Dokument został podpisany w Gdańsku w zeszły piątek, 30 czerwca. Prezydenci 11 miast, w tym Krzysztof Żuk, zapewnili o „woli współpracy z administracją rządową (...) w zakresie tworzenia i wdrażania polskiej polityki migracyjnej”.
O podpisaniu dokumentu prezydent Lublina poinformował na Facebooku. Niemal natychmiast własnym życiem zaczęła żyć bardzo krytyczna interpretacja tego dokumentu sprowadzająca się do stwierdzenia, że Żuk chce ściągać imigrantów do miasta. Imigrantów muzułmańskich i na pewno groźnych, bo na Zachodzie ciężarówki wjeżdżają w tłum. Z kolei obrońcy prezydenta wolą skupiać uwagę opinii publicznej na korzyściach z tego, że w mieście studiują obcokrajowcy wydając rocznie setki milionów złotych. I na to, że milionów może nie być, jeśli obcokrajowcy poczują się w Lublinie nieproszonymi gośćmi.
Tylko co tak naprawdę było w deklaracji?
Deklaracja prezydentów o współdziałaniu miast Unii Metropolii Polskich w dziedzinie migracji
Migracje to procesy dynamiczne, powszechne i – jak pokazuje historia świata – nieuniknione, a w kontekście sytuacji społeczno-demograficznej naszego kraju – wręcz korzystne. Polskie duże miasta od wielu lat są otwarte na procesy migracyjne i różnorodność mieszkańców. Przyjazna obsługa w urzędach, znalezienie mieszkania, możliwości zatrudnienia, dostęp do edukacji i służby zdrowia, nauka języka i kultury polskiej – to podstawy integracji ludzi o różnym pochodzeniu.
W celu przyjaznego przyjęcia imigrantów konieczne jest wspólne działanie organów władzy samorządowej i rządowej, służb publicznych, organizacji pozarządowych, kościołów, uczelni wyższych, instytucji kultury oraz organizacji biznesu i rynku pracy.
W naszym wspólnym, szeroko rozumianym interesie jest odpowiedzialne i bezpieczne zarządzanie migracjami na poziomie lokalnym tak, aby tworzyć miasta społecznie spójne, minimalizując zagrożenia związane z gettoizacją, separacją, biedą i wykluczeniem nowych mieszkańców.
Deklarujemy współdziałanie miast poprzez wymianę doświadczeń i dobrych praktyk, w celu zapewnienia wysokiej jakości życia wszystkim mieszkańcom, w duchu solidarności i odpowiedzialności za wspólnotę, którą tworzymy wraz z migrantami.
Dla wymiany informacji, wiedzy i doświadczeń miast powołujemy zespół roboczy ds. migracji i integracji. Będzie on wspierany wiedzą specjalistyczną dwóch kluczowych organizacji: Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) oraz Biura Wysokiego Komisarza Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR).
Deklarujemy otwartość i wolę partnerskiej współpracy z administracją rządową, organizacjami pozarządowymi i związkami religijnymi w zakresie tworzenia i wdrażania polskiej polityki migracyjnej, opartej na zarządzaniu bezpiecznymi migracjami. Wspólnie jesteśmy w stanie wypracować odpowiednią kulturę przyjęcia migrantów, co pomoże rozwijać nasze miasta, czynić je bardziej innowacyjnymi i konkurencyjnymi.
Jeden się wyłamał
Dokument podpisali prezydenci Białegostoku, Bydgoszczy, Gdańska, Krakowa, Lublina, Łodzi, Poznania, Rzeszowa, Szczecina, Warszawy i Wrocławia. Na deklaracji jest też miejsce na podpis prezydenta Katowic, który jednak podpisu nie złożył.
– Mam taką zasadę, że nie podpisuję deklaracji, w tworzeniu których nie uczestniczyłem, lub których ze mną nie konsultowano – oświadczył Marcin Krupa na Facebooku tłumacząc, że o deklaracji dowiedział się z mediów. Okazało się jednak, że jej treść była mu wysłana do akceptacji już 11 czerwca. Prezydent przeprosił, wyjaśnił, że zaszwankował widocznie „obieg dokumentów”, ale stwierdził, że i tak nie podpisze deklaracji. Uznał ją za „grę partyjną”.
Schetyna pierwszy
Spora część prezydentów, którzy złożyli podpis należy do Platformy Obywatelskiej, której lider Grzegorz Schetyna oświadczył niedawno, że samorządowcy z PO gotowi są przyjąć „kilkanaście, kilkadziesiąt matek z dziećmi z miejsc objętych wojną”.
Już deklaracja Schetyny zapoczątkowała falę pytań o to, czy poszczególne miasta będą zapraszać uchodźców. Lubelski Ratusz odpowiadał wprost, że nie może ich zapraszać na własną rękę.
– Przypomnijmy, że polityka ds. uchodźców jest zadaniem rządu, w obecnej sytuacji miasto może być jedynie partnerem dla rządu w tym zakresie. Przyjęcie uchodźców (lub nie) nie leży w gestii samorządu lokalnego, jest decyzją podejmowaną na poziomie centralnym, zaś o ulokowaniu ośrodków dla cudzoziemców decyduje Urząd ds. Cudzoziemców – napisał Krzysztof Żuk na Facebooku informując o podpisaniu deklaracji.
Oliwa do ognia
Prezydent nie poprzestał jednak na suchym komunikacie „podpisałem”, ale przy okazji dał prztyczka w nos politykom Prawa i Sprawiedliwości: – Szkoda, że politycy PiS, w tym posłowie z Lublina, nie chcą budować współpracy w tworzeniu rozwiązań w dziedzinie migracji w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia i współczucia. Zamiast tego wolą straszyć mieszkańców Lublina i siać nienawiść wobec cudzoziemców – dodał na końcu.
Ale i bez tej zaczepki Żuk musiał się spodziewać, że podpisanie deklaracji ściągnie na niego polityczne gromy. – Przyjęcie imigrantów muzułmańskich uczyni Lublin mniej bezpiecznym – tak poseł Artur Soboń (PiS) komentował w Radiu Lublin podpisanie deklaracji mówiąc, że potrzebne byłoby tu referendum. – Kiedy to prezydent Lublina Krzysztof Żuk (PO) dostał zgodę mieszkańców na sprowadzanie do miasta muzułmańskich imigrantów? – pyta na Facebooku poseł Sylwester Tułajew (PiS) i od razu odpowiada: – Takiej zgody nie ma!
Zakazać osiedlania!
– Chcemy, żeby Rada Miasta podjęła uchwałę, która będzie zakazywała przyjmowania i osiedlania imigrantów, uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki – oznajmia dziennikarzom Piotr Jarzyna z Kukiz’15 na konferencji zwołanej we wtorek przed Ratuszem. Zapowiada złożenie obywatelskiego projektu uchwały w tej sprawie. Projekt dopiero ma powstać. Jeśli uda się pod nim zebrać 1000 podpisów osób widniejących w stałym rejestrze wyborców miasta, to radni będą musieli ten projekt rozpatrzyć.
Działacze Kukiz ’15 zwracają uwagę na jedno zdanie zapisane w deklaracji: „Wspólnie jesteśmy w stanie wypracować odpowiednią kulturę przyjęcia migrantów, co pomoże rozwijać nasze miasta, czynić je bardziej innowacyjnymi i konkurencyjnymi.”
– Chcieliśmy zapytać prezydenta Żuka, w jaki sposób ściągając do Lublina uchodźców, imigrantów muzułmańskich chce zwiększyć innowacyjność i konkurencyjność naszego miasta. Być może pan prezydent jest w stanie nam podać przykłady z takich miejsc jak Calais we Francji czy z przedmieść Paryża, gdzie imigranci muzułmańscy w jakiś sposób faktycznie zwiększają innowacyjność i konkurencyjność takich miejsc – ironizuje Jarzyna. – Prezydent podpisując taką deklarację chyba nie przeczytał jej do końca.
– Nie chcemy, aby Lublin stał się drugą Szwecją – tłumaczył Robert Gogółka z Kukiz ‘15. – Nie chcemy, aby wydarzenia z wiązane z uchodźcami, które mają miejsce we Francji czy w Niemczech przeniosły się na nasze ulice.
Uchodźcy czy migranci
– Prezydent nie dostał upoważnienia Rady Miasta do podpisania tego dokumentu – podkreśla Tomasz Pitucha, szef klubu radnych PiS w Radzie Miasta. Mówi o tym na wtorkowej konferencji prasowej, dwie godziny po konferencji Kukiz ’15. – Zauważcie jeszcze państwo różnicę między uchodźcami, którzy muszą uciekać, a imigrantami. A deklaracja pana prezydenta dotyczy migrantów, imigrantów i w związku z tym są te wątpliwości i skojarzenia.
– Wystarczy popatrzeć, co się dzieje na Zachodzie – mówi Stanisław Brzozowski, radny PiS. – Nie ma dnia, tygodnia, żebyśmy nie słyszeli o rozjeżdżanych ciężarówkami obywatelach tych krajów, o rozstrzeliwanych obywatelach, o poderżniętych gardłach wręcz.
– Ten dokument jest czytelny – ocenia Zbigniew Ławniczak, radny PiS. – Tam jest zaznaczone, że będziemy wspierać imigrantów w pozyskiwaniu mieszkań, w dostępie do służby zdrowia i wszelkich praw socjalnych.
– W służbie zdrowia są cały czas kolejki do lekarzy, a napływ imigrantów może się wiązać ze wzrostem zachorowalności – twierdzi przewodniczący Pitucha.
Żuk: manipulujecie
– Przyglądam się toczącej się w Lublinie dyskusji i jestem zaskoczony skalą manipulacji i kłamstw ze strony polityków PiS. Nigdy z moich ust nie padło stwierdzenie, że Lublin przyjmie uchodźców. Takie decyzje należą wyłącznie do rządu polskiego. Posłowie PiS doskonale o tym wiedzą. Trzymajmy się zatem faktów – napisał na Facebooku prezydent Krzysztof Żuk, który przebywa w tym tygodniu na urlopie.
W swym oświadczeniu prezydent podkreśla, że deklaracja jest „propozycją wsparcia rządu”. – Jest też wyrazem otwartości w stosunku do studentów zagranicznych, którzy chętnie wybierają Lublin do studiowania i późniejszego zamieszkania. Posłowie PiS, przez swoje wystąpienia i budowanie wrogości do obcokrajowców działają na szkodę Lublina i jego dobrej opinii, którą jako miasto akademickie cieszy się w Polsce i na świecie – pisze Żuk. – Ta mowa nienawiści w efekcie kierowana jest w szczególności przeciwko studentom zagranicznym z Uniwersytetu Medycznego, KUL czy UMCS. Już dziś uniwersytety w Budapeszcie i Pradze przyjmują więcej studentów zagranicznych, którzy nie chcą studiować Polsce, bo boją się kampanii nienawiści do obcych. Czy naprawdę na tym zależy politykom PiS?
Przebudzenie PO
Dopiero w środę z odsieczą prezydentowi przychodzą działacze jego ugrupowania. Radni PO zwołują konferencję prasową na schodach Ratusza. I ostro krytykują przewodniczącego klubu radnych PiS za jego słowa, że „napływ imigrantów może się wiązać ze wzrostem zachorowalności”.
– Takie sformułowania przywołują najgorsze czasy w historii Polski i Lublina. W mieście, w którym 70 lat temu jedna trzecia mieszkańców została wymordowana z nienawiści, takie słowa nie mogą padać – mówi Michał Krawczyk, radny PO zarzucając radnym PiS, że „szczują ludzi na siebie”. – Przed wojną mówiono, że Żydzi roznoszą specyficzne dla swojej rasy zarazki. Analogia między tymi dwoma sformułowaniami jest oczywista.
Uciekną pieniądze?
Radni PO powtarzają za prezydentem, że na całej tej wrzawie może ucierpieć wizerunek Lublina jako miasta przyjaznego zagranicznym studentom, których jest w mieście już 6,5 tys. co daje Lublinowi drugie miejsce w Polsce.
– Ci studenci zostawiają 100 mln zł rocznie wyłącznie w konsumpcji. Jeżeli doliczymy do tego czesne, koszty zamieszkania to jest 300 mln zł – podkreśla Jarosław Pakuła, radny PO. – Te 100 mln zł to jest koszt Aqua Lublin. Oni zostawiają u nas Aqua Lublin raz do roku. Te pozostałe 200 mln zł to jest pięć placów Litewskich. To są naprawdę olbrzymie pieniądze. Nas nie stać na to, by psuć wizerunek miasta.
PO zarzuca też PiS hipokryzję. – Uchodźcy z krajów muzułmańskich są już przyjmowani do Polski – mówi Bartosz Margul (PO) wskazując na decyzje wydawane przez Urząd ds. Cudzoziemców oraz wojewodów. Pokazuje tabele na dowód tego , że tylko w zeszłym roku Urząd ds. Cudzoziemców przyjął 500 osób z krajów muzułmańskich.
Działacze PiS nie wydali żadnego oświadczenia odnoszącego się do stwierdzenia, że pod ich rządami przyjmowani są do Polski uchodźcy z krajów muzułmańskich.*
Ciąg dalszy nastąpi
Polityczne wystąpienia w tej sprawie jeszcze się nie skończyły i pewnie nieprędko się skończą. Wczoraj głos zabrali działacze partii Razem, krytykując wypowiedzi radnych PiS: – Dla zbicia kilku punktów politycznych przeprowadzili oni kilkudniową kampanię strachu, postaw ksenofobicznych, szerzenia obaw wobec cudzoziemców, którzy nawet nie znajdują się w Lublinie – mówi Mateusz Roczeń z lubelskiego zarządu partii Razem.
Na piątek konferencję prasową zwołała Młodzież Wszechpolska, która już wcześniej umieściła w internecie „akt zgonu politycznego” Krzysztofa Żuka (były też takie same „akty” pozostałych prezydentów, którzy podpisali deklarację).
Działacze PO zapewniają, że pogłoski o politycznym zgonie są przedwczesne, ale nieoficjalnie przyznają, że podpisanie tej deklaracji może zaszkodzić prezydentowi w drodze po kolejną kadencję w Ratuszu. Tym bardziej, że Żukowi nie wystarczą do reelekcji głosy samych zwolenników PO i potrzebuje też poparcia sympatyków PiS, bez których raczej nie wygrałby wyborów w 2014 r.
Dokument został podpisany w Gdańsku w zeszły piątek, 30 czerwca. Prezydenci 11 miast, w tym Krzysztof Żuk, zapewnili o „woli współpracy z administracją rządową (...) w zakresie tworzenia i wdrażania polskiej polityki migracyjnej”.

Deklaracja prezydenta Żuka wpisuję się w politykę Platformy Obywatelskiej odnośnie uchodźców. Jednak w tej sprawie główna partia opozycyjna nie ma spójnego przekazu. Mam na myśli między innymi nieprzemyślane wypowiedzi przewodzącego Schetyny. Podobnie jest ze stanowiskiem lubelskiego Ratusza - z jednej strony mamy podpisaną deklarację emigracyjną, wskazującą na otwartość metropolii, a z drugiej słyszymy wypowiedzi urzędników miejskich wskazujących, że polityka ds. uchodźców jest zadaniem rządu.
Deklaracja jest więc demonstracją polityczną, ryzykowną z punktu widzenia nastrojów społecznych. Badania pokazują, że społeczeństwo wyraża obawy związane z przyjęciem uchodźców. I nie ważne jest czy obawy te są racjonalne, czy nie. Zamachy terrorystyczne w Europie Zachodniej spowodowały wzrost nastrojów anty-imigranckich. Duża liczba Polaków obawia się zagrożenia, którego nie doświadczyła, ale o którym praktycznie codziennie słyszy. Postawa polskiego rządu, który w tej kwestii sprzeciwia się apelom Papieża Franciszka oraz hierarchom Kościoła, dowodzi że w polityce istotny jest słuch społeczny. W kwestii uchodźców rząd dobrze wyczuł jakie są oczekiwania obywateli.
Deklaracja nie przekreśla szans wyborczych prezydenta Żuka, ale musi być połączona z przemyślaną polityką informacyjną i edukacyjną Ratusza. Ważne jest uświadomienie mieszkańcom, że „obcy” to nie tylko zagrożenie, ale też szansa, szczególnie z perspektywy akademickości miasta. Jednak myśląc o wygranej w najbliższych wyborach, prezydent nie może zlekceważyć obaw mieszkańców.
* Po ukazaniu się powyższego artykułu w papierowym wydaniu Dziennika Wschodniego (piątek, 7 lipca) Lubelski Urząd Wojewódzki wydał następujące oświadczenie:
Oświadczenie dot. deklaracji K. Żuka i radnych PO ws. przyjmowania uchodźców
Nie jest prawdą stwierdzenie zawarte w artykule autorstwa Dominika Smagi, zatytułowanym „Jeden podpis, tydzień sporów” („Dziennik Wschodni. Magazyn”, 7 lipca 2017 r., s. 2-3), mówiące, że „działacze PiS nie wydali żadnego oświadczenia odnoszącego się do stwierdzenia, że pod ich rządami przyjmowani są do Polski uchodźcy z krajów muzułmańskich”.
Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek zabrał głos wkrótce po konferencji prasowej radnych Platformy Obywatelskiej broniących oświadczenia Krzysztofa Żuka i innych prezydentów miast ws. przyjmowania uchodźców. Stanowisko swoje zaprezentował na portalu społecznościowym Twitter.
Wojewoda podkreśla, że przyjmowanie na wschodniej granicy kraju małych grup uchodźców, głównie z Czeczenii, to trwająca od wielu lat codzienność służb państwowych, m.in. na terenie województwa lubelskiego. Będzie ona zapewne miała kontynuację w latach kolejnych. To zwykła realizacja prawa międzynarodowego i krajowego.
Wojewoda stwierdził także, że manipulacją ze strony radnych Platformy jest prezentowanie tych faktów w formie wielkiego odkrycia oraz łączenie z nimi sugestii, że to jest to samo, co przyjmowanie imigrantów z Afryki i krajów arabskich.
W ocenie wojewody zachowanie zwolenników Krzysztofa Żuka jest tym dziwniejsze, że życzliwa prezydentowi Lublina i Platformie „Gazeta Wyborcza” atakuje Nadbużański Oddział Straży Granicznej z pozycji wręcz przeciwnych. Przy zaangażowaniu popieranego przez Platformę Rzecznika Praw Obywatelskich gani funkcjonariuszy za stanowczość na granicy wschodniej w sprawie imigrantów. Za swoistą schizofrenię można uznać tak wewnętrznie sprzeczne stanowisko. Pogłębia ono klimat niejasności spowodowany oświadczeniem prezydenta Żuka ws. imigrantów.
Wojewoda przypomina również prezydentowi Żukowi, że Lubelski Urząd Wojewódzki codziennie przyjaźnie obsługuje wszystkich przybywających tu cudzoziemców – w zdecydowanej większości zarobkowych imigrantów z Ukrainy – i zbędna jest deklaracja samorządów o współpracy w tej mierze. Przypomina również, że za „polska politykę migracyjna” w całości odpowiada rząd i wtrącanie się samorządowców z Platformy Obywatelskiej zapewne w celu umożliwienia przybycia do Polski imigrantów islamskich z Afryki i krajów arabskich wykracza poza kompetencje samorządu i jest szkodliwe dla Polaków.
Rzecznik Prasowy Wojewody
Radosław Brzózka
***
Od autora:
Na wstępie chcę jasno i stanowczo podkreślić, że nie jest moją rolą, ani moim zamiarem ustawianie się po którejkolwiek ze stron tego sporu. Ani po stronie obrońców prezydenta Żuka, ani po stronie jego krytyków. Jako dziennikarz jedynie ten spór relacjonuję, bo tak rozumiem dziennikarstwo. Gdy przygotowywałem artykuł nie był mi znany wpis wojewody na portalu Twitter, gdzie Przemysław Czarnek stwierdza, że „radni PO niby właśnie odkrywają, że do Polski wjeżdżają uchodźcy czeczeńscy w małych grupkach i sugerują, że to jest to samo co przyjmowanie migrantów z Afryki i krajów arabskich”. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że tabele rozdane na konferencji przez radnych Platformy Obywatelskiej na poparcie tezy o przyjmowaniu przez PiS uchodźców, nie ograniczały się do Czeczenii. Było tam więcej krajów określanych przez radnych PO mianem muzułmańskich, z których pod rządami PiS – jak dowodzą radni PO – przyjęto uchodźców. W tym zakresie (nie ograniczającym się, jak wpis wojewody, do Czeczenii) nie było do dnia publikacji żadnych publicznych oświadczeń lubelskich działaczy PiS. Pozostaję z szacunkiem do Czytelników oraz wszystkich stron dyskusji.
Dominik Smaga














Komentarze