycznej, ale pierwotnie napędzało go koło wodne zasilane przepływającą rzeczką. Jest to jedyny młyn w regionie działający nieprzerwanie od ponad 400 lat.
Podczas ostatniego remontu w ścianach odnajdowano XVII-wieczne cegły. O „młynie kalińskim” wspomina król Jan Sobieski w akcie potwierdzenia praw miejskich Markuszowa z 1686 r.: młyn miał królowi płacić opłatę w wysokości 2 groszy.
Po lewej stronie warto zwrócić uwagę na pięknie położony zbiornik retencyjny w Kaleniu (pow. ok. 13 ha) – doskonałe miejsce do rekreacji, spacerów i świetne miejsce do wędkowania.














Komentarze