– Wszystko widać na filmach, mówili o tym świadkowie – mówi Zenon Sołowiej, ojciec zmarłego. – Sześciu policjantów wzięło się za jednego Maćka. Mieli go tylko obezwładnić i odstawić do szpitala.
Od tragicznej w skutkach interwencji mijają niemal trzy lata. 32-letni Maciej cierpiał na schizofrenię.
Powinien stale przyjmować leki, ale feralnego dnia tego nie zrobił. Oznajmił rodzinie, że zabije siebie lub kogoś, po czym wyszedł z domu. Jego ojciec zawiadomił policję. Mundurowi odnaleźli Macieja przy ul. Polnej w Zamościu. Próbowali go zatrzymać, ale ten się wyrwał. Wezwano posiłki. Dopiero sześciu funkcjonariuszy zdołało obezwładnić mężczyznę. Skuli go, położyli i przyciskali do chodnika. W pewnym momencie mężczyzna przestał dawać oznaki życia.
Śmierć odruchowa
– Policjanci mogli go reanimować, a zamiast tego tylko przeganiali świadków, którzy wszystko filmowali. Niektórzy sami chcieli pomóc, to im też nie pozwolili – dodaje Zenon Sołowiej.
Wezwano karetkę. Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, okazało się, że Maciej nie oddycha. Dzięki reanimacji przywrócono mu czynności życiowe. Mężczyzna trafił do szpitala, ale zmarł 10 dni po zatrzymaniu.
– Okazało się, że zanim przyjechało pogotowie, to on już ponad 10 minut nie oddychał. W mózgu zaszły nieodwracalne zmiany – wyjaśnia ojciec Macieja.
Wyjaśnianiem sprawy zajęła się Prokuratura Rejonowa w Krasnymstawie. Śledczy uznali, że policjanci działali zgodnie z przepisami i niczego nie zaniedbali. Nie zdawali sobie sprawy, że Maciej umiera.
Według biegłego u Macieja S. doszło do tzw. „śmierci odruchowej”. W wyniku stresu znacznie wzrosło zapotrzebowanie na tlen. Skrępowany mężczyzna nie mógł złapać tchu, co skończyło się bezdechem.
– Człowiek bez wykształcenia medycznego nie jest w stanie samodzielnie rozpoznać takiego zagrożenia – mówił po umorzeniu sprawy Andrzej Stasieczek, ówczesny szef Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie.
Nawet błędy te same
Po zażaleniu złożonym przez ojca Macieja sprawa wróciła do prokuratury. Kolejne postępowanie również zakończyło się umorzeniem.
– Sprawa była prowadzona tendencyjnie. Zeznania policjantów były identyczne, niemal kropka w kropkę. Nawet składnia i błędy się powtarzały, jakby ktoś je przepisywał – ocenia Zenon Sołowiej. – Tłumaczenie biegłych też wątpliwe. Nie byli w stanie podać konkretnych przykładów takiego bezdechu, który miał się przytrafić Maćkowi.
Ojciec mężczyzny walczy o to, by tragiczną w skutkach interwencję ocenił sąd. Wystąpił z prywatnym aktem oskarżenia, ale z przyczyn formalnych sprawa nie trafiła na wokandę.
– Trwa procedura odwoławcza. Mam nadzieję, że uda się doprowadzić do procesu. Wspierają mnie Helsińska Fundacja Praw Człowieka oraz Rzecznik Praw Obywatelskich – dodaje Zenon Sołowiej.
– Wszystko widać na filmach, mówili o tym świadkowie – mówi Zenon Sołowiej, ojciec zmarłego. – Sześciu policjantów wzięło się za jednego Maćka. Mieli go tylko obezwładnić i odstawić do szpitala.
Od tragicznej w skutkach interwencji mijają niemal trzy lata. 32-letni Maciej cierpiał na schizofrenię.
Powinien stale przyjmować leki, ale feralnego dnia tego nie zrobił. Oznajmił rodzinie, że zabije siebie lub kogoś, po czym wyszedł z domu. Jego ojciec zawiadomił policję. Mundurowi odnaleźli Macieja przy ul. Polnej w Zamościu. Próbowali go zatrzymać, ale ten się wyrwał. Wezwano posiłki. Dopiero sześciu funkcjonariuszy zdołało obezwładnić mężczyznę. Skuli go, położyli i przyciskali do chodnika. W pewnym momencie mężczyzna przestał dawać oznaki życia.
Z workiem na głowie
Z najnowszego raportu Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że policjantom zdarza się nadużywać przemocy wobec zatrzymanych. Nie zawsze ma to tak dramatyczny przebieg i skutki, jak wydarzenia we wrocławskim komisariacie. To właśnie tam zmarł 25-letni mężczyzna, którego wcześniej wielokrotnie traktowano paralizatorem. Z informacji zebranych przez RPO wynika, że w latach 2008 - 2015 w całej Polsce 33 policjantów usłyszało wyroki za nadużywanie przemocy wobec zatrzymanych.
W ubiegłym roku uprawomocniło się kolejnych 6 wyroków, dotyczących 9 funkcjonariuszy. Wśród przypadków wymienionych w raporcie RPO jest sprawa z Chełma, która kilka lat temu zakończyła się wyrokiem. Sąd ustalił, że oskarżony policjant kazał przesłuchiwanemu zdjąć buty, klęknąć na krześle twarzą do ściany i mierzyć ją linijką. W tym czasie uderzył zatrzymanego pałką po piętach. W Sądzie Rejonowym Lublin – Zachód trwa proces policjanta, który miał poturbować zatrzymanego nastolatka. Z akt sprawy wynika, że bił chłopaka i rzucał nim o ściany.
Z raportu RPO wynika również, że policjantom zdarza się stosować wobec zatrzymanych także inne formy przemocy, np. rażenie paralizatorem w okolicach miejsc intymnych, zakładanie worka foliowego na głowę i duszenie, ściskanie jąder, grożenie zgwałceniem lub pogryzieniem przez psa. Zdarza się również rozbieranie i wystawianie na widok publiczny.













Komentarze